Wpis z mikrobloga

Nie mam w zwyczaju zwierzenia się w internecie i pytania o rady, aczkolwiek #feelsy i #depresja w ostatnim czasie ostro doskwierają, więc zaryzykuję.
Nie będę się rozpisywał, postaram się w dużym skrócie opisać swoją sytuację.

tl;dr
Po prawie dziewięcioletnim związku z dziewczyną, miesiąc temu musiałem zakończyć naszą znajomość. Nikt nikogo nie zdradził, nikt się nie zachował nie w porządku wobec drugiej osoby, na pozór szczęśliwy i udany związek. Niestety nie mogłem znieść już tego, że po tak długim czasie nie widać żadnego progresu (,)
__________________________________________________________________________________
Zaczęliśmy ze sobą być w trzeciej klasie gimnazjum, potem poszliśmy do jednego liceum, aż w końcu nastał czas wyboru studiów. Oboje pochodzimy z Radomia, więc było to dla mnie oczywiste, że wyjedziemy razem do Warszawy i tam będziemy studiowali. Niestety moja dziewczyna wtedy stwierdziła, że ona nigdzie nie wyjeżdża, że nie wyobraża sobie już opuszczać swojego domu, rodziców, rodziny, oraz że w Radomiu też są uczelnie, po których będzie miała to samo co po każdej innej.
Zaakceptowałem to, zrozumiałem, że nie ma możliwości przekonania jej do wyjazdu. Umówiliśmy się, że będę przyjeżdżał co weekend i będziemy spędzać ze sobą tak dużo czasu jak to tylko możliwe. Po cichu też rozmawialiśmy kilka razy, że na studia magisterskie ona przyjedzie do Warszawy i oboje pójdziemy na studia zaoczne, a na codzień będziemy pracować.
Nasze życie przez ten czas wyglądało tak, że ja studiowałem sobie dziennie w Warszawie i z reguły w czwartek wieczorem przyjeżdżałem do domu, by przez weekend przebywać właśnie z nią. Niestety przez te wszystkie lata, ona odwiedziła mnie w Warszawie tylko trzy razy. Tłumacząc, że ona ma dużo nauki, że musi pomagać rodzicom, że ja mam mały pokoik tam i że lepiej jak ja wrócę, skoro już tyle razy wracałem...Nigdy nie mogłem do końca tego zaakceptować...Ja się starałem z całej siły, ja przyjeżdżałem, ciągle mi towarzyszyło uczucie, że ja się staram najmocniej jak tylko się da, a ona tylko troszeczkę.
W końcu nastał moment wyboru studiów drugiego stopnia, ja oczywiście wybrałem się na zaoczne studia na UW, ponieważ już pracowałem na pół etatu i chciałem przejść na pełen etat. Zostałem kompletnie zdruzgotany, słysząc od niej, że ona zostaje w Radomiu i już tam dokończy..Tłumaczyła, że to tylko dwa lata, że minie bardzo szybko i dopiero wtedy pomyśli o wyjeździe. Niestety minął rok, ja wracałem jeszcze rzadziej, ponieważ co drugi weekend miałem zajęty, a na tygodniu czuję, że nic nie robię tylko siedzę w pracy. Samotność i tęsknota doskwierały mi niesamowicie, nie potrafiłem tego znieść, że ja tak strasznie tęsknie i kocham, a ona podchodzi do tego z tak ogromnym spokojem.

Miesiąc temu wróciłem na weekend i oświadczyłem jej, że z nami koniec. Powiedziałem, że ja już tak dłużej nie mogę, jest mi okropnie, tęsknię za nią, nie potrafię się skupić na niczym innym, ponieważ moje życie ogarnia jedna wielka tęsknota i myślenie, kiedy wreszcie będę mógł z nią zamieszkać i ŻYĆ. Rozpłakała się, nigdy wcześniej tak nie płakała, tuliła mnie, prosiła bym tego nie robił, tłumaczyła, że ona mnie bardzo mocno kocha, że to będzie najgorsze co może ją spotkać. Ja też płakałem, też mi było z tym źle, ale tak zrobiłem i odszedłem.
Jej rodzina, znajomi - wszyscy mają do mnie pretensje. Każdy ma mnie za tego złego, wszyscy uznali, że mam kogoś na boku, że ona mi się znudziła, że zachowałem się okropnie. Nikt nie jest w stanie mnie zrozumieć. Bardzo mi tego wszystkiego szkoda. Byłem dla nich jak członek rodziny. Wszyscy w jej rodzinie mnie znali, z każdym miałem bardzo dobre relacje. Co chwilę dostaje telefony i smsy od różnych sióstr, braci, wujków, kuzynów, każdemu muszę się tłumaczyć. W zasadzie to ja odpowiadam, że to jest nasza sprawa, i nie będę tego opisywał, ponieważ ostatecznie i tak 99% przyjmie JEJ stronę, natomiast o mnie będą narzekać.
Ja wiem, że ona mnie bardzo mocno kochała, wiem że nigdy nikogo na boku nie miała, była porządna, uczciwa, kochana, nie mała żadnych wad, jedynie nie potrafiłem jej wyciągnąć z jej domu rodzinnego... Po części się jej nie dziwię... Ma super rodzinę, ma w domu wszystkich, zawsze tam mieszkała, nie chciała tego opuszczać na rzecz nieznanego. Natomiast ja pochodzę z rodziny rozbitej, skłóconej, po prostu beznadziejnej.

Mirki, czuję się naprawdę beznadziejnie. Nie chce mi się żyć, mam wrażenie, że zrobiłem ogromny błąd, ze może powinienem był poczekać jeszcze troche, a być może po studiach magisterskich by w końcu ze mną zamieszkała. Z ogromną zazdrością patrzę na znajomych, którzy niedługo biorą ślub, są zaręczeni, są w szczęśliwych związkach...Wiem, że to głupie, ale ja tak bardzo się starałem, tak kochałem i tęskniłem, a teraz to ja jestem tym złym (,) Tym bardziej jest to dla mnie trudne, że teraz nie mam nawet po co wracać do swojego miasta rodzinnego, ja nie mam domu, w którym się dobrze czuję, ja nie mam nic tak naprawdę. Nie chce mi się żyć, nie mam na to ochoty, nie czuję żadnej motywacji, aczkolwiek mimo wszystkich złych myśli, nadal pracuję, nadal studiuję, nadal jakoś żyję. Niestety nadal ją kocham, nadal za nią tęsknię i cały czas się zastanawiam, czy dobrze zrobiłem... Ostatnio nawet napisała mi smsa, że zerwanie z nią było ogromnym błędem, ponieważ ona naprawdę miała już wszystko ustalone w głowie i po studiach chciała do mnie przyjechać i ze mną mieszkać. Dlaczego więc mi nigdy tego nie powiedziała wprost?? Tym bardziej mam większe wyrzuty sumienia, ponieważ studia się kończą za jedyne cztery miesiące i w zasadzie mogłem w tym trwać jeszcze przez ten czas, by się przekonać. Nie umiem sobie poradzić z tym gdybaniem, z wyrzutami i z myśleniem co by było gdybym postąpił inaczej. Niestety ja przez te lata studiów nie czułem się szczęśliwy, nie czułem takiej miłości, jaką ja darzyłem ją, cały czas żyłem tylko tym, by w końcu być z nią.

#zwiazki #rozowepaski #depresja #feels #feelsy #niebieskiepaski #milosc #suicidal
  • 9
  • Odpowiedz
@czlowiekpytanie91: w domu krowy macał a teraz wielki warszawiak, co to Radomia przyjechać się brzydzi. A na serio pomyśl - na wykopie się otwierasz az dziewczyną nie mogłeś na poważnie porozmawiać? Co z Ciebie za mężczyzna? Jedź za nią do Radomia głupcze.
Był taki odcinek 13 posterunku, gdzie Kasia pojechała do Radomia, a alfons kazał Czarkowi za nią jechać. Do tej pory myślałem że to groteska, ale Twój wpis... chłopie -
  • Odpowiedz
Ostatnio nawet napisała mi smsa, że zerwanie z nią było ogromnym błędem, ponieważ ona naprawdę miała już wszystko ustalone w głowie i po studiach chciała do mnie przyjechać i ze mną mieszkać. Dlaczego więc mi nigdy tego nie powiedziała wprost??


@czlowiekpytanie91: Dlatego abyś się zadręczał. Gdyby tak faktycznie było i chciałaby tego to by próbowała to wszystko ogarnąć, przekonać Cię, że to zrobi i żebyś wrócił a jeśli "nie walczy" to
  • Odpowiedz
@czlowiekpytanie91: hehć, no pszypau cumplu. A tak serio to kupuj kwiaty i bierz się do niej. Jak to przetrwacie to będziesz miał pewność, że to odpowiednia osoba. Piszesz na Mirko, gdyż masz wątpliwości jak sam stwierdziłeś. Gdybyś miał jaja to byś żył dalej, a nie płakał na portalu że śmiesznymi obrazkami. Próba nie strzelba.
  • Odpowiedz
@czlowiekpytanie91: no na Twoim miejscu bym się z nią spotkała ten jeden jedyny raz (może i ostatni), ale bym się spotkała, żeby porozmawiać, wyjaśnić wszystko i może uda się to wszystko naprawić. Całe życie będziesz to pamiętał, zadręczał się, myślał o tym. Trzeba walczyć do końca i mieć świadomość, że zrobiło się wszystko co było można zrobić. Czasem tak bywa, że trzeba coś stracić, żeby docenić. Ty zrób ten pierwszy krok
  • Odpowiedz
@czlowiekpytanie91: Jesteś samodzielny, z tego co piszesz to ogarniasz (zaoczne + praca pewnie w zawodzie). Widzę tutaj inny problem, to że Ty jesteś w stanie zaakceptować zmiany a ona się boi świata (nie pójdzie na studia dalej niż w domu - już widzę jak się wyprowadza do innego miasta za lepszą pracą, albo za Toba), trochę słabo że przez te wszystkie lata była u Ciebie tylko 3 razy.

Mimo wszystko pogadaj,
  • Odpowiedz
@czlowiekpytanie91: Dwie opcje wróć ale jeśli nie czułeś się szczęśliwy to dużo sensu to nie ma, będzie to tylko strach przed samotnością. Druga opcja to znalezienie sobie kogoś nowego ale do puki kogoś nie znajdziesz będziesz przeżywał psychiczne katusze. Należy wtedy zerwać kontakt, ponieważ emocja taka jak miłość po rozstaniu łatwo nie wiadomo dlaczego przemienia się w nienawiść.
  • Odpowiedz