Wpis z mikrobloga

#blueflowerwusa
Weszłam na mirko się pożalić i przypomniałam sobie o moim biednym zaniedbanym tagu. Więc mała reaktywacja.

Do #chicago przyszła zima.
Odkąd przyjechałam ludzie opowiadali mi o tym jak będzie strasznie. Czaicie, lipiec, upały takie, że śpi się nago z zimnym okładem i nadal człowiek umiera, a ludzie straszą cię zimą? To było mega abstrakcyjne.
Ogólnie każdy mieszkający w Chicago ma jakąś historię związaną z zimą. Coś w stylu - spadło tyle śniegu, że utknąłem w labie i 3 dni jadłem żarcie z automatów. Albo - spadło tyle śniegu, że szłam do domu przez zaspy i w połowie drogi myślałam, że umrę. Oczywiście myślałam, że wszyscy przesadzają (nadal trochę tak myślę).
No więc minęło lato i powoli mijał wrzesień, październik, listopad... A tu zimy nie ma. Aż tu nagle tydzień temu - w środę pięknie ciepło, dało się bez kurtki chodzić, a w piątek zaczęła się śnieżyca. Kto mógł został w sobotę w domu, ale ja nie mogłam, bo miałam bilety do teatru na północy miasta. Co z tego, że pada śnieg? W Polsce też pada i się żyje.
Okej, to był błąd. Miasto było sparaliżowane, dostanie na północ z mojego kochanego sałtu zajęło mi 3h (normalnie ~1), po drodzę myślałam, że zamarznę. Kiedy szło się ulicą, było tak jak we mgle, tyle, że to był śnieg. A potem przestał padać śnieg. I tyle z tej strasznej zimy. (ale podobno ma tak być dalej)

Teraz pora na żart. Why Chicago is called Windy City? Because it SUCKS.

Okej. To teraz może coś o Święcie Dziękczynienia.
Mój szefu zaprosił mnie i trochę innych ludzi z pracy na prawdziwe amerykańskie święta. Byłam trochę sceptycznie nastawiona, bo nie znoszę pieczonego mięsa. Ale OMG indyk po amerykańsku - zajebioza. W życiu nie jadłam tak soczystego mięsa. Poza tym po raz pierwszy w życiu jadłam słodkie ziemniaczki i jedząc je miałam przed oczami odcinek Świata według Ludwiczka w którym tamują wodę tymi ziemniaczkami :D Kto widział ten wie. Na szczęście obyło się bez mówienia, za co się jest wdzięcznym (jak to pokazują na filmach).
Kolega z pracy opowiadał mi przy tej okazji o tradycji związanej z Świętem Dziękczynienia, która panuje u niego w rodzinie. No więc zawsze po obiedzie jego ojciec szedł się kimnąć, a on z mamą i siostrą siedzieli i no obijali się. I pewnego roku po przejedzeniu się jego siostra walnęła się na podłogę i powiedziała, że ojej, tu jest tak wygodnie, połóżcie się ze mną. I od tego czasu co roku po świątecznym obiedzie leżą sobie na podłodze ( ͡° ͜ʖ ͡°) No co te amerykany.

Oczywiście po Święcie Dziękczynienia był Black Friday, ja odpuściłam sobie zakupy I SŁUSZNIE. We wtorek wypuszczono nagranie pokazujące jak biały policjant zabija czarnego czternastolatka (16 strzałów! :o), no i przez cały tydzień były protesty, a w piątek była kulminacja i cała główna handlowa ulica w centrum była zablokowana przez protestantów.

(a co do black friday, jak to mówią niektórzy - na sałcie każdy piątek jest czarny ( ͡° ͜ʖ ͡°))

aha no i bonus w postaci Kazika, 2:28 -> Zabłądziłem po północy na South’cie w Chicago/Miałem serce w przełyku, lecz nic mi się nie stało (zawsze jak wracam do domu po północy to to sobie nucę)

#ciekawostki #usa
blueflower - #blueflowerwusa
Weszłam na mirko się pożalić i przypomniałam sobie o mo...
  • 7
No więc minęło lato i powoli mijał wrzesień, październik, listopad... A tu zimy nie ma. Aż tu nagle tydzień temu - w środę pięknie ciepło, dało się bez kurtki chodzić, a w piątek zaczęła się śnieżyca.


@blueflower: To była popierdółka a nie śnieżyca:) Myślę (a raczej mam nadzieję) że w tym roku zima będzie łagodna.
@blueflower: Bez przesady, w sobotę rano można było już spokojnie jeździć, sam pół miasta objechałem. Rok temu jak spadł śnieg to przez 3 dni z mojej ulicy nie mogłem wyjechać, ludzie przed domami nie nadążali z odśnieżaniem:)
@blueflower: mojemu rodzicielowi pod Chicago nawiewało często zaspy śnieżne takiej wysokości, że trzeba było z piętra z domu wychodzić bo nie dało się w ogóle drzwi otworzyć.