Niedawno byłem alkoholikiem, a dziś zostałem Oficjalnym Doręczycielem Listów od św. Mikołaja.
No ale od początku...
Wczoraj
- Postman, klient prosi cię do okienka - zakomunikowała asystentka, przechodząc obok mojego biurka. - Ehhh... - westchnąłem.
Czasami zdarza się, że jakiś klient ma jakąś niecierpiącą zwłoki sprawę, którą może załatwić tylko ze mną. Rozumiem to doskonale, ale zabiera to strasznie dużo czasu i w dodatku wytrąca z rytmu pracy. Zebrałem się więc niechętnie i poszedłem.
- Dzień dobry panie S. co się stało? - zapytałem, wystawiając głowę przez okienko paczkowe. - Dzień dobry. Ma pan może polecony do mnie? - Nic dzisiaj nie będzie, może jutro. Panie S. czy to wszystko? - Tak, dziękuję.
I poszedł.
Kątem oka zobaczyłem, że przy okienku stoi jeszcze jedna osoba. Kobieta. Wyglądała jakby chciała o coś zapytać, ale nie wiedziała jak się do tego zabrać.
- Przepraszam panią, może w czymś pomóc? - zapytałem z uśmiechem. - Tak, właściwie tak. Czy chodzi pan po ulicy Świątecznej? - Tak. - A będzie pan tam też jutro? - Tak, a o co chodzi? - Bo widzi pan, mam taką nietypową sprawę. Bo na Świątecznej mieszka moja siostra. Ona ma dwie córeczki. I chodzi o to, aby im osobiście doręczyć listy, aby same pokwitowały - wyciągnęła z kieszeni dwie, kolorowe koperty. - To listy od Mikołaja mają być? - zapytałem uradowany. - Tak - odpowiedziała zaskoczona. - To wie pani co... one nie mogą mi tego pokwitować w karcie, bo są za małe. Zrobimy tak... Niech pani powie siostrze, że przyjdę pomiędzy 13 a 15. Aby na pewno była w domu. Przygotuję, coś, aby mogły się podpisać. - To super. Przekażę siostrze. Dziękuję bardzo, dziękuję - tak szerokiego uśmiechu już dawno nie widziałem. - Nie ma problemu.
Dziś
Panią z ulicy Świątecznej spotkałem przed domem. - Dzień dobry. Ja z listami do dziewczynek. Siostra uprzedziła? - uśmiechnąłem się. - Tak. Zapraszam.
Weszliśmy do domu. Ładnie, ciepło i pachniało ciastem. Gdzieś w tle charakterystyczne, dla bajek granych w telewizji, piskliwe głosiki.
- Dziewczynki. Macie gościa - zawołała pani ze Świątecznej. Za chwilę, w drzwiach do salonu, pojawiły się dwie uśmiechnięte, ale zdziwione siostry. - Dzień dobry. Przyniosłem dla was specjalne listy. Listy od Świętego Mikołaja - otworzyły szeroko oczy, nie wiem, czy ze zdziwienia, czy z niedowierzania.
- Jest jednak jedna sprawa. Mikołaj prosił, abyście coś mu narysowały, zanim dam wam listy. Mikołaj bardzo lubi rysunki. Narysujecie coś dla niego?
Starsza pokiwała radośnie głową, młodsza uśmiechnęła się niepewnie.
- Mam takie specjalne potwierdzenia od Mikołaja, takie, na których możecie porysować. Macie kredki? - TAK! - krzyknęła starsza i zniknęła w salonie. Młodsza pobiegła za nią.
Razem z ich mamą poszliśmy w ślad za nimi. Na stole leżały już kredki, mazaki i inne przybory.
- Która z was to Maja? - zapytałem z uśmiechem. Starsza podniosła rękę - w takim razie to dla Ciebie. A to panienko Leno dla Ciebie. Wybierzcie swój ulubiony kolor i coś Mikołajowi narysujcie.
Położyłem przed nimi "potwierdzenia". Sięgnęły po mazaki. Maja ochoczo zaczęła rysować, Lena wyglądała, jakby nie wiedziała co się właściwie dzieje. W sumie trudno się jej dziwić. Przychodzi jakiś facet, mówi, że przysłał go Święty Mikołaj, i jeszcze chce, aby rysować.
Gdy wyglądało, że już skończyły, otworzyłem torbę, poszperałem w niej chwilę i wyciągnąłem dwie, kolorowe koperty.
- Proszę, to dla was - i podałem podpisane koperty adresatkom, sięgnąłem po "potwierdzenia odbioru" - Myślę, że Mikołajowi się spodoba.
Obie się uśmiechnęły i zaczęły się wpatrywać w tajemnicze koperty. Pożegnałem się, ale już nie zwracały na mnie uwagi. Pani ze Świątecznej odprowadziła mnie do drzwi. Pożegnałem się i już miałem wychodzić, ale zatrzymała mnie na chwilę. - Proszę poczekać chwilę - powiedziała, sięgając do szafki i wyciągnęła z niej dużą, mleczną czekoladę - To dla pana. - Nie trzeba, naprawdę. - Proszę to przyjąć. Za to, że się panu chciało. To było bardzo miłe. - Dziękuję. Miło z pani strony, ale to nie był żaden problem.
Poszedłem dalej w Rejon. Uśmiech nie zszedł z moich ust do końca dnia. Dla mnie to byłą drobnostka, a mam nadzieję, że tym dwóm dziewczynkom dała sporo radości.
@Old_Postman: Ale zaniesiesz pokwitowania do Św. Mikołaja? ( ͡°͜ʖ͡°)
Szczerze Ci powiem, że ostatni czas spędzam w kraju gdzie temperatura zupełnie na święta nie wskazuje. Ja wiem, że w Polsce teraz też śniegu nie ma, ale jak czuć klimat kiedy można na dobrą sprawę jeszcze w sandałach chodzić? Twoja opowieść przypomniała mi o cieple związanym z tym okresem. Na słowa przeniosłeś trochę tego klimatu
@Old_Postman: Mimo że pewnie dużo jako listonosz nie zarabiasz to widzę że kochasz tą pracę, że sprawia Ci ona przyjemność i coś z niej wynosisz. Chyba muszę pomyśleć o zmianie pracy, siedzisz 8 godzin przy biurku i tylko z każdej strony jakieś "ale..." Super z Ciebie człowiek i fajnie się czyta. Wydaj jakiś tomik opowieści czy czegoś w swym rodzaju
Niedawno byłem alkoholikiem, a dziś zostałem Oficjalnym Doręczycielem Listów od św. Mikołaja.
No ale od początku...
Wczoraj
- Postman, klient prosi cię do okienka - zakomunikowała asystentka, przechodząc obok mojego biurka.
- Ehhh... - westchnąłem.
Czasami zdarza się, że jakiś klient ma jakąś niecierpiącą zwłoki sprawę, którą może załatwić tylko ze mną. Rozumiem to doskonale, ale zabiera to strasznie dużo czasu i w dodatku wytrąca z rytmu pracy. Zebrałem się więc niechętnie i poszedłem.
- Dzień dobry panie S. co się stało? - zapytałem, wystawiając głowę przez okienko paczkowe.
- Dzień dobry. Ma pan może polecony do mnie?
- Nic dzisiaj nie będzie, może jutro. Panie S. czy to wszystko?
- Tak, dziękuję.
I poszedł.
Kątem oka zobaczyłem, że przy okienku stoi jeszcze jedna osoba. Kobieta. Wyglądała jakby chciała o coś zapytać, ale nie wiedziała jak się do tego zabrać.
- Przepraszam panią, może w czymś pomóc? - zapytałem z uśmiechem.
- Tak, właściwie tak. Czy chodzi pan po ulicy Świątecznej?
- Tak.
- A będzie pan tam też jutro?
- Tak, a o co chodzi?
- Bo widzi pan, mam taką nietypową sprawę. Bo na Świątecznej mieszka moja siostra. Ona ma dwie córeczki. I chodzi o to, aby im osobiście doręczyć listy, aby same pokwitowały - wyciągnęła z kieszeni dwie, kolorowe koperty.
- To listy od Mikołaja mają być? - zapytałem uradowany.
- Tak - odpowiedziała zaskoczona.
- To wie pani co... one nie mogą mi tego pokwitować w karcie, bo są za małe. Zrobimy tak... Niech pani powie siostrze, że przyjdę pomiędzy 13 a 15. Aby na pewno była w domu. Przygotuję, coś, aby mogły się podpisać.
- To super. Przekażę siostrze. Dziękuję bardzo, dziękuję - tak szerokiego uśmiechu już dawno nie widziałem.
- Nie ma problemu.
Dziś
Panią z ulicy Świątecznej spotkałem przed domem.
- Dzień dobry. Ja z listami do dziewczynek. Siostra uprzedziła? - uśmiechnąłem się.
- Tak. Zapraszam.
Weszliśmy do domu. Ładnie, ciepło i pachniało ciastem. Gdzieś w tle charakterystyczne, dla bajek granych w telewizji, piskliwe głosiki.
- Dziewczynki. Macie gościa - zawołała pani ze Świątecznej. Za chwilę, w drzwiach do salonu, pojawiły się dwie uśmiechnięte, ale zdziwione siostry.
- Dzień dobry. Przyniosłem dla was specjalne listy. Listy od Świętego Mikołaja - otworzyły szeroko oczy, nie wiem, czy ze zdziwienia, czy z niedowierzania.
- Jest jednak jedna sprawa. Mikołaj prosił, abyście coś mu narysowały, zanim dam wam listy. Mikołaj bardzo lubi rysunki. Narysujecie coś dla niego?
Starsza pokiwała radośnie głową, młodsza uśmiechnęła się niepewnie.
- Mam takie specjalne potwierdzenia od Mikołaja, takie, na których możecie porysować. Macie kredki?
- TAK! - krzyknęła starsza i zniknęła w salonie. Młodsza pobiegła za nią.
Razem z ich mamą poszliśmy w ślad za nimi. Na stole leżały już kredki, mazaki i inne przybory.
- Która z was to Maja? - zapytałem z uśmiechem. Starsza podniosła rękę - w takim razie to dla Ciebie. A to panienko Leno dla Ciebie. Wybierzcie swój ulubiony kolor i coś Mikołajowi narysujcie.
Położyłem przed nimi "potwierdzenia". Sięgnęły po mazaki. Maja ochoczo zaczęła rysować, Lena wyglądała, jakby nie wiedziała co się właściwie dzieje. W sumie trudno się jej dziwić. Przychodzi jakiś facet, mówi, że przysłał go Święty Mikołaj, i jeszcze chce, aby rysować.
Gdy wyglądało, że już skończyły, otworzyłem torbę, poszperałem w niej chwilę i wyciągnąłem dwie, kolorowe koperty.
- Proszę, to dla was - i podałem podpisane koperty adresatkom, sięgnąłem po "potwierdzenia odbioru" - Myślę, że Mikołajowi się spodoba.
Obie się uśmiechnęły i zaczęły się wpatrywać w tajemnicze koperty. Pożegnałem się, ale już nie zwracały na mnie uwagi. Pani ze Świątecznej odprowadziła mnie do drzwi. Pożegnałem się i już miałem wychodzić, ale zatrzymała mnie na chwilę.
- Proszę poczekać chwilę - powiedziała, sięgając do szafki i wyciągnęła z niej dużą, mleczną czekoladę - To dla pana.
- Nie trzeba, naprawdę.
- Proszę to przyjąć. Za to, że się panu chciało. To było bardzo miłe.
- Dziękuję. Miło z pani strony, ale to nie był żaden problem.
Poszedłem dalej w Rejon. Uśmiech nie zszedł z moich ust do końca dnia. Dla mnie to byłą drobnostka, a mam nadzieję, że tym dwóm dziewczynkom dała sporo radości.
#czujedobrzeczlowiek #coolstory #truestory
Komentarz usunięty przez autora
Szczerze Ci powiem, że ostatni czas spędzam w kraju gdzie temperatura zupełnie na święta nie wskazuje. Ja wiem, że w Polsce teraz też śniegu nie ma, ale jak czuć klimat kiedy można na dobrą sprawę jeszcze w sandałach chodzić? Twoja opowieść przypomniała mi o cieple związanym z tym okresem. Na słowa przeniosłeś trochę tego klimatu
@Old_Postman: Wyobraziłem sobie siebie na ich miejscu i nie mogę przestać kwiczeć z tego podsumowania :D