Wpis z mikrobloga

#niewiemjaktootagowac #coolstory
"Zobaczyłem ją podczas wieczornego spaceru. Szła powoli, odwrócona do mnie tyłem. Chyba była młoda, miała szczupłe ciało okryte miękkim płaszczem. Podniecały mnie jej powolne ruchy – sprawiała wrażenie, jakby dopiero co wyszła z łóżka. Nie interesowała mnie jej twarz, to, kim jest, czułem tylko pierwotne, zwierzęce pożądanie. Podbiegłem do niej chyłkiem, po cichu. Nie chciałem, by spłoszyły ją moje kroki. Mimo moich nadzwyczajnych środków ostrożności przystanęła i zaczęła nasłuchiwać. Byłem już tak blisko, że czułem woń jej podniecenia i strachu. Wydała z siebie głębokie westchnienie, jak przestraszone nocą dziecko. Podnieciło mnie to jeszcze bardziej. Machnąłem ręką na środki ostrożności i z dzikim rykiem rzuciłem się na nią. Wrzasnęła przeraźliwie. Zacząłem dźgać ją na oślep, powodując głębokie rany. Wyrywała się i piszczała jak mysz. I jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze… W plecy, w brzuch, i jeszcze raz w plecy… Aż do końca, do spełnienia – aaaach! Tak jak obficie broczyły jej rany, tak obfitą strugą wypływała ze mnie sperma. Nie mam pojęcia, ile trwało to uniesienie: minutę, dwie, wiem tylko, że nigdy z nikim nie przeżyłem takiej rozkoszy. Gdy ochłonąłem, spojrzałem jej w twarz. Zamarłem – to był facet!!! Uśmiechnął się do mnie i puścił oko: – Nie ma sprawy, stary – powiedział. Otrzepał płaszczyk z resztek spermy i schował się w szparze za lustrem.
Cholera, znowu się pomyliłem – pomyślałem z niesmakiem. W zasadzie powinienem mu podziękować. Szkoda, że nie zdążyłem."
  • 3
Zajebiste, szkoda że happy end. Chciałbym żeby to była prawdziwa historia :D
W sensie że pasta bez lustra na końcu. No.