Wpis z mikrobloga

@qqwwee: pamiętam, gdy chodziłem do lokalnego Wietnamczyka, który często był pusty. Bałem się, że nie przyjmą się tam i zwiną interes, a robili (i dalej robią) naprawdę świetne jedzenie, najlepsze z tej cenowej półki w okolicy.
Chodziłem z uporem, nie raz co drugi dzień. Zostałem stałym, rozpoznawalnym klientem, dostawałem często większe porcje i z radością obserwowałem, jak lokal stopniowo wypełnia się ludźmi.
Wyprowadzając się z Wrocławia zostawiłem spory napiwek, pani nie
Niemal codziennie jem sam i niemal codziennie jem z kimś na miescie bo zwykle 2x dziennie sie stołuje w lokalach. Raz będąc w pracy (wole sam, mam chwile pozbierać mysli) a potem wieczorem z różowym albo znajomymi
@qqwwee: Ja czasem lubię sama iść do restauracji, czekając na posiłek poczytać sobie książkę, albo po prostu porozmyślać nad życiem. ;) Nie uważam tego za przegryw. Do kina chodzę rzadko, ale też mi się zdarza samej, nie widzę w tym problemu, chcę to idę. Na koncerty prawie wyłącznie sama, bo chcę się skoncentrować na muzyce, a jak mi się zachce z kimś pogadać po koncercie, to i tak jakiś znajomy zawsze