Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Ech Mirasy, może wy mi pomożecie się zdecydować, bo w tej chwili nie wiem. Będę na ostatnim roku studiów i chciałbym je zakończyć na pełnej #!$%@?, tzn. wycisnąć ile się da jadąc na Erasmusa. Odbić sobie to, czego nie miałem przez te 4 lata. Poznawanie świata, ludzi z całej Europy i nie tylko, mieszkanie w akademiku (tak, nigdy nawet nie postawiłem stopy w akademiku), podróże, imprezy (tak #!$%@?, mam dosyć bycia aspołecznym gównem na roku i uczelni), w końcu przełamać bariery i skorzystać z #!$%@? angielskiego, którego uczę się całe życie a w rozmowie nie potrafię użyć. Tego właśnie chcę, bo wiem, że potem nie będę miał już okazji. Generalnie nie mam zbyt wielu interesujących krajów pokroju Portugalii, Hiszpanii, Włoch itd. Przede wszystkim rozważam:

Czechy - Ostrava. Mam baaardzo blisko. Trochę minus, ale też plus. Jakieś 2h busem czy pociągiem i jestem w Czechach lub Polsce. A kulturę mimo wszystko czuć inną. Poza tym, dostaję konkretny hajs, gdzie mogę normalnie żyć, nie licząc każdej korony. Mogę pozwiedzać sobie cały kraj, a także jest to dobra baza wypadowa na południe Europy. W dodatku mam; imprezy, Czeszki (( ͡° ͜ʖ ͡°)), tanie piwo.

Słowenia - Lublana. Od tego momentu zaczynają się schody. To będzie mój pierwszy Erasmus (o ile się uda) i poza Czechami każda opcja będzie skokiem na głęboką wodę. W Czechach mogę się wrócić do domu jeśli coś trzeba pilnie załatwić. Tutaj, już nie ma takiej opcji. Loty są drogie, nie wiem jak z pociągami, ale generalnie dużo #!$%@? się. Na plus, to oczywiście widoki, też fajna baza wypadowa na Bałkany, taki śródziemnomorski klimacik. Na minus; prawdopodobnie musiałbym liczyć każde euro, może nawet dokładać, wobec czego ciężko by było z podróżami i imprezami. No i drogie powroty.

Grecja - Patras. Drogo jeśli chodzi o dotarcie. W semestrze zimowym nie jest podobno tak ciepło, #!$%@?ąca mentalność tubylców, częste strajki, #!$%@?ące plany. Na plus, to oczywiście śródziemnomorski klimat, żarcie (darmowe stołówki dla studentów), można pozwiedzać Bałkany. Dosyć drogo, też wychodzę na 0 albo dopłacam.

Turcja - Izmir. Duże miasto, morze, lubię takie klimaty. Możliwość poznania totalnie innej kultury. Jednak minusów jest w #!$%@?; oczywiście drogie loty. Jesteś dla tubylców cudzoziemcem = próbują cie #!$%@?ć. Podobno mega drogie życie nocne, nie wiadomo jak z alkoholem a jak jest to pewnie niezbyt tani, akademiki wyraźnie podzielone na męskie i żeńskie części. Ponadto, tutaj już jesteś pewien, że wydasz 200-300 euro ponad stypendium.

Słowacja - Bratysława. Raczej nie rozważam, podobno smutne jak #!$%@? miasto, w dodatku małe. Można obejść całe w 1-2 dni. O dziwo jest bardzo drogo, a kasy mniej niż do Czech. Dojazd też nie jest najprzyjemniejszy.

Rumunia - Jassy, Konstanca. Niewiadoma dla mnie. Ceny podobno porównywalne, ale znowu ciężki dojazd i mała kasa.

Generalnie najbardziej zdecydowany jestem na Ostrawę. Mam tam wszystko co mam, ale z drugiej strony, jest też taka myśl, że najchętniej #!$%@?łbym gdzieś daleko, tylko boję się, że to przy moim zerowym doświadczeniu skok w ocean zamiast przyjemnej kąpieli. Chcę, by ten czas był przyjemny, a nie srać co chwilę, że nie ma tego czy tamtego papieru, że trzeba wracać na uczelnie czy coś. Zastanawiam się, czy nie wziąć Ostravy by nabrać doświadczenia, a w kolejnym semestrze pojechać dalej. Jak radzici

#erasmus #pytanie #studbaza #studia #ostrava #czechy #podroze #pomoc

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://p4nic.usermd.net )
Po co to?
Dzięki temu narzędziu możesz dodać wpis pozostając anonimowym.
  • 17
@sokytsinolop: Ja tam bym zdecydowanie pojechał gdzieś dalej, ale mówię to jako osoba mieszkająca na Śląsku więc mająca rzut beretem do Ostravy. Kumpel poleciał do Mediolanu - drogie miasto ale odłożył sobie pracując dodatkową kasę.
@sokytsinolop: Jedź w miejsce, do którego przyjeżdża mało osób. Z własnego doświadczenia wiem, że grupa powyżej 30 erasmusów w jednym miejscu słabo się integruje i dzieli na mniejsze, najczęściej narodowościowe, trzymające tylko ze sobą. A wtedy gówno poznają, a nie nowych ludzi ;) Nie ćwiczą też angielskiego, a bywa, że te małe grupki mają konflikty z innymi. Erasmus to są zawsze ludzie, a nie miejsce.
OP: @wutwut12: No nie ma co ukrywać. A to i tak Grecja, Turcja czy Słowenia to dopiero są od tego roku. Z drugiej jednak strony, normalnie człowiek w ogóle nie bierze pod uwagę Czech jako miejsce na jakieś wakacje, zwiedzanie czy w ogóle na dłuższy pobyt. Wydają się nieatrakcyjnym kierunkiem, bo blisko i "prawie jak w Polsce". Nie bardzo, moim zdaniem różnica jest ogromna, a w samym kraju jest sporo
@sokytsinolop: wszystko czyli co? znam ludzi, ktorzy lecieli Taiwan 6 miesiecy z 10kg plecakiem. Ja wzialem tylko plecak i torbe a do niej kilka ciuchow. Niewiem co ty chcesz takiego brac ze myslisz o transportowaniu rzeczu. Jak kupujesz long haul lot to daja ci ok 30kg za darmo, ja moze z polowe tego uzylem.
Anon: Wyjedź gdzies daleko gdzie nie będziesz żałować, z kasa jakos można sobie poradzić, dorobić a wrażenia bezcenne :) a tak będziesz 2 godziny od domu to jakbyś był na miejscu :)

To jest anonimowy komentarz
OP: @wendy_z_breaking_bad: Głównie chodzi mi o ciuchy, bo przecież nie zabierzesz kilku par na krzyż. Musisz ich wziąć sporo, jeśli mają wystarczyć na 5 miesięcy i nie bulić na pranie. Może jeszcze jakieś sztućce i inne bzdety. W dodatku to semestr zimowy i trzeba wziąć grubsze rzeczy, a szmaty potrafią sporo ważyć.

Anon: Nie wspomniałem też o jednej rzeczy. Bardzo lubię Czechy i rozważam, czy po studiach nie wyemigrować do
@sokytsinolop: przeciez pranie nie jest takie drogie, ja za moje place 2.5zl, zadnych bzdetow ze soba nie bralem gdyz mozesz je kupic wszedzie po taniosci (ikea itp). Ja akurat jestem w kraju gdzie zimy takowej nie ma wiec troche mi to na plus wyszlo, aczkolwiek poprzedni okupant w moim pokoju zostawil kurtke, w ktorej kiedys smigalem raz czy dwa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@sokytsinolop: Bratysława jest okrutnie beznadziejna, ciągle trafiam tam na nadętych ludzi (w innych częściach Słowacji nawet cygan był dla mnie milszy), przechodnie się Ciebie boją po zmroku, nie chcą mówić po angielsku ( ͡° ʖ̯ ͡°) lipa. Czechy fajna sprawa, lubią pić, lubią się grzmocić (nawet prostsze po pijaku, nie ważne co mówią dopóki cie rozbierają i so segzy) na Słowenii byłem krótko, ale jest raczej ok.