Wpis z mikrobloga

@b0b3kpl: Ja słyszałem, że ten gość miał jakieś tajne laboratorium w podziemiach wydziału fizyki i tam pracował na teleportacją kwantową i paralelnymi wymiarami. Pewnej nocy nie wiadomo czemu na całym obiekcie AGH i w okolicy wysiadły światła, zabrakło prądu na dłużej niż godzinę. Gościa znaleźli nad ranem, już pokręconego, w poszarpanym odzieniu i wołał coś o "koszmarze z otchłani", "zielonej mgle z jądra galaktyki" i o tym, że "wszyscy jesteśmy tylko
Dziekan mojego wydziału kiedyś nam opowiadał ze on miał być adiunktem u niego w katedrze ale od początku miał coś z psychika i jakoś musieli mu odmówić. Ale wyglądał na dobrze zorientowanego w temacie tego człowieka.