Aktywne Wpisy
d4wid +107
Powiedzcie mi, jak to trzeba być takim ignorantem, żeby wstawić post, że jego kot ma pękniętą miednicę, bo sobie go wypuszcza na dwór i nie widzieć korelacji, że kot=podwórko=śmierć?
Nie wiem, czy to kwestia wychowania czy po prostu posiadania wybujałego ego, że on wie lepiej.
Sama nazwa Kot Domowy już dużo mówi. Kot niszczy ekosystem. Te ptaszki co ćwierkają, inne mniejsze zwierzęta giną, bo ktoś wypuszcza drapieżnika.
Ja na przykład jak się
Nie wiem, czy to kwestia wychowania czy po prostu posiadania wybujałego ego, że on wie lepiej.
Sama nazwa Kot Domowy już dużo mówi. Kot niszczy ekosystem. Te ptaszki co ćwierkają, inne mniejsze zwierzęta giną, bo ktoś wypuszcza drapieżnika.
Ja na przykład jak się
arkan997 +164
Muszę się wyżalić.
Byłem z dziewczyną od 3 lat i były to bardzo szczęśliwe lata w moim życiu, bardzo udane i bogate w rozne przygody. Od około 1 tygodnia, a dokładnie w ubiegłą sobote, kiedy dosyc pozno wrocila z pracy, dziwnie się zachowywała. Była bardzo uszczypliwa. Cokolwiek powiedziałem to wyjeżdżała do mnie z pretensjami, a po chwili przepraszała. Nie często, nie każda noc była przyjemna. Wolałem nie wchodzić do mrowiska i po prostu starałem się ją unikać gdy zaczynałem odczuwać coś złego, mimo że próbowałem ją zrozumieć. Miałem po prostu nadzieje, ze ma złe dni i że niedługo jej przejdzie. Niestety coś w niej siedziało. Na jej twarzy nie było widać złości skierowanej w moim kierunku, a bardziej rozpacz, przed którą broniła się kłótnią i darciem się na mnie, to jej pomagało. Próbowałem to zrozumieć. Zarezerwowałem więc wspołny wypad do kina a potem restauracji by wspólnie spędzic czas, by po południu dowiedziec się że jednak nie ma ochoty nigdzie wychodzic, bo ma sporo pracy i obowiązków. Tłumaczyła mi, że to wszystko przez to.
Wczoraj przyszła późno wieczorem do domu, musiała zostać w sobote w "pracy", tak mi mówiła. W ciszy weszła do domu, bez żadnego "cześć", zdjęła buty, przewiewną kurtkę i podeszła do mnie, usiadła, po czym powiedziała że musi ze mną porozmawiać. Spojrzałem na jej twarz, uciekała wzrokiem po pomieszczeniu, nie potrafiła spojrzeć mi w oczy, czułem że coś ukrywała. Jej słowa brzmiały mniej więcej tak, nie pamiętam dokładnie całości:
"Musze ci coś wyznać, pewnie się zezłościsz, ale chce żebyś o tym wiedział. Zdradziłam cię."
Te słowa mocno mnie zabolały, ale nie docierały do mnie w żaden sposób. Jedynie co zdołałem z siebie wydać, to ciche "co?!". Serce biło jak szalone, w sumie nadal bije jak to pisze. Patrzyłem na jej szkliste oczy i słuchałem z niedowierzaniem tego co mówi, byłem troche zszokowany i nie miałem odwagi lub też siły zeby działać, po prostu słuchałem. Long story short: miała jakąś impreze firmową tydzien temu, integracyjną o której nie raczyła mi powiedzieć. Pracuje w prawie kilkudziesiecio osobowej firmie, w której tego typu integracje często się zdarzają. Powiedziała, że był tam taki Mateusz, który ciągle do niej zagadywał, nie tylko na imprezie ale takze w pracy, a że na imprezie było troche alkoholu, to rozmowa się z nim rozlóźniła, aż za bardzo. Zaraz po 21:00 wspolnie pojechala do jego mieszkania i sie do siebie zbliżyli, uprawiali seks, bez żadnego zabezpieczenia. Nie trwało to ponoć długo, ale powiedziała że skończył w niej, a ona żadnych tabletek nie brała. Nie była aż tak bardzo pijana bo tego samego dnia, po 22:00 wrocila do domu. Podejrzewa że mogło dojść do najgorszego. Po prostu tłumaczyła się, bolał ją ten czyn, nie wiedziała co ją do tego skłoniło, nie chciała mnie zranić, coś w niej pękło. Siedziało w niej to od tygodnia i dlatego zachowywała się tak a nie inaczej, ale powiedziała mi o tym. Płakała i przepraszała jednocześnie. Siedzielismy na przeciwko siebie. Myślałem że sam się rozkleje gdy upadła na podłoge, na kolana i błagająco mnie przepraszała. Mówiła że zrobi wszystko co będę tylko chciał. Trwało to dobre 10 minut, a w mojej głowie milion mysli na minute, a serce biło tak jakbym miał zaraz dostac jakiegos ataku, ale byłem silny. Niestety coś we mnie pękło i wydarłem się na nią mówiąc "#!$%@? stąd! #!$%@? stąd juz!". Nie sądziłem że kiedyś użyje tych słów w jej kierunku. Jeszcze chwile była, więc troche pomogłem jej wyjść z mieszkania otwierając jej wejściowe i wsazując palcem w którym kierunku ma się udać.
Z reguły jestem człowiekiem, który potrafi wybaczać, ale to przerosło moje oczekiwania. Spałem dzisiaj tylko 3h, po przebudzeniu kilkadziesiąt nieodebranych połączeń, kilkanaście smsów typu "przepraszam" "odezwij się prosze". W obawie przed tym, że przyjedzie rano do mojego mieszkania (w ktorym oboje mieszkalismy) i bedzie chciala sie dobijac, znowu porozmawiac ... pojechałem do kolegi który ugoscil mnie w jego mieszkaniu.
3:32 a ja wciąż siedze na mirko. Po prostu chciałem się wyżalić. Dobrze przynajmniej ze jutro i pojutrze wolne, moze troche ochlone przed pracą.
Nie wiem co powinienem teraz z tym faktem zrobić. Zdradziła mnie, ale to że mi o tym powiedziała, to że błagalnie prosila o przebaczenie jakoś mnie łamie wewnątrz, rozdziela na dwie rozne czesci. Spędzilismy tyle swietnych miesiecy, tyle swietnych lat. A ja w planach miałem zaręczyny ... rodzine ... wszystko jak krew w piach.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Magromo
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
@AnonimoweMirkoWyznania: Serio? Osoba, która niby Cię kocha tak się zachowuje a ty na to
Komentarz usunięty przez moderatora
E: i niech cię ręka boska broni jej wybaczać i do niej wrócić
Gdzie jechala i po co to wiedziala, ale czlowiekowi trudno zrozumiec konsekwencje, zwlaszcza jak popije.
Reszta to juz zalezy od tego, czy ty akceptujesz to czy nie. Jesli wierzysz w jej skruche itp to mozesz dac sobie szanse i zobaczyc jak sie sprawa rozwinie. A jak nie, to nie masz duzo opcji, tylko rozstanie.
CZY CHCESZ JESZCZE KIEDYŚ POCAŁOWAĆ TE USTA, KTÓRE ROBIŁY LODA INNEMU GOŚCIOWI?