Wpis z mikrobloga

Jak myślicie, czy człowiek może być samotny w sposób zdrowy?
Nie mam na mysli braku kolegów i dziewczyny z powodu #!$%@? charakteru, tylko taką prawdziwą samotność. Poczucie odrębności zarówno od jednostek, jak i różnych grup w końcu czy społeczeństwa w ogóle. Mam na myśli ludzi odizolowanych grubym, psychicznym murem od reszty ludzkości, ludzi którzy nie są w stanie wyjść poza powierzchowne kontakty.
Tak się zastanawiam, czy człowiek może sobie w ogóle poradzić z czymś takim? Czy może żyć na własną rękę? A może samotny styl bycia jest skazany na niezdrową wegetację, ewentualnie sam jest chorobą lub jej objawem.

#filozofia #psychologia #przemyslenia #debata
  • 25
@seventy_percent: Dokładnie to miałem na myśli pisząc o ludziach wyizolowanych. Czasem mogą być w centrum towarzystwa, ale wewnętrznie są na nie zamknięci. To zupełnie inna samotność niż samotność rozbitka, który może być na bezludnej wyspie, ale w środku wciąż jest związany z resztą ludzkości i uważa się za część jakiegoś "stada".
@Kampala: Rozsądek podpowiada, że taka samotność zdecydowanie nie jest zdrowa. W ogóle to czytałam kiedyś w jednej książce o takim pustelniku, który porzucił wszystko co miał, zamieszkał na uboczu w jakiejś jaskini, która była niedaleko osady i tak sobie żył. Z tego co pamiętam, ludzie dowiedzieli się o nim dzięki temu, że złamał kiedyś nogę i go znaleźli. Ten pustelnik w wolnym czasie rzeźbił.
@maly_nka: Uważam że nie mam większego wpływu na to kim jestem. Nie wybierałem ani swoich genów, ani wychowania, a przecież to wszystko co stanowi o moim charakterze, a w rezultacie o działaniach jakie podejmuję.
Poza tym myślę, że każde odrzucenie determinizmu przyczynowego wymaga postulowania jakiejś ponadmaterialnej substancji. Czegoś, co mógłbym uznać za swoją jaźń niezależną od materii kierującej się prawami przyrody. A że w żadną metafizykę nie wierzę, to nie widzę
@Kampala: przynamiej masz o czym myslec w podróży.
Ja wyksztaltowalam sobie taka mysl.
To, jacy jestesmy wzielo duza role z ciazy matek. One wtedy nosily w sobie jakies uczucie wzgledem nas, przyszlego zycia, oczekiwań i nastroju. Stad bierze sie masze podejscie do zycia, nasze wewnetrzne uczucia, ktore przejelismy od mamy. Osobiscie probuje sobie wlasnie udowodnic, ze wcale nie musze miec tych uczuc, ktore nosilam w sobie od wielu lat. Porownuje do