Wpis z mikrobloga

#sluzebnoscwolfika
Na sprawie stawiły się wszystkie strony oraz świadek (osoba, która sprzedała działki bez drogi).
Sąd rozpoczął od przesłuchania świadka. Strony zadawały pytania.
Świadek przyznał, że kupujący był dobrze poinformowany i świadomy braku dojazdu do działki. Działki sprzedał bez dojazdu, ponieważ notariusz uznał za wystarczający fakt zaplanowania dojazdu w planie zagospodarowania przestrzennego w urzędzie gminy.
Tak jak myślałem, bardzo zdziwiony był mój współpozwany sąsiad, gdy w końcu dotarło do niego, że ktoś w gminie wyznaczył drogę wzdłuż po jego polu a nie po moim. Jak pamiętacie, byłem u niego dwa razy, żeby się dogadać, wynająć wspólnie adwokata i razem iść do sądu ale on myślał, że wystawiając mnie na przegraną zyska darmową drogę wzdłuż swojego pola bez uszczerbku na swoim majątku.
Jeszcze bardziej zdziwiony był powód (choć poprawnie powinno być wnioskodawca) gdy usłyszał, że trwają prace nad projektem budynku, który mam zamiar zbudować przy samej ulicy w pobliżu jego działki. Tak, zamierzam zbudować tam mały dom jednorodzinny i nikt nie będzie mi jeździł tam gdzie sobie wymyśli, że mu pasuje. Wybudowanie domu na wąskiej działce jest prawnie możliwe i na projekcie wygląda to bardzo ciekawie. Ponadto zamknie się temat przejazdu po najbardziej łatwym odcinku pola jak i zakończy się argument najtańszego przyłącza mediów z najbliższej ulicy.
Przedstawiciel urzędu gminy poprosił o oddalenie wniosku w całości i wiele się nie odzywał.
Sąd długo oglądał mapy i prosił strony o wyjaśnienia.
Powód oprócz tego, że chciał służebności ode mnie, wniósł dodatkową opcję wyznaczenia drogi zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, na co i ja przystałem.
Tą sielankę jednak przerwał mecenas urzędu gminy oświadczając, że gmina nie ma zamiaru nic płacić za nasze wymyślone drogi dojazdowe i koniec.
Sąd odroczył postępowanie i nakazał wszystkim stronom w ciągu 14 dni dostarczyć czytelne mapki z propozycjami dróg, jakie kto uważa za akceptowalne. Następnie prawdopodobnie powoła biegłego, co zresztą mu imputował mecenas powoda.
Zgadza się, mecenas był tak pewny siebie, że nie tylko wypowiadał się o pewności w przyszłych poczynaniach sądu w pewien sposób poganiając, ale też w bardzo zawoalowany sposób obraził mnie i współpozwanego sąsiada. „Pan Bóg jak chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera”. Tym stwierdzeniem rozpoczął mowę skierowaną do nas proponując rodzaj ugody, która miałaby się nam opłacać. Pan powód miałby otrzymać dojazd a my po połączeniu naszych działek mielibyśmy się sądzić z gminą o odszkodowanie. Nie będę tego nawet komentował.
Wracając do meritum. Powołanie biegłego, jego praca a później przetrawienie wyników przez sąd zajmie miesiące. Nnstępna rozprawa może będzie w tym roku a może nie.
Po rozprawie na korytarzu mecenas powoda po raz kolejny zachęcał nas do ugody na jego warunkach, lecz przerwałem mu pytanie, czy strony mogą przed sądem mówić nieprawdę.
Poczekałem na te znaki zapytania na twarzach i oznajmiłem, że zaprotokołowano dwukrotnie, że powód zaprzeczył jakichkolwiek związków z sąsiadem posiadającym nieruchomość na pierwszej działce od drogi i zaprzeczył, że było mu użyczane cokolwiek z tej działki. Tak się składa, że mam zdjęcia i filmy pokazujące jak sąsiad użycza przejścia, wody i prądu. Wtedy szambo #!$%@?ło. Krzyki niosły się po korytarzach a my z mecenasem oddaliliśmy się kończąc ten festiwal.
Po południu oczywiście zadzwonił pozwany sąsiad, że on by jednak chciał pogadać (a nie mówiłem?). Umówiliśmy się na przyszły tydzień.
Niestety nie jestem zadowolony z pracy mecenasa. Cała afera skupiła się na mnie i powodzie a żadna ze stron nie pofatygowała się, żeby poszarpać gminę za spowodowanie całego tego bałaganu przy podziale działek.
Nawet przez chwilę przeszło mi przez myśl, że dobrym planem byłoby połączyć siły i założyć gminie pozew zbiorowy o odszkodowanie za stworzenie tak patowej sytuacji, ale do tego potrzeba rozmawiać a nie pozywać wszystkich dookoła i robić wojnę. Porozmawiam jeszcze z mecenasem na temat tej propozycji ale powód musiałby w ramach przeprosin i zgody wyrównać mi finansowo poniesione straty oraz wycofać obecny pozew. Traktuję więc to raczej jako abstrakcję.
Rysunek przedstawia moje aktualne stanowisko w sprawie. Niebieski prostokąt to mniej więcej miejsce, gdzie ma powstać dom.
Błękitne linie to drogi, na jakie wyraziłem zgodę i które pokrywają się z planami zagospodarowania przestrzennego. Gdybym bardzo chciał się dogadać z sąsiadem, to moglibyśmy połączyć nasze działki i wyznaczyć drogę bez poprzecznych odnóg i teoretycznie nikt nie mógłby nam tego zabronić. Potrzebne byłyby kolejne pozwy rozprawy o te odcinki jako dojazd dla uwięzionych działek.
Zielona linia to droga jaka miałaby moim zdaniem powstać jako służebność przejazdu przez wszystkie działki, które sprzedał pierwotny właściciel w przypadku, gdy urząd gminy nie zgodzi się zapłacić za wariant niebieski.
Czekam na pytania.
whitewolfik - #sluzebnoscwolfika
Na sprawie stawiły się wszystkie strony oraz świade...

źródło: comment_2LqtRkdfdiehlUM8sXu7cj4GqALpsCQd.jpg

Pobierz
  • 71
  • Odpowiedz
@whitewolfik: Trochę słabo czytelne te kolory na mapce według mnie. Czy dało by radę żebyś w paincie np. zaznaczył na mapce która działka jest twoja, która sąsiada, gdzie są aktualnie drogi i gdzie mogłyby być?
  • Odpowiedz
@whitewolfik: Na Twoim miejscu kupiłbym kalkę i ładnie wszystko pismem technicznym bym opisał i zaznaczył + legenda ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bo słabo czytelne ;d

  • Odpowiedz
@whitewolfik: dlaczego ta niebieska droga ma takie odnogi, szatkując twoją działkę na jakis małe kawałki? nie lepiej byłoby ją puścić wzdłuż działek do których ma prowadzić?
  • Odpowiedz
@kubako: taki jest plan zagospodarowania przestrzennego który zakłada, że poszatkowanie umożliwi każdemu łatwy dostęp do każdej części własności i ułatwi sprzedaż na ewentualne działki budowlane. No i ratuje tych nabywców działek bez drogi.
  • Odpowiedz
@Lewo: W takim razie sąsiadowi bez sensu szatkują działkę ;) Gdyby ten główny dojazd przesunąć wprawo do działki 124/22 to przynajmniej zostałby mu jeden długi fragment tam, gdzie teraz ma być niby droga
  • Odpowiedz
@kubako: 123 to chyba teren gminy czy coś, 124/22 będzie poszatkowane ale hajs będzie się zgadzać jak gmina zgodzi się na zrobienie takiego dojazdu przez jego działkę.
Natomiast sąsiad chciał chyba tak jak ty, żeby służebność (droga) szła tylko po 124/22.
  • Odpowiedz
@whitewolfik:
1. do sądu lepiej sporządź bardzo dokładną mapkę z bardzo jednoznacznymi opisami.
2. Nie wiem czy jak do sądu pokażesz mapkę z tą niebieską drogą, to będzie dobry ruch, na Twoim miejscu raczej bym uparcie szedł, żeby droga była tak jak ta zielona. Dlaczego? bo tutaj widać od razu, że Ty zgadzasz się na poszatkowanie swojej działki i bierzesz problem sąsiadów na siebie. Czyli poniekąd zgadzasz się na oddanie części
  • Odpowiedz
@whitewolfik: dam ci podpowiedź, istnieje szansa że wybiorą najładniejsze i najczytelniejsze rozwiązanie bo innych nie bedzie chciało im się czytać. a więc - zanim to oddasz, weź wyrównaj albo dopionu albo do poziomu. i ladnie z tekstem i kolorkami zrób
  • Odpowiedz
@kubako: Takie szatkowanie "bez sensu" nie jest takie nieuzasadnione. Jeśli wyznaczona byłaby droga wzdłuż, to te działki będzie można połączyć i zamiast wąskich, będzie jedna szersza. Taki był zamysł. Nadal tylko nie wiadomo, dlaczego miałbym z sąsiadem robić prezent powodowi oraz kto miałby zapłacić za te drogi.
  • Odpowiedz
@jet: nie chce, ponieważ jest to jego kolega, którego wyparł się w sądzie. Poza tym na tej działce stoi dom i jeszcze jakiś budynek gospodarczy w rogu, który pewnie ogranicza mocno metraż służebności przejazdu. Biegły musiałby to jakoś policzyć. Powód argumentował to na rozprawie, że zepsułby życie sąsiadowi, który spokojnie sobie tam żyje. Ponadto moja działka według powoda nie nadaje się do niczego innego niż na drogę.
  • Odpowiedz
@whitewolfik: no budynek gospodarczy to niski koszt niż jak zwrócenie wam za działkę i budowanie drogi. Chociaż reszta działek miałaby problem ( poniżej powoda ).
A jak to jest przed wynikiem sprawy, może sobie jeździć po twoim terenie? I czy to próbuje robić?
edit: i jaki związek przy służebności ma czy ten jego "kolega" jest jego znajomym czy nie i czy coś mu użyczał, ty też nie jesteś jego kolegą a
  • Odpowiedz