Wpis z mikrobloga

W tym roku poznałem #rozowypasek Właściwie od razu czułem, że jest to normalny różowy, a nie jakaś instagramowo-snapowa księżniczka. Po kilku tygodniach znajomości zaczęliśmy ze sobą chodzić, jak i dla mnie jak i dla niej był to pierwszy związek (oboje +20 lat). Wcześniej większe #tfwnogf itp. Ja raczej ustępowałem bo zależało mi – ponoć komu pierwszemu zaczyna zależeć, ten od razu przegrywa.. i tak stało się tym razem. Wspierałem ją w przygotowaniach do ważnego egzaminu (medycyna), przynajmniej starałem się.. i wszystko się wokół tego kręciło cały czas. Przez 3 miesiące byliśmy raz w klubie i raz spędziliśmy całą sobotę razem (jak teraz o tym pomyślę, to wtf?) mimo wszystko widywaliśmy się co 2-3 dni na kilka h. Można było normalnie rozmawiać, do tego bliskość drugiej osoby w bardziej intymnych kontaktach. Chociaż z tym drugim było ciężko, ale postanowiłem się uzbroić w cierpliwość i powoli progresować. Po egzaminie i 3 miesiącach bycia ‘razem’ odezwała się u mnie moja dosyć przewlekła choroba, oczywiście ona wiedziała o niej i ją ’zaakceptowała’. Mimo wszystko dalej rozmawialiśmy tel. Jednak z oczywistych względów nie widywaliśmy się tak często. Stan mój troszkę się pogarszał, trafiłem raz do szpitala raz siedziałem w domu, ciężko było mi się w pewnym momencie podnosić z łóżka nawet… a ona postanowiła właśnie mi powiedzieć, że właściwie nie wie kim dla niej jestem. Wcześniej się zakochała ale teraz nie wie i po dosyć długiej rozmowie ona nie potrafi zdecydować co czuje, czy jestem tylko przyjacielem czy dalej chłopakiem itp. W tamtym momencie jakoś to po mnie przeszło, nie miałem zwyczajnie sił się z tym użerać, jednak dałem jasno do zrozumienia, że teraz jest dla mnie trudny okres i na nią liczę. Zawsze jestem zdania, że związek to w pierwszej kolejności przyjaźń, a w drugiej partner życiowy i ‘dziewczyna’– może to dosyć naiwnie brzmieć dla większości wykopków, ale ja czegoś takiego właśnie oczekuje. Kontakt właściwie się urwał (dosłownie z dnia na dzień), już nie rozmawialiśmy, jedynie wymieniliśmy 3-4 smsy… i właściwie tyle. Ja trafiłem do specjalistycznego szpitala, gdzie przeleżałem miesiąc, operacja, okres pooperacyjny – w skrócie: jest to dla mnie najgorszy czas mojego życia, a przeszedłem już niejedno. Jak zaczynałem dochodzić do siebie i wszystko się zaczęło stabilizować (trwało to 2 miechy) naszły mnie myśli i zwykła tęsknota. Człowiek w szpitalu w moim stanie miał podstawowe instynkty przetrwania i nie chciałem zbytnio kontaktować się nawet z własną rodziną, brak siły i totalne uczucie beznadziejności… ten czas przeleciał mi przez palce – temat na innego posta. Postanowiłem się z nią skontaktować i zwyczajnie zapytać o co chodzi i co się stało, bo dla mnie sytuacja była totalnie niezrozumiała. Dlaczego nie potrafiła się odezwać, chociaż wiedziała doskonale w jakim stanie byłem i że mnie czeka operacja. W odpowiedzi usłyszałem, że dla niej wszystko jest 'jasne' i nie ma o czym rozmawiać.. oczywiście nie widziała sensu się spotykać. Dostałem na koniec pięknego smsa w stylu ‘nie rób mi wyrzutów sumienia, odwal się, nie odzywaj się więcej do mnie’. Może byłem naiwny, ale jak już to oczekiwałem jakieś dojrzałej rozmowy i odpowiedzi w stylu ‘anon, sory ale nam się nie udało’ lub cokolwiek innego przez co człowiek nie czuje się jak zwykły śmieć.

Teraz właściwie mam mieszane uczucia, z jednej strony jestem zły.. nie wiem na co i na kogo. Trochę na siebie, że chciałem na nią liczyć, i na nią.. z oczywistych względów. Ja nie wyobrażam sobie bliskiej osoby tak potraktować. Nie mam pojęcia co ona była w stanie sama sobie dopowiedzieć przez te ponad 2 miesiące jak nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Cieszę się jedynie, że się w niej nie zakochała, bo była na tyle zamknięta i dosyć bierna, że nie byłem w stanie tego uczucia wykrzesać. Nie spodziewałem się, że ten związek skończy się w tak dziecinny sposób… wiedziałem, że prędzej czy później może nas coś poróżnić.. nie miała dla mnie zwyczajnie czasu, chociaż miała go na inne błahe rzeczy, ale miałem tą relacje na tyle dojrzała, że byłem pewien że kontakt zawsze pozostanie.

Teraz na samym początku roku jeszcze zaczynam brać chemię, tak na wszelki wypadek mi dowalili. Zastanawiam się powoli ile jeszcze tego wszystkiego będzie i na ile sił będę miał żeby ogarnąć swoje życie.

#logikarozowychpaskow #zwiazki trochę też #psychologia nie może zabraknąć #feels
  • 19
  • Odpowiedz
@Tychus: z drugiej strony coś pożytecznego, masz jakieś doświadczenie już i wiesz że w przyszłości nie wpadniesz na coś podobnego i jakaś mądrzejsza się trafi. Dziewczyna też nie wie czego może chce a wiek 20 lat no ba, taki wiek to jeszcze nie dojrzałość w pewnych kwestiach. Są może dojrzali w pełni 20 latkowie ale też ich nie dużo.
  • Odpowiedz
Stan mój troszkę się pogarszał, trafiłem raz do szpitala raz siedziałem w domu, ciężko było mi się w pewnym momencie podnosić z łóżka nawet… a ona postanowiła właśnie mi powiedzieć, że właściwie nie wie kim dla niej jestem.


@Tychus: Stary, albo z kimś jesteś na dobre i na złe, albo #!$%@?.
Wyrzuć tego różowego ze swojego życia, bo nie jest wart ani chwili wspominania.
  • Odpowiedz
@Tychus: Stary, albo z kimś jesteś na dobre i na złe, albo #!$%@?.
Wyrzuć tego różowego ze swojego życia, bo nie jest wart ani chwili wspominania.

otóż to.
  • Odpowiedz
@Tychus: Dziewczyna młoda, więc w ten sposób uciekła od problemu z którym nierzadko nie radzą sobie dorośli. Mnie było ciężko z Synem na onkologii wytrzymać kilka dni, a co dopiero się dziwić dziewczynie wchodzącej w życie. Nie pochwalam jej zachowania, ale całkowicie rozumiem. Nie miej do niej żalu.
  • Odpowiedz
@kiszczak: Nie wiedziała i nie wie, że miałem nowotwór, w pierwszych wynikach jak mieliśmy jeszcze kontakt wyszedł wynik negatywny.

@ronica nie doprecyzowałem w poście, +20 lat miałem na myśli sporo ponad 20 lat.. skończyliśmy 25 wiosen :p
  • Odpowiedz
@ronica: Niektórzy wraz z wiekiem wychodzą z przegrywu a inni przez takie związki z pewnych siebie facetów robią się stuleje... Ostatni raz miałem dziewczynę mając 20 lat (Dziś prawie 25) Panna wyjechała na studia do innego miasta przyprawiając mi rogi. Myślisz że takie coś dodaje pewności siebie??? Teraz trafiam na księżniczki które widzą we mnie wspaniałego przyjaciela który załatwia określone profity

@Tychus: @kiszczak: Nieważne ile panna ma lat 1000
  • Odpowiedz
@Szlaufman: nie wiem naprawdę skąd faceci tutaj trafiają na takie księżniczki. co ja z tym zrobię no nic. Najczęściej też chodzi o to że te księżniczki to w miarę ładne kobiety dlatego tak przyciągają facetów bo są ładne ale już mózgu im brakuje.
  • Odpowiedz
@ronica: Kolega który rwie naprawdę dobre sztuki mówił mi że jestem za "dobry" odnośnie uczynków Najwyżej będę obiektem drwin i kpin na weselu młodszego pokolenia mojej rodziny... Przyzwyczaiłem się.
  • Odpowiedz
@Tychus: nie chce cie martwic, ale chyba dla niej zwiazek to jednak cos wiecej niz przyjazn, jesli mowila szczerze to jasno Ci to zakomunikowala. Strzelam ze dla niej bylo za duzo przyjazni a za malo nowosci/seksualnosci. Moze mieliscie rozne potrzeby i oczekiwania po prostu.
  • Odpowiedz
@Silent7: Moje zdanie dt. przyjaźni wyciągnąłeś chyba trochę z kontekstu, ale tak - związek dla mnie to w pierwszej kolejności przyjaźń, a w drugiej kochanek. To ja 'ciągnąłem' tematy intymności i próbowałem je łamać, z drugiej strony raczej było sporo oporu. Przekraczanie kolejnych granic w tym temacie wiązało się z cierpliwością.. ale i tak niewiele ich przełamaliśmy. To ja byłem romantykiem i to ja zawsze chciałem więcej. Może oczekuje kogoś kto
  • Odpowiedz
@Tychus: Masz nauczke, zeby na przyszlosc nie czekac, az kobieta na cos sama wpadnie tylko mowic od razu "jutro masz mnie odwiedzic o 16, no i jeszcze w czwartek podrzuc mi z domu listy". Skoro sprawy nie postawiles w ten sposob, to laska doszla do wniosku ze nie chcesz sie z nia spotykac.
  • Odpowiedz
@Tychus: No bez jaj, nawet jeśli już nie chciała być z tobą, to mogła mieć jakieś ludzkie odruchy i chociaż zainteresować się co u ciebie, jak sobie radzisz...
  • Odpowiedz