Aktywne Wpisy
jacekparowka +202
Zaczynamy kolejny tydzień nowoczesnego niewolnictwa czyli pracy na etacie, dlatego wszystkim tyrającym na kogoś przypominam zasady zachowania zdrowia psychicznego w k0łchozach:
1. Żadnych własnych inicjatyw, robić tylko to co ktoś wam każe
2. Zero starania się przy jakichkolwiek zadaniach, robić byle jak
3. Udawać że się coś robi w jak największym możliwym wymiarze czasowym i w tym czasie nie robić nic związanego z r0botą
A wszystkim cuckoldzikom starającym się w r0bocie ponad absolutne minimum przypominam, że wasz szef zarabia na was 10x więcej niż wam płaci (pic rel), a jak mu zacznie gorzej iść to was wywali bez mrugnięcia okiem, nieważne jak się staraliście
1. Żadnych własnych inicjatyw, robić tylko to co ktoś wam każe
2. Zero starania się przy jakichkolwiek zadaniach, robić byle jak
3. Udawać że się coś robi w jak największym możliwym wymiarze czasowym i w tym czasie nie robić nic związanego z r0botą
A wszystkim cuckoldzikom starającym się w r0bocie ponad absolutne minimum przypominam, że wasz szef zarabia na was 10x więcej niż wam płaci (pic rel), a jak mu zacznie gorzej iść to was wywali bez mrugnięcia okiem, nieważne jak się staraliście
źródło: AAAA
Pobierz
Jakis_Leszek +42
Załóżmy hipotetyczną sytuację;
Macie koleżankę, która się wam podoba ale nie wiecie jak zagadać i pociągnąć znajomość dalej: wiecie że uwielbia koty i jest ta słynna kociara. Źrenice się jej rozszerzają gdy widzi kota. No i ma urodziny, zostałeś zaproszony tylko Ty. Czy taki prezent jak pić tel byłby dobry?
Jak byście zareagowały na taki prezent?
Jakby
Macie koleżankę, która się wam podoba ale nie wiecie jak zagadać i pociągnąć znajomość dalej: wiecie że uwielbia koty i jest ta słynna kociara. Źrenice się jej rozszerzają gdy widzi kota. No i ma urodziny, zostałeś zaproszony tylko Ty. Czy taki prezent jak pić tel byłby dobry?
Jak byście zareagowały na taki prezent?
Jakby
źródło: IMG_6882
Pobierz




Pomijam już tutaj kompletnie c-----ą jak na anno Domini 2015 grafikę, która jest c-----a, a ultra high od ultra low różni się tylko gęstością mgły oraz wszechobecne bugi i niedopracowania, przez które ma się poczucie, jakby się grało w indyka czy alphę.
TL;DR:
Chciałem się tutaj zapytać o ilość contentu, bo jak na to patrzę (a mam nabite ponad 50h i 70% mapy odwiedzone), to się zastanawiam, jakim cudem ludziom się to nie nudzi.
No ale po kolei, moim okiem:
-Na początku jest dość miło, bo hasamy sobie po mapie, zaglądamy we wszystkie dziury, zbieramy wszystko co nieprzykręcone do ściany, żeby budować bazę. Nie wiem jak wy, ale u mnie jeszcze dochodziła ta podświadoma chęć wejścia do jakiegoś dobrego miejsca, z którego wygrzebię jakieś "w------y w kosmos" fant, typu jakaś dobra nietypowa pukawka czy kawałek pancerza.
-Fabułę, jako że już na wejściu zdawała mi się nudna i płytka, olałem gdzieś zaraz po opuszczeniu bezpiecznego schronienia (tak, ubiłem raiderów i deathclawa z lasera i dwururki- wprawdzie wydawało się "trochę ciężej niż w grze dla typowego amerykańskiego kretyna", ale myślałem że ktoś się tam postarał i będzie trochę oldskulowego poziomu trudności)
-Tak sobie chodzimy i chodzimy, cały czas zbierając różnorakie fanty, ale chcemy więcej, nie? W Stalkerze człowiek łaził po zadupiach, bo wiedział, że "gdzieś tam" jest jakaś skrytka, w której leży Exo, "świniak" z wiadrem naboi i Gauss albo SVD2. W Skyrimie było podobnie- a nuż wypadnie z (wprawdzie kolejnego już, w nudnym jak p---a podziemiu) draugra jakiś Daedric Sword of Fukin Awsomeness czy inny Plot Armor.
Tutaj, podobne uczucie towarzyszyło mi właśnie do wczoraj, kiedy polazłem z góry na dół, nawet poza obszar pipboyowej mapki i jedyne co znalazłem to jakąś chujnie typu "legendarny guwniany kordzik +10 do zatrucia", wyciągnięty z kolejnego już deathclawa, czy ukryty w jakichś kanałach zwykły Flamer.
No i w tym momencie czar tej gry prysł- o ile na początku człowiek cieszył się, że odkrywa co i rusz nowe lokacje, walczy z różnymi przeciwnikami, o tyle po odwiedzeniu kilkudziesięciu pomieszczeń robi się to do bólu schematyczne:
1.) Łaź po terenie
2.) "O, budynek! Może jest tam coś dobrego?"
3.) Ekran wczytywania, bo c-----y silnik od c-------o wydawcy z c-------i developerami piszącymi c-----y silnik
4.) Radroache, ghule i raidersi, no może jeszcze czasami "Strzelcy" - łącznie 4 typy przeciwników- AI głupie jak but, s-------a się z balkonów, włazi sobie w linię ognia.
4.76) Krul kucy
5.) Hakowanie
6.) Zamki, zamki i jeszcze raz zamki, no i jeszcze hakowanie
7.) "TAJNA" skrytka, która zawiera "Powerful Automatic Combat shotgun", których już nazbierałeś tyle, że zbudowałeś z nich dom, kościół, księdza, psa i całe 7 lat po tej stronie Detroit.
8.) Pół godziny łażenia psu w dupę, wracasz z "Economy Wonderglue" i workiem cementu.
9.) Powtórzyć
Dodam, że na początku nie wchodziłem do Diamond City, bo myślałem "łoo panie, jak to jest MJASTO, to pewno wchuj wielkie, tony questów i rzeczy, najpierw ogarnę zewnątrz". Potem, wodzony ciekawością dowiedziałem się że to
Bo nawet nie ma dobrego handlarza z dobrymi fantami...
Tak więc, co robić, drodzy "dwellersi"? Skoro przez 15 poziomów mogę praktycznie zatłuc większość mięsa z gnatów, które dorwałem w połowie gry? Robić durnowate questy "przynieś podaj pozamiataj?", kontynuować cienką fabułę? Nie chce mi się budować bazy, bo po prawdzie jest tam taka sama bieda z elementami, jak z bronią i pancerzem. Tak więc co?
#pytanie #zalpatrzec #gorzkiezale #c-----------t
A tu: wystarczy się schować za czymkolwiek albo bawić się w berka i szpon nic nie może zrobić. Przykre.
@tellet: Słowo klucz, F4 to podstawka przygotowana na pierdyliard DLC
@tellet: z jednej broni można zrobić pistolet, pistolet automatyczny, karabin, karabin automatyczny, strzelbę, karabin snajperski (w różnych konfiguracjach ofc, nie wszystko naraz) więc argument o małej ilości broni jest zdupy
:)
tylko nazewnictwo tego wszystkiego jest ujowe, bo nijak nie da się tego posortować
Komentarz usunięty przez autora