Wpis z mikrobloga

Koszmar pod Isonzo (fotografia: Żołnierzy austriaccy wspinają się, aby zaskoczyć Włochów)

„Na wierzchołkach po przeciwnej stronie płaskowyżu rozbłysły strzały i wzdłuż całego frontu rozległ się huk ognia artylerii. Z ogromnym rumorem spadł na nas grad ołowiu. Pociski z wyciem spadały na zasieki za nami i w lasy głębiej w tyłach. Eksplozje wyrzucały w powietrze odłamki skalne. W okopie wkrótce zrobiło się gęsto od kwaśnego dymu. Z doliny wzleciały ku niebu kolorowe rakiety. Nieprzyjacielska nawała trwała bez przeszkód, gdyż nasze działa milczały. Pociski spadały wokół okopu z okropną regularnością. Jedynie skalisty teren uchronił nas przed zasypaniem, ale chroniąca na skała także niosła zagrożenie, gdyż do okopu padały kamienie i odłamki skalne. Skulony patrzyłem ponad ramieniem na eksplozje pocisków zapalających. Wkrótce powstał ogromny pożar, gdyż niektóre drzewa ogarnęły płomienie. Ogień wzniósł się niczym czerwone, gigantyczne fale bijące w falochron i jaśniał poprzez wyniosłe drzewa porastające najbliższe zbocze. Widok ten był przerażający w swej wspaniałości.” Szeregowy Norman Gladden (stacjonował na jednym, z wierzchołków płaskowyżu Asiago)

Austriacy walczyli z Rosjanami i Serbami, ale przystąpienie armii włoskiej do wojny zmusiło ich do obsadzenia południowej granicy ich imperium. Było 12 bitew pod Isonzo i prawie każda miała ten sam przebieg (z małymi sukcesami to włoskimi czy austriackimi – nie licząc Caporetto) . Austriacy bronili się z niewiarygodnie umocnionych miejsc (Wysokie, strome zbocza. Wyryte w litej skale bunkry pokryte lodem), a Włosi praktycznie samobójczo atakowali – często wspinając się na linach albo bez zabezpieczeń. Głównodowodzącym armii włoskiej był Luigi Cadorna, który w moim odczucia jest doskonałym przykładem na niekompetencje i głupotę. Przy okazji był wielkim fanem kary śmierci za niesubordynację. Nie brał pod uwagę podstawowych rzeczy: umocnień, ukształtowania terenu, przewagi artyleryjskiej Austriaków wspomaganych przez niemieckie ciężkie działa. Efektywność jego artylerii była znikoma i było jej zdecydowanie za mało. Dopiero Wielka Brytania przyśle posiłki – stąd we Włoszech nasz szeregowy Norman Gladden. Podczas tych zmagań zabłyśnie gwiazda młodego oficera Erwina Rommla. Oddział Rommla zdobędzie szczyt Matajur, zdobywając 81 dział i biorąc do niewoli ponad 9000 żołnierzy włoskich. Jego przygody obfitują w spadający kamień toczący się po 3 metrowej ścieżce a la Indiana Jones i zdobywanie umocnionych pozycji w alpejskich warunkach. Oto jak Rommel streszcza chwile przed rozpoczęciem ofensywy (24 październik o 2.00.):

„Noc była mroczna i deszczowa. Nagle tysiące dział otwarło ogień po obydwu stronach Tolmein. Na terenie przeciwnika nieprzerwanie grzmiał huk eksplozji, odbijając się tysięcznym echem od górskich zboczy niczym potężna burza. Przyglądaliśmy się tej straszliwej scenie i słuchaliśmy jej odgłosów z zadziwieniem. Włoskie reflektory próżno usiłowały się przebić przez deszcz, a spodziewany ostrzał wroga na obszar wokół Tolmein nie nastąpił, gdyż na ostrzał niemiecki odpowiedziało tylko kilka nieprzyjacielskich baterii. Było to niezwykle pocieszające; na wpół śpiąc wróciliśmy do schronów i czekaliśmy, nasł#!$%@?ąc, aż niemiecki ogień osłabnie. O świcie natężenie naszego ostrzału wzrosło. Na dole koło St Daniel ciężkie pociski miażdżył okopy i zasieki; niekiedy dym eksplozji zasnuwał wrogie pozycje. Ogień naszych dział i moździerzy wciąż się nasilał. Nieprzyjacielski ostrzał wydawał się raczej słaby”.

Zwycięstwo pod Caporetto będzie wielkim sukcesem Państw Centralnych. Na froncie włoskim zapanuje impas (na kilka miesięcy). Gdy żołnierze niemieccy wracają z Rosji przez swoje terytorium, to machają do nielicznych (większość walczy) chłopów w polach. Chłopi odpowiadają im gestem podrzynanego gardła. W Niemczech państwo "reguluje ilość kalorii", które obywatele mogą "spożyć". Blokady morskie powodują fale głodu w ubogich rejonach. Ludzie powoli mają już dosyć wojny, ale Ludendorff się tym nie przejmuje. Rosja już nie bierze udziału w wojnie i Niemcy będą przerzucać swoje wojska z frontu wschodniego do decydującego starcia tej wojny we Francji. Ludendorff wie, że musi zrobić to szybko, bo amerykańscy żołnierze (albo mięso armatnie) przybywają już na kontynent. Ostatnia Karta Niemiec niebawem zostanie zagrana.

Włosi po czasie zwyciężą Austriaków, ale w tych bezsensownych walkach zginie 750 000 żołnierzy włoskich (ranni zazwyczaj umierali, bo warunki nie pozwalały na pomoc ani transport). Politycy prawdopodobnie są zadowoleni, ponieważ w ręce Włochów wpadają sporne tereny.

#fotografia #fotohistoria #historiajednejfotografii #historia #iwojnaswiatowa #wielkawojna #historiaodkuchni #myrmekochoria

http://www.telegraph.co.uk/history/world-war-one/10562017/Melting-glaciers-in-northern-Italy-reveal-corpses-of-WW1-soldiers.html

Zachęcam wszystkich do przejrzenia zdjęć regionu, w którym toczyły się te walki. Da Wam to pewny wgląd w szaleństwo.
Przy okazji. Niech ludzie, którzy czytają te wpisy wypowiedzą się czy mogę używać czasem tylko angielskich cytatów, bo wiele klasyków nigdy nie zostało przetłumaczonych na język polski.
myrmekochoria - Koszmar pod Isonzo (fotografia: Żołnierzy austriaccy wspinają się, ab...

źródło: comment_eEMhT4teBDYCSzD0ObLknlCDCEf7z021.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@myrmekochoria: Brat pradziadka walczył w tamtych rejonach będąc wcielonym do Austriackiej armii. Mam w domu jego pamiętnik. Kiedyś muszę wrzucić na mirko, może kogoś zaciekawi :). Łap plusika, uwielbiam takie wpisy.
  • Odpowiedz
@Rabsztok: Byłoby świetnie - mnie z pewnością. Mój pradziadek (dokładnie ojciec babci) również zginął na froncie we Włoszech i jego brat musiał zeznawać przed sądem, że to faktycznie się wydarzyło. Czyli mniema, że pradziadek pochodził z południa Polski?
  • Odpowiedz
@myrmekochoria @dummy W pamiętniku jest masa innych ciekawych wspomnień. W skrócie to życie go zawiodło z ubogiej wsi, przez niemcy, przedwojenne USA (dość trochę o fabryce Forda w której pracował jego brat), I wojnę walczył też na froncie wschodnim. Dużo tego i całkiem ciekawe, szczególnie, że to prosty człowiek był, tak jak my. Mam w domu zeskanowany rękopis, ale poszukam przepisany pdf, którego gdzieś kiedyś miałem. Jak znajdę, to was
  • Odpowiedz
@Rabsztok: Panie to ma ogromną wartość historyczną. Ja też mam pamiętnik, ale nie pradziadka (rodzina też) i z niego może wrzucę całkiem zabawną i cyniczną opowieść kiedyś. Widzę, że wiele rzeczy się pokrywa, bo u mnie w rodzinie mniej więcej to samo. Ojczym mojego dziadka ścinał sekwoje i narzekał, że ludzie w USA są leniwi i wrócił do kraju po czasie z dolarami!
  • Odpowiedz
@myrmekochoria: Jeden z moich pradziadków walczył z bolszewikami (jako nastolatek), kolejny służył (bodajże) w SS (także ze Śląska - Imielin), a jedyny którego poznałem i miałem okazję słuchać jego historii walczył m.in. pod Monte Cassino.
Pozdrawiam :)
  • Odpowiedz