Wpis z mikrobloga

#oswiadczeniezdupy #gorzkiezale #rozkmina #zwiazki #problemytegoswiata
#rozowepaski #niebieskiepaski

Przeglądałem przed chwilą dyskusję na temat związków gdzie to toczyła się debata o uwarunkowaniach genetycznych, co ma tłumaczyć naszą skłonność do "pedofilii", zdrad i różnych innych cudów nie widów. No i naszła mnie myśl, czy aby na pewno to jest uwarunkowanie genetyczne czy też może nie ćwiczona umiejętność? Nie wiem czy kiedyś o tym myśleliście, ale w większości przypadków działamy jak zwykłe zaprogramowanie maszyny, zdenerwowałeś się przez znajomego, który Cię zwyzywał, zapewne, ale raczej nie zastanawiałeś się dlaczego się zdenerwowałeś i jak to się stało że włączony został ten tryb, przecież tak naprawdę nikt inny Cię nie zdenerwował tylko Ty sam, tak zinterpretowałeś bodziec (zbluzganie Twojej osoby), że tak a nie inaczej zmieniłeś swój stan umysły, w tym wypadku na złość. Tak samo jest z pożądaniem, jest bodziec (atrakcyjny osobnik płci przeciwnej) i trach, nie wiesz kiedy zaczynasz fantazjować, uruchamiają się odpowiednie mechanizmy w ciele i tak dalej. Wcale w tym momencie nie zamierzam podważać ewolucji czy innych tego typów rzeczy, tak na pewno było, ale świat poszedł do przodu, mamy taką rozwiniętą technikę, lecimy w kosmos, mamy zdjęcia galaktyk oddalonych o lata świetlne, a jeśli chodzi o nasze emocje jesteśmy w epoce kamienia łupanego. To mnie trochę przeraża, szczególnie że jakoś ludzie nie są skorzy, żeby zainteresować się tym obszarem swojego życia, może nawet jeśli kogoś olśni, to za chwilę wraca w tryb domyślny i dalej działa jak maszyna. Mirki co o tym myślicie? Czy jest szansa żeby nasza europejska cywilizacja w końcu zainteresuje się rozwijaniem się w obszarze własnych emocji?
  • 3