Wpis z mikrobloga

Siema, Kosmomircy.
Kiedyś trafiłem w necie na jakiś post czy artykuł krytykujący twierdzenie, że patrząc w gwiazdy widzimy przeszłość. I teraz nie mogę tego znaleźć. Przedstawione tam rozumowanie było całkiem, całkiem, ale już nie pamiętam dokładnie, a chciałbym sobie odświeżyć.
Jednym z argumentów autora było chyba to, że nie ma czegoś takiego jak czas absolutny, więc nie można wiązać odległej galaktyki z naszą teraźniejszością.
Ktoś, coś?

#kiciochpyta, #kosmos, #wszechswiat, #astronomia, #nauka, #einstein, #stw, #kosmonauta
  • 6
@Kink: Chodzi zapewne o to, że światło z gwiazd leci do nas co najmniej kilka lat. Wszystko zależy od tego jak daleko jest obiekt. Nasze najbliższe gwiazdy jak Gwiazda Barnarda odległe są od nas o 4-10 lat świtlnych, więc światło potrzebuje odpowiednio dużo czasu (4-10 lat) na jej przebycie. Najbardziej odległe gwiazdy w naszej galaktyce są odległe od nas o około 100 000 lat świrtlnych. A najbardziej oddalona od nas galaktyka
@Kink: W "Krótkiej historii czasu" Hawkinga było to całkiem zręcznie wyjaśnione. Niestety dokładnie tego nie pamiętam, a nie mam książki pod ręką. Hawking pisał tam właśnie o tym, że nie ma absolutnego czasu. To co teraz widzimy z naszego punktu widzenia jest teraźniejszością, a z punktu widzenia tej oddalonej o ileś lat świetlnych od nas gwizdy jest przeszłością. Jeżeli Słońce zgasłoby w tym momencie, zobaczylibyśmy to dopiero za 8 min. Z