Wpis z mikrobloga

"[...]Teoretycznie istnieją dwa rodzaje monopolu: monopol rynkowy i monopol przymusowy.
Monopol przymusowy utrzymuje się dzięki zainicjowaniu użycia siły lub groźbie jej użycia w celu zakazania konkurencji, a czasem dla wymuszenia lojalności klientów.
Monopol rynkowy to taki, który nie ma faktycznie istniejących konkurentów w danej dziedzinie, ale nie może zapobiegać powstaniu konkurencji przy użyciu siły fizycznej. Monopol rynkowy nie może realizować swoich celów przy użyciu siły wobec jakichkolwiek osób - klientów, konkurencji, pracowników - ponieważ nie posiada prawnych środków pozwalających mu zmusić ludzi do kupowania swoich produktów, nie mógłby więc uniknąć konsekwencji swoich siłowych działań.
Użycie siły odstraszałoby kontrahentów i zaalarmowało klientów, którzy zaczęliby poszukiwać produktów zastępczych, zrezygnowaliby z danego produktu, lub - w przypadku przedsiębiorców - otworzyliby własne, konkurencyjne firmy w celu przyciągnięcia niezadowolonych klientów monopolu. A więc użycie siły przez monopol rynkowy wcale nie pomogłoby mu w realizacji jego celów, tylko popchnęłoby go na drogę prowadzącą do szybkiego upadku.
Ponieważ monopol rynkowy nie ucieka się do stosowania przemocy, to może uzyskać status monopolisty tylko dzięki najlepszemu odczytaniu potrzeb konsumentów oraz ekonomicznej produkcji i obsłudze klientów (która wymaga efektywności zarządzania). Ponadto, żeby utrzymać zdobytą pozycję monopolisty, musi stale utrzymywać swoje usługi na najwyższym poziomie i oferować je po atrakcyjnych cenach (a im większą wolnością charakteryzuje się system gospodarczy, tym bardziej sprawdza się ta reguła). Jeśli zarząd monopolu zacznie nierozważnie podnosić swoje ceny powyżej poziomu rynkowego, inny przedsiębiorca zauważy, że może sprzedawać ten sam produkt po niższej cenie wciąż doskonale na tym zarabiając i natychmiast wejdzie na rynek tego produktu. W ten sposób potencjalna konkurencja monopolisty stanie się konkurencją faktyczną[...]" [1]
"[...] Panuje powszechna zgoda co do tego, że okres historyczny od 1867 roku do I wojny światowej był względnie bardziej kapitalistycznym okresem w historii Stanów Zjednoczonych, a okres późniejszy był epoką #!$%@?ącą się większą i wciąż rosnącą liczbą regulacji gospodarczych i ustawodawstwa socjalnego. Gdy się w tej kwestii przyjrzymy, odkryjemy, że w pierwszym z wymienionych okresów istniała nie tylko słabsza tendencja do monopolizacji i koncentracji produkcji niż w drugim, lecz również że w czasie pierwszej z tych epok można było zaobserwować stały trend w kierunku ostrzejszej konkurencji i ciągłego spadku cen prawie wszystkich dóbr[...]" [2]
Z powyższych analiz wynika, że monopol w kapitalizmie leseferystycznym (monopol rynkowy) jest możliwy, jest jednak rzadkością i bardziej wzmożoną tendencją jest konkurencyjność przedsiębiorstw na rynku. Obydwa jednak przypadki przyczyniają się do niskich cen i wyższej jakości produktów, więc jedynie z korzyścią dla konsumentów. Przykłady historyczne dosadnie to potwierdzają:
"[...] W latach 1888-1940 Alcoa miała całkowity monopol na produkcję aluminium w USA. Utrzymywała ten monopol dzięki temu, że sprzedawała produkt tak wysokiej jakości i po tak niskich cenach, iż żadne przedsiębiorstwo nie mogło z nią konkurować. W okresie, gdy Alcoa miała status monopolisty, obniżyła cenę aluminium z 8 dolarów do 20 centów za funt (!) i wdrożyła setki nowych zastosowań dla swojego produktu. W książce "Ten Thousand Commandments" Harold Fleming opisuje działania, jakie podjął rząd przeciwko temu "bezwzględnemu monopoliście", którego winą było to, że utrzymywał swój status monopolisty dzięki nieustannym skutecznym zabiegom o zaspokojenie potrzeb konsumentów.[...]" [3]
"[...] Podczas tego [pierwszego] okresu występował dominujący trend w kierunku wzrostu konkurencji. Dla wielu kluczowych liderów gospodarczych i finansowych konkurencja była jednak nie do zaakceptowania, a fala fuzji stanowiła w dużym stopniu odzwierciedlenie dobrowolnych, nieudanych wysiłków przedsiębiorców, by poddać kontroli niepowstrzymane trendy. (...) Ponieważ wciąż pojawiali się nowi konkurenci i siła gospodarcza była rozproszona w całym rozrastającym się narodzie, dla wielu znaczących przedsiębiorców stało się jasne, iż tylko rząd krajowy może [kontrolować i stabilizować] gospodarkę. (...) Paradoksalnie i wbrew osiągniętemu przez historyków konsensusowi to nie istnienie monopoli spowodowało interwencję rządu w gospodarkę, ale ich brak.[...]" [4]
Monopol w systemie wolnorynkowym nie jest zatem żadnym problemem. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy państwo poprzez regulacje doprowadza do powstania monopolu przymusowego. Obecnie istniejące korporacje dysponują kapitałem przewyższający znacznie PKB wielu krajów, m.in. Polski i według najnowszych danych, 85 najbogatszych korporacjonistów posiada tyle pieniędzy, ile 3,5 mld najbiedniejszych ludzi świata, czyli połowa populacji. [5]
Majątki te zostały osiągnięte nie poprzez uczciwą konkurencję, lecz przekupstwo polityków (etatystów, egalitarystów, socjalistów etc.), lobbowanie, nieuczciwe praktyki oraz brak poszanowania dla praw człowieka. Żyjemy w czasach, w których to monopoliści przymusowi rządzą światem i nie ma to nic wspólnego z kapitalizmem leseferystycznym lecz z korporacjonizmem. [6][7] Czas najwyższy przywrócić dobre imię kapitalizmowi i zacząć nazywać rzeczy po imieniu. [MK]
Przypisy:
[1] L. i M. Tannehill, "Wolnośc i rynek", str. 55
[2] H.H. Hoppe, "Teoria socjalizmu i kapitalizmu", str. 180
[3] L. i M. Tannehill, "Wolność i rynek", str. 56, przyp. 16
[4] H.H. Hoppe, "Teoria socjalizmu i kapitalizmu", str. 181
[5] http://www.forbes.pl/85-najbogatszych-ma-tyle-pieniedzy-co-polowa-swiata,artykuly,169784,1,1.html
[6] http://libertarianin.org/korporacjonizm-to-nie-kapitalizm/
[7] https://ussus.wordpress.com/2014/03/22/byly-pracownik-banku-swiatowego-o-tym-jak-elita-rzadzi-swiatem/

Post pierwotnie napisany tu: https://www.facebook.com/ogospodarce/posts/1111525458881953

#lewackalogika #neuropa #logikarozowychpaskow #polityka #anarchokapitalizm #kapitalizm #wolnoscdlapierogownawykopie
  • 13
@tr0yl: Bardzo dobre pytanie. Bariery tworzone są właśnie przez sterowaną politykę i ekonomię. To korporacjonizm spowodował, że te bariery w ogóle zaistniały, a etatyzm/socjalizm je tylko powiększa. Wystarczy jedno pokolenie, które przetrwa trudny okres przemian systemowych z korporacjonizmu w leseferystyczny kapitalizm (a w docelowej perspektywie anarchokapitalizm - instytucja państwa musi być zniszczona, gdyż jest główną przyczyną panującego niedostatku), a następne będzie bogatsze, gdyż odziedziczy kapitał po poprzednim. Logiczne więc, że każde
@tr0yl: Muszę dodać jeszcze, że bariery będą zawsze, gdyż wraz z pozbyciem się jednej, pokaże się kolejna. To tak jak przechodzenie w grze z niższego poziomu na wyższy. Bariery są potrzebne, gdyż to one napędzają konkurencyjność i wolę do działania. Nie mogą być jednak one sztuczne, tak jak ma to miejsce obecnie.
@tr0yl: Utopię to tworzą marksiści. To co napisałem nie jest żadną utopią tylko realną konsekwencją życia zdrowego społeczeństwa. Twoje pytanie (jak i każdego pytającego o podobne rzeczy) wynika z przyzwyczajenia, że większość obecnych instytucji państwowych musi być koniecznie państwowa. Nie może być w rękach prywatnych i zwyczajnie budowana na zasadzie współpracy każdych społeczności. Co stoi na przeszkodzie, by społeczność zrzucała się dobrowolnie na utrzymanie elektrociepłowni czy wodociągów miejskich? Przecież to jest
Jak wyobrażasz sobie na przykład rynek elektrociepłowni albo wodociągów miejskich w anarchokapitalizmie?

@tr0yl: nie żebym był akapowcem, ale:
1. jedna, miejska elektrociepłownia/sieć wodociągów nie jest jedynym możliwym rozwiązaniem
2. można się zastanawiać czy aby na pewno najlepszym - z jednej strony efekt skali, z drugiej to jednak monopol zarządzany przez polityków, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
3. nie widzę żadnych powodów dla których sieć wodociągowa/ciepłownicza/elektryczna miała by nie móc być organizowana wespół
@rineo:

nie widzę żadnych powodów dla których sieć wodociągowa/ciepłownicza/elektryczna miała by nie móc być organizowana wespół w zespół przez niezależnych i konkurencyjnych dostawców, analogicznie do np. sieci telekomunikacyjnych.


No ja jednak widzę tu dosyć sporą barierę wejścia. W momencie kiedy jedna z elektrociepłowni zacznie wykorzystywać swoją przewagę monopolisty, nowy przedsiębiorca musiałby przekopać całe miasto ;).
A propos przykładu telekomunikacji, istnieje jednak spora różnica między wodociągami, a kablami.

Już bardziej przemawia do
No ja jednak widzę tu dosyć sporą barierę wejścia. W momencie kiedy jedna z elektrociepłowni zacznie wykorzystywać swoją przewagę monopolisty, nowy przedsiębiorca musiałby przekopać całe miasto ;)

Jest wiele dziedzin z wysokimi naturalnymi barierami wejścia: byle Mietek z ulicy nie kupi nagle supertankowca, a jednak Frontline nie może narzekać na na brak konkurencji. Nikt zresztą nie powiedział, że konkurować można tylko 1v1 - nic nie stoi na przeszkodzie, żeby jeden (kilku) dużych
@rineo: @tr0yl: Konkurencyjność takich przedsiębiorstw raczej nie sprawdziłaby się z prostego powodu: logistycznie wydaje się być bezsensowna.
Z mojego punktu widzenia istniejące tego typu przedsiębiorstwa, przechodziłyby wprawdzie w prywatne ręce, lecz to sprawiałoby, że zarządca musiałby dbać o jak najwyższą jakość usługi, gdyż na mocy umowy, usługobiorca miałby prawo przestać płacić w przypadku stwierdzenia, że umowa nie jest dotrzymywana. I oczywiście vice versa. Gdyby któraś ze stron stwierdziła, że doszło
Nie ma żadnej zasadniczej: tu i tu masz rozległą infrastrukturę przechodzącą przez multum cudzych terenów i nieruchomości. Wiadomo, że łatwiej przepchnąć światłowód niż rurociąg, ale to tylko kwestia sił i środków.


@rineo: Tak tylko czysto technicznie dodam, że obecnie żeby dodać nowego dostawcę usług telekomunikacyjnych nic nie trzeba kopać, tylko dodaję się nowy kabel do kanalizacji kablowej.
Nie jest to możliwe w przypadku wodociągów.

pytanie o miejskie elektrociepłownie w akapie to
dodam, że obecnie

@tr0yl: owszem, przy czym to tylko kwestia techniczna.

właśnie dla takich wątków mam jeszcze konto na wykopie

Ano...

Jedyną pewną przewagą status quo nad alternatywami jest to, że już funkcjonuje i nie trzeba nic zmieniać. Należy tylko pamiętać, że każde status quo było kiedyś alternatywną wizją, a na dodatek za każdym kryje się szereg status quo ante, których zmiana też była nie do pomyślenia.