Wpis z mikrobloga

Wszystko fajnie przez ostatnie kilka dni. Wszystko ogarniam, załatwiam, rozmawiam i tak dalej. Wychodzę z marazmu. Przyszłość jest świetlana. Czuję dobrze, hajs się zgadza i mogę wszystko. Jest piątek. Z racji tego że #!$%@?łem jak wół cały tydzień to nawet się nie zastanawiam i korzystam z pierwszej okazji wyjścia na imprezę. Ubieram się spoko i spotykam się z kumplami. Idziemy do klubu. Gramy w bilarda. Alkohol zaczyna brać górę. Spotykamy dwa #rozowepaski. Kumpel jak to kumpel juź tańczy i tak dalej. Jeden z różowych "baw się z nami". Coś tam jakieś ruchy wykonuję i staram się nie tracić humoru. W międzyczasie zastanawiam się "po co". Ok godz. 1. idziemy z kumplem na palarnię. Liżą się, a ja siedzę obok i się uśmiecham. Super. Potem mam tak bardzo dość, że próbuję się zdrzemnąć na stojąco pod szatnią, co by kumpli nie opuszczać i dotrwać do końca imprezy. W końcu nie wytrzymuję. Idę do szatni, biorę kurtkę i wychodzę. W międzyczasie podjeżdza taksówka po kogoś. Podchodzę do taksówkarza i proszę żeby zadzwonił po jakiegoś kolegę, bo mi komórka padła. Jadę do domu.

Teraz się zastanawiam co ze mną jest nie tak ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#stulejacontent
  • 4