Wpis z mikrobloga

Może to zabrzmi jak oklepany frazes, ale w życiu trzeba zrobić wszystko, żeby lubić swoją pracę, najlepiej jeśli jednocześnie wiąże się ona z pasją. Wtedy żadne poniedziałki nie są człowiekowi straszne.
Mając gdzieś 15 lat zainteresowałem się grafiką, po jakimś czasie dostrzegłem w tym potencjał na fajne zarobki i robotę w przyszłości. Do 21. roku życia praktycznie nie dokładałem się matce nic do życia, mieszkania, nawet nieco zaniedbałem życie towarzyskie to i miałem wygadywane, ale zacisnąłem zęby bo wiedziałem, że w końcu będę na tyle dobry, żeby podjąć pracę czy to w Agencji czy jakiejś firmie. W końcu dwóch kumpli postanowiło założyć firmę (w której skład wchodziła m.in. Agencja reklamowa) i pierwsze co im przyszło na myśl to odezwać się do mnie.

I teraz, mając nie całe 23 lata jestem kierownikiem całkiem fajnie rozwijającej się, niewielkiej Agencji reklamowej. Fakt, dzięki kumplom, no ale gdybym nie ogarniał obowiązków to by mnie nie wzięli, a gdybym posłuchał rok wcześniej matki i poszedł do zwykłej roboty, to dziś moje życie wyglądało by zupełnie inaczej - praca za marne grosze, w--------e na samą myśl o robocie, mini-depresja w każdą niedzielę, no bo przecież jutro do roboty. A teraz...Zarabiam dość hajsu żeby wynająć jakieś przyzwoite mieszkanie, żeby starczyło na żarcie, ciuchy czy jakieś wypady ze znajomymi (a nie wyprowadziłem się jeszcze tylko dlatego, że odkładam na wymarzoną podróż do Japonii).

Mam wielu znajomych którzy tak nienawidzą poniedziałków.
  • Odpowiedz
Mam zajebistą pracę - uwielbiam poniedziałki :) Najgorsze są piątki, bo plecy od siedzenia bolą po kilku dniach.
  • Odpowiedz