Aktywne Wpisy
JessePinkman38 +35
Minieri +102
Dzisiaj mój osobisty rekord na stacji bo aż 4 osoby prosiły o alkohol na krechę. W środku tygodnia, na stacji paliw a nie w osiedlowym u pani Krysi. Były propozycje zostawienia dowodu czy nawet telefonu "pod zastaw". Najgorsze że jak powiem "nie, nie mogę nic dać nawet jakbym chciał" (a nie chcę) to im nie wystarcza. Muszę się kurła tłumaczyć jakbym był winny że na Halne Mocne nie mają, ehh #alkoholizm
Mroźna zimowa noc z 12 na 13 stycznia 1945 roku. Linia frontu wschodniego przechodzi niemal dokładnie przez obecnie usytuowaną w województwie podkarpackim wieś Jodłowa. Do stacjonujących opodal niemieckich wojsk przychodzą rozkazy natychmiastowego wyłapania wszystkich mężczyzn, którzy jeszcze ostali się w okupowanej przez nich okolicy i wcielenia ich do lokalnej jednostki pracy przymusowej.
Około 300 mężczyzn zostaje zidentyfikowanych i zagnanych do oddalonego o 20 kilometrów od Jodłowej Tuchowa, skąd w bydlęcych warunkach pociąg towarowy przetransportuje ich do Wrocławia. Tam zmuszeni będą do kopania rowów przeciwczołgowych w skutej lodem ziemi podczas oblężenia miasta. Wielu z nich nie przeżyje siermiężnych warunków.
Jeden z żołnierzy wpada do domu niejakiego Stanisława, również wyznaczonego do wywozu. Wydaje mu rozkaz ubrania się i spakowania tylko najpotrzebniejszych rzeczy, bacznie obserwując każdy jego ruch z pistoletem w dłoni. Wodząc za nim wzrokiem zauważa wiszącą na ścianie fotografię, przedstawiającą dwóch mężczyzn w mundurach z okresu I wojny światowej.
Zastanawiając się, co taka fotografia robi w polskim domu, pyta zbierającego się do wyjścia Stanisława, co wie o uchwyconych na nim żołnierzach armii austro-węgierskiej. Ten odpowiada, że wyższy mężczyzna to jego ojciec Jan, ale nie ma zbytnio pojęcia kim jest ani jak nazywa się ten niższy. Wie jedynie, że w czasach przed wybuchem Wielkiej Wojny zdążyli się zaprzyjaźnić. Na skutek przedziwnego splotu okoliczności, personalia drugiej osoby znane są jednak powoli odkładającemu broń niemieckiemu żołnierzowi. Z jego ust pada jedno zdanie: Ten drugi to też ojciec, mój.
Z rozmowy, jaką łamaną mieszanką polskiego i niemieckiego przeprowadził Stanisław i jego niedoszły oprawca wynikło, że ten ostatni został do Wehrmachtu wcielony siłą. I podobnie jak przed laty jego ojciec spotkał ojca Polaka, tak teraz on spotkał jego syna. A że ich rodzice byli przyjaciółmi, nie mógł pozwolić, aby Staszkowi stało się coś złego.
Nie mógł też jednak wrócić do oddziału bez wyznaczonej z listy osoby – inaczej sam nabawiłby się kłopotów. Po krótkiej naradzie mężczyźni doszli do porozumienia – Polak pójdzie bez szemrania za Austriakiem, dołączy do kolumny maszerującej na wspomniany Tuchów, a gdy tylko nadarzy się okazja, dostanie od pilnującego go nowego znajomego sygnał do ucieczki. Stanisław zaryzykował, ale opłaciło się – wkrótce po wyjściu z Jodłowej kolumna przeniosła się na nieco bardziej zalesione tereny. W wyniku zamieszania wywołanego przez innych maszerujących, austriacki żołnierz niemieckiej armii rozkazał Polakowi uciekać w krzaki, skąd po odczekaniu dłuższej chwili udał się z powrotem do domu.
Dwa dni później do Jodłowej wkroczyła Armia Czerwona, skutecznie przepędzając resztki niemieckich oddziałów z terenów wsi w ramach „wyzwalania”. Na szczęście żołnierze radzieccy nie potrzebowali dodatkowego wsparcia ze strony Polaków i Stanisław mógł pozostać w swoim domu. Do końca swojego życia mieszkał na wsi, gdzie prowadził gospodarstwo, od czasu do czasu wspominając swojego wybawcę, którego już nigdy więcej nie spotkał.
Źródło
#historiajednejfotografii #fotohistoria #fotografia #wojna #polska #2wojnaswiatowa
@plumkajacy_kalafior: Poświęciłbyś się za zupełnie obcego człowieka do tego innej narodowości? Co innego po kryjomu pomóc komuś a co innego jawnie odmówić wykonania rozkazu.
@kluen: Podejrzewam, że
Ojciec mojego sporo starszego kumpla miał podobną przygodę. Jako członek BH dostał rozkaz wykonania wyroku na komunizującym konfidencie. Udali się z dwoma kumplami z oddziału do domu skazanego. Ten siedział i jadł zupę za kuchennym stołem. Druhowie ojca mojego kolegi odstawiali wyjście a Stanisław miał wykonać wyrok. Spojrzał na niewiele starszego od niego osobnika i wyciągnął broń. Ten zamarł ze strachu. Jakaś odruch czy intuicja zabroniły mu strzelać.
-
czujesz różnice poziomów moralnych
/