1985 Wojciech Jaruzelski, przewodniczący Rady Państwa, wezwał do siebie Czesława Kiszczaka. Minister spraw wewnętrznych nie miał pojęcia, co miało być tematem rozmowy. Zdziwiła go leżąca na biurku gernerała powieść Ludluma. -Cześć, siadaj proszę - przywitał gospodarz - czy słyszałeś kiedyś słowo “поменятчик”? Kiszczak, jak wszyscy z kierownictwa PZPR, znał rosyjski ale choć słowo kojarzyło mu się ze zmianą, nie wiedział co dosłownie oznacza. -To taki pomysł z historii szpiegowskich - zaczął generał - dzieciak, ideowy komunista, adoptowany i wychowany za granicą, zgodnie socjalistycznymi ideałami, przez starannie wybraną rodzinę. Robi karierę i zaczyna działać, dopiero gdy osiągnię wysoką pozycję. Minister zaczął się zastanawiać, czy stąpający twardo po ziemi szef nie stracił rozsądku, ale dalsza wypowiedź go uspokoiła. - Jabłoński musiał ulec i powołał ten cholerny Trybunał Konstytucyjny, będą nam patrzeć na ręce i blokować ruchy. Kiedyś będziemy go musieli rozmontować. Ty się tym zajmiesz, ale nie osobiście. Kiszczak słuchał wytycznych z uwagą. - Znajdziesz jakiegoś prawnika, młodego z prowincji, ideowego zasłużonego członka PZPR. Takiego, który nie da sobie zamydlić oczu jakimiś ideami Monteskiusza. Powierzysz mu tą misję, zemstę naszej partii. Taki nasz Javert, co będzie ich obsesyjnie ścigał, choć wszyscy inni odpuszczą.
1988 -I co dalej panie ministrze - zapytał z niepokojem prokurator. - Nic - odparł Kiszczak - pańska misja musi być realizowana. Być może nas już nie będzie, potrzebni będą panu nowi sojusznicy. Wahadło się wychyla, pewnie nie przetrwamy. Ale zawsze będzie jakaś partia, nawet jakby się nazywała Polska Zjednoczona Prawica Rzeczypospolitej i tylko skrót się zgadzał, pan będzie działał. - Przecież będę nikim, nie zaufają mi - zaoponował. - Proszę już teraz pozyskać ich zaufanie, najlepiej przez kościół. Trochę pobożności, nawrócenie, pielgrzymka. Albo lepiej, spróbuje pan ukręcić łeb jakieś pedofilnej drace z udziałem księdza. Prędzej czy później taka się trafi w karierze. - Dobrze panie ministrze, zrobię co w mojej mocy.
2015 Niestety nocą Powązki Wojskowe były zamknięte. Nie mógł tak prosto z obrad sejmu pójść i zameldować na grobem “Obywatelu generale, melduję wykonanie zadania”
Wojciech Jaruzelski, przewodniczący Rady Państwa, wezwał do siebie Czesława Kiszczaka. Minister spraw wewnętrznych nie miał pojęcia, co miało być tematem rozmowy. Zdziwiła go leżąca na biurku gernerała powieść Ludluma.
-Cześć, siadaj proszę - przywitał gospodarz - czy słyszałeś kiedyś słowo “поменятчик”?
Kiszczak, jak wszyscy z kierownictwa PZPR, znał rosyjski ale choć słowo kojarzyło mu się ze zmianą, nie wiedział co dosłownie oznacza.
-To taki pomysł z historii szpiegowskich - zaczął generał - dzieciak, ideowy komunista, adoptowany i wychowany za granicą, zgodnie socjalistycznymi ideałami, przez starannie wybraną rodzinę. Robi karierę i zaczyna działać, dopiero gdy osiągnię wysoką pozycję.
Minister zaczął się zastanawiać, czy stąpający twardo po ziemi szef nie stracił rozsądku, ale dalsza wypowiedź go uspokoiła.
- Jabłoński musiał ulec i powołał ten cholerny Trybunał Konstytucyjny, będą nam patrzeć na ręce i blokować ruchy. Kiedyś będziemy go musieli rozmontować. Ty się tym zajmiesz, ale nie osobiście.
Kiszczak słuchał wytycznych z uwagą.
- Znajdziesz jakiegoś prawnika, młodego z prowincji, ideowego zasłużonego członka PZPR. Takiego, który nie da sobie zamydlić oczu jakimiś ideami Monteskiusza. Powierzysz mu tą misję, zemstę naszej partii. Taki nasz Javert, co będzie ich obsesyjnie ścigał, choć wszyscy inni odpuszczą.
1988
-I co dalej panie ministrze - zapytał z niepokojem prokurator.
- Nic - odparł Kiszczak - pańska misja musi być realizowana. Być może nas już nie będzie, potrzebni będą panu nowi sojusznicy. Wahadło się wychyla, pewnie nie przetrwamy. Ale zawsze będzie jakaś partia, nawet jakby się nazywała Polska Zjednoczona Prawica Rzeczypospolitej i tylko skrót się zgadzał, pan będzie działał.
- Przecież będę nikim, nie zaufają mi - zaoponował.
- Proszę już teraz pozyskać ich zaufanie, najlepiej przez kościół. Trochę pobożności, nawrócenie, pielgrzymka. Albo lepiej, spróbuje pan ukręcić łeb jakieś pedofilnej drace z udziałem księdza. Prędzej czy później taka się trafi w karierze.
- Dobrze panie ministrze, zrobię co w mojej mocy.
2015
Niestety nocą Powązki Wojskowe były zamknięte. Nie mógł tak prosto z obrad sejmu pójść i zameldować na grobem “Obywatelu generale, melduję wykonanie zadania”
#takbylo #historiazdupywzieta