Wpis z mikrobloga

- Które piętro?
- Czwarte.
Nie wiem czemu zgodziłem się iść z nią na tę imprezę. Właściwie nie wiem nawet po co ona sama chciała na nią iść. Myślę że jako osoba nielubiąca i niepotrzebująca innych ludzi, Lizzie po prostu musi mieć jakieś towarzystwo któremu będzie swoją niechęć i niezależność okazywać, bo inaczej jej egzystencja nie miałaby żadnego sensu.
Po jakichś 15 sekundach stania przed drzwiami i słuchania dochodzących zza nich utworów Zenka Martyniuka, Lizzie wzięła głęboki oddech, po czym nacisnęła dzwonek do drzwi. Gdy się otworzyły, naszym oczom ukazało się metr sześćdziesiąt czystego optymizmu, które najpierw wydało z siebie radosny pisk, a następnie rzuciło się nam kolejno na szyje w ramach przywitania.
Uszatka. Asia. Gdyby jej uszy były trochę mniejsze niż znajdujące się za oknem anteny satelitarne, byłaby prawdopodobnie całkiem atrakcyjna. Pseudonim jednak nadal by do niej w pewien sposób pasował, bo jej IQ jest mniej więcej na poziomie przeciętnej, średnio rozwiniętej przedstawicielki ssaków morskich. Lizzie stara się być dla niej miła, bo Uszatka jest jedyną osobą, która nie śmiała się z opowiadanych przez ich koleżanki dowcipów na temat podobieństwa między Lizzie a Krzysztofem Krawczykiem. Ja myślę, że po prostu żadnego z nich nie zrozumiała. O charakterze Uszatki wiele może powiedzieć fakt, że widzieliśmy się właśnie po raz drugi, a ona zachowywała się mniej więcej tak, jakby jej życie beze mnie nie miało sensu.
- Jejku jaksięcieszę żewaswidzę jużsiębałam żenieprzyjdziecie wchodźciedośrodka czegochceciesięnapić? - wyrzucając z siebie w przypływie ekscytacji kolejne trudne do zrozumienia związki wyrazowe, Uszatka kręciła się na wszystkie strony jak nakręcany samochodzik, w związku z czym Lizzie złapała ją za ramiona w celu zatrzymania jej w miejscu chociaż na moment. Musieliśmy chwilę poczekać aż Uszatka wytraci energie i przestawi swoje ciało na jakiś niższy bieg; gdy się to stało, Lizzie ja puściła, a następnie wręczyła jej prezent.
- Wszystkiego najlepszego Asiu - mówiąc to delikatnie się uśmiechnęła, co było prawdopodobnie największym wysiłkiem na jaki zdobyła się przez ostatnie trzy tygodnie.
Uszatka odbierając prezent znów wydała z siebie jakieś bliżej niezidentyfikowane odgłosy, które - podobnie jak prawie wszystko w jej przypadku - miały prawdopodobnie wyrażać radość i ekscytację, po czym znów z impetem rzuciła się Lizzie na szyję.
Patrząc na malutkie rączki Uszatki i nie będącą w stanie złapać oddechu Lizzie zacząłem się zastanawiać, ile musiałbym trenować, żeby położyć na rękę znajdująca się akurat w odpowiednim stanie emocjonalnym Asię. W międzyczasie próbowałem trochę się odsunąć, by zasugerować, że prezent jest tylko od Lizzie i mi nie musi dziękować, ale na Uszatkę takie rzeczy niestety zupełnie nie działają.
Gdy nasze organy wewnętrzne odzyskały pierwotny kształt, krew zaczęła krążyć, a powietrze znów znalazło drogę do płuc, poszliśmy z Lizzie za Uszatką do pokoju, w którym miała odbywać się impreza. Lekko już uspokojona Asia ponowiła zadane wcześniej pytanie:
- Czego chcecie się napić?
- Wina - Lizzie stara się nie pić nic innego, bo uważa że wino najbardziej pasuje do jej wizerunku.
W sumie też miałem ochotę na wino. Zacząłem się zastanawiać, czy 10-procentowy alkohol pozwoli mi wytrzymać z Uszatką i jej znajomymi.
- Dla mnie wódka.
Szybko zauważyłem, że nikt oprócz mnie nie pije tutaj wódki. Chyba zauważyła to również Uszatka, bo jako dobra gospodyni przyniosła też kieliszek dla siebie i usiadła obok mnie. Ja zająłem się nalewaniem wódki, a ona opowiadaniem o swojej kuzynce która wyemigrowała do Holandii. Zacząłem się zastanawiać, czy obraz na jej ścianie przedstawia łódkę, czy liścia. Nie mogłem się zdecydować czy obiekt jest mały, ale blisko obserwatora, czy duży, ale daleko.
- Obraz na twojej ścianie przedstawia łódkę, czy liścia? - przerwałem jej w momencie w którym jej kuzynka znajdowała zatrudnienie w jakimś sadzie, ale z jakiegoś powodu osób o inteligencji Uszatki nie da się urazić wchodząc im w zdanie. Myślę że Asia przyjęła już za naturalny stan rzeczy to, że nikt jej nie słucha, i dobrze jej się z tym żyje. Zresztą jej się ze wszystkim dobrze żyje. Myślę że gdy rozdawano takie rzeczy jak rozsądek, życiowe ogarnięcie, inteligencja, czy uszy w normalnym rozmiarze, to Uszatka wracała raz za razem do stoiska z optymizmem. To dlatego tylu ludzi na świecie jest teraz smutnych. Dzięki Asia.
- Moim zdaniem wygląda trochę jak gruszka - stwierdziła Uszatka przekrzywiając głowę pod jakimś nienaturalnym kątem.
- Co?
- Gruszka. Taki owoc.
- Wiem co to jest gruszka - popatrzyłem jeszcze raz - przecież tam dookoła jest woda. Odbija się w niej zachodzące słońce. Skąd miałaby się tam wziąć gruszka?
- Nie wiem. Wygląda jak gruszka. Może spadła z drzewa?
Bez sensu. Gruszki nie rosną nad jeziorem.
- Lizzie!
- Co?
- Na tym obrazie jest liść czy łódka?
- Mi przypomina trochę gruszkę.
Gruszka, #!$%@?. One są chyba jakieś niepoważne. Wstałem i zdjąłem obraz ze ściany, szukając z tyłu jakiegoś podpisu. Jest. Jakieś cygańskie nazwisko i obok tytuł.
"Gruszka na tle słońca zachodzącego nad Jeziorem Białym"
Co.
Uszatka zaczęła zaglądać mi przez ramię. Odwróciłem szybko obraz.
- I co, był podpisany?
- Tak.
- No to co tam w końcu jest?
- Łódka.
- A, ok. W sumie faktycznie przypomina łódkę.
Odwiesiłem obraz na ścianę. Oficjalnie znam się na sztuce gorzej niż Uszatka. Resztę wieczoru spędziłem pijąc wódkę i słuchając na przemian Uszatki opowiadającej o swojej rodzinie oraz Lizzie cytującej Puszkina.
Gruszka.
Głupie #!$%@?.

#coolstory #rozowepaski #historiebezpuenty #lizzie
  • 13
@Salieri_: oj, daj spokój, pisz, a nuż ktoś cię dostrzeże, albo...napiszesz tyle, ze powstanie z tego niezłe opowiadanko do wydania ;d skoro masz czas, sprawia ci to frajde, to nie myśl o profitach tylko ;d no chyba, że jednak profity ważniejsze ;d