Wpis z mikrobloga

Kiedyś to wrzucałem na inne tagi a jeszcze nie pisałem w #biskupwwarsztacie to daje ten felieton tylko tutaj.

Jak dzisiaj jest sporo diesli, których należy unikać jeśli nie chcesz się dokładać kupy pieniędzy. To w samochodach głównie z lat 90' trzeba unikać połączenia prostych instalacji LPG w silnikach z podzespołami wrażliwymi na niekontrolowany zapłon mieszanki paliwo powietrze w elementach w których nie powinno jej być, bo jest wprowadzania jest do miejsc w których producent nie przewidywał znajdowania się dużej ilości mieszanki wybuchowej (co może prowadzić do tzw. wystrzału gazu w instalacjach I/II generacji).
To + niedbalstwo i januszostwo właściciela jest zazwyczaj powodem dla którego wielu ludzi zraziło się do instalacji LPG.

Etapy gnojenia samochodu z lat 90' posiadającego wrażliwe na wystrzały elementy klapowy przepływomierz (VAF), plastikowy kolektor ssący albo klapki zmieniające geometrię kolektora ssącego.
1. Samochód dobrze jeździ na benzynie i gazie, długi czas nikt nie myśli o regulacji instalacji lpg czy wymianie przewodów/świec zapłonowych.
2. Następuje wystrzał gazu niszczący przepływomierz lub/i uszkadzający rury od powietrza. Albo zaciera się pompka paliwa od jazdy bez benzyny w zbiorniku. Co powoduje, że samochód trzeba odpalać na gazie co też przyspiesza proces gnojenia, bo przy odpalaniu następują kolejne wystrzały, parownik dostaje po dupie od odpalania na zimno ale dalej nikt nie przejmuje się jego regulacją.
3. Przez dziurawy dolot i zajechany parownik silnik coraz gorzej odpala na gazie trzeba długo kręcić rozrusznikiem. Czas życia akumulatora spada drastycznie, więc właściciel wkłada największy akumulator jaki się da aby można było dłużej hehłać rozrusznikiem.
5. Od dużego i ciągle rozładowanego akumulatora z ciężarówki pada alternator.
6. Od minutowego katowania rozrusznika przy odpalaniu pada "kostka stacyjki", właściciel montuje przycisk zapalania z ciągnika, bo tak najtaniej i najprościej.
7. Przez parownik będący na skraju śmierci silnik nie chce utrzymać obrotów biegu jałowego, więc właściciel podkręca śrubkę na przepustnicy, aby mieć wyższe obroty. Silnik przestaje krztusić się i falować obrotami na skraju zgaśnięcia a zaczyna jedynie krztusić się i falować obrotami między 1200-2000obr/min. Właściciel mówi, że to pewnie zawór regulacji wolnych obrotów wysiada, bo tak pisze na forach i prasie motoryzacyjnej - wymienia kilka sztuk bez poprawy.
8. W międzyczasie zdycha rozrusznik od kilkunastominutowych odpalań. Przy okazji właściciel przestaje inwestować w inne podzespoły dziada, który ledwo jedzie i odpala.
9. Właściciel na szybko uszczelnia dolot metrami taśmy klejącej i kilkoma tubkami czerwonego silikonu. Kręci wszystkimi możliwymi śrubkami regulacyjnymi na oślep aby uzyskać w miarę poprawną pracę silnika. Jednak z doświadczenia nabytego w poprzednich tego typu naprawach wie, że to nie pomoże na długo. Więc stara się sprzedać samochód nieświadomemu klientowi do puki jeszcze jeździ wmawiając mu, że problemy to łatwe do usunięcia usterki.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach