Wpis z mikrobloga

Uwielbiam podróżować pociągami. Nie dlatego, że lubię pary buch (chociaż czemu nie) i kół ruch. Oj nie. Ja po prostu lubię historie, jakie dzieją się w pędzącym pociągu. Niby zamknięci w małym przedziale, ale pędzimy wprost przed siebie. Tak jak w życiu.

Przejdźmy jednak do rzeczy.

Kilka dni temu przytrafiła mi się historia, która z powodzeniem mogłaby posłużyć za podwalinę epickiej powieści, ba, nawet lektury szkolnej, ale po kolei. Jechałem w celach turystycznych z Warszawy do Krakowa, a wraz ze mną w przedziale podróżował przedziwny korowód wyjątkowych osobowości, a wśród nich: Iza, studentka Kosmetologii i Kosmetyki Stosowanej (wcześniej Hotelarstwo i „Stosunki” Międzynarodowe), z wyglądu całkiem niewąska, 9/10, uroda w stylu młodej Beaty Tyszkiewicz, p----i na poziomie (moich oczu xD), jej ojciec pan Tomasz, Alejandro z Erasmusa studiujący na uczelni Izy i Seba, prosty chłopak i zarazem chłopak Izy, ledwo co skończył zawodówkę, ale dorobił się już dwóch budek z pierogami na handlu karabinami z CS na rosyjskim allegro.

Od pierwszych chwil wiedziałem, że coś tu nie gra. Seba wpatrzony w komórkę zajęty był swoimi sprawami, a Iza i Alejandro wyraźnie zajęli się sobą. Zaczęli od kurtuazyjnych rozmów o pogodzie, potem przeszli do obgadywania Seby, śmiali się, że śmierdzi moczem starych ludzi (faktycznie, podobno mieszkał z babcią) i że ni w ząb nie zna angielskiego, a na końcu już na pełnym hardkorze opowiadali, jak podczas igraszek, Alejandro swoim wyciorem merdał po jej łonie wytatuowanym romantycznym wyznaniem „Seba Forever”. Oczywiście rozmowa odbywała się po angielsku.

Do pewnego momentu Seba nie zwracał uwagi na emocje rozsadzające wręcz przedział, ale w końcu wstał, złapał za hamulec ręczny i zaczął wychodzić przez okno. W szczerym (w przeciwieństwie do Izy) polu. Iza spojrzała na niego ze zdziwieniem.

- Co Ty robisz, Sebciu? - spytała.

- Nie odzywaj się do mnie. Wszystko słyszałem! - odwarknął Seba i dalej gramolił się przez okno.

- Ty... Ty... Ty...Ty znasz angielski? Skąd? - próbowała grać na czas.

- Gdybyś mnie słuchała, to byś wiedziała. Jako dzieciak oglądałem Cartoon Network po angielsku - odpowiedział będąc już w zasadzie po drugiej stronie okna.

- A Ty Alejandro, dostaniesz kiedyś w p---ę, jak Cię spotkam z kolegami na mieście – dodał Seba, odchodząc w stronę zachodzącego słońca.

Resztę podróży spędziliśmy w ciszy. Ja przyglądałem się w rozmyśleniu pięknym polskim pejzażom, czasem tylko spoglądając na wizytówkę, którą wręczył mi Seba. Wizytówkę, na której napisane było „Sebisław Wogólski, niepoprawny pozytywista”.

#humor #heheszki #suchar #pasjonaciubogiegozartu #patologiazewsi #pdk #coolstory
  • 21
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Zapomniales dopisac że chwilę siedzieli w ciszy wyrzutów sumienia po czym zaczeli sie namietnie całowac i znikneli w ekspresowym wc o metalicznym posmaku w rozchuśtanej żądzy a pociąg pędził dalej w strone nicości która zaspokaja coś... wtedy to byloby epickie i jakiez prawdziwe ;) Zyguś Froind (ewentualne podobienstwa do niezyjacych osob -niepodobneż)
  • Odpowiedz