Wpis z mikrobloga

@arct2: Przebiłeś opowieść doktora z mojego wydziału o tym, że jakiś koleś zapłacił innemu by ten przyszedł i napisał egzamin za niego. Nie byłoby problemu gdyby nie to, że "pracodawca" też przyszedł na egzamin, Skapnął się, że może być problem dopiero przy oddawaniu prac. W skrócie, to żeby jego oszustwo nie wyszło na jaw, wyrwał część kartki ze swoim podpisem i ją zjadł.