Aktywne Wpisy
Jaque +38
Serce mi się kroi, przyszedł na nogi do mnie bo źle się czuje
SaintWykopek +187
Twórczość S.Kinga?
-hehe to główny bohater, jest pisarzem/artystą tak jak ja
-se mieszka w dupogrzmotach małych W STANIE MAINE, gdzie wszyscy są #!$%@? wieśniakami, oprócz głównego bohatera i jego rodzinki/pszyjaciół
-każdy #!$%@? wieśniak jest ważny, więc musimy czytać przez 50 stron o traumie dżona korniszona z dzieciństwa, kiedy był świadkiem jak jego pradziadek utonął w gnojówce po pijaku
-uuuuu uuuuu zaraz się stanie coś strasznego, a nie, jeszcze 30 stron opisu jak
-hehe to główny bohater, jest pisarzem/artystą tak jak ja
-se mieszka w dupogrzmotach małych W STANIE MAINE, gdzie wszyscy są #!$%@? wieśniakami, oprócz głównego bohatera i jego rodzinki/pszyjaciół
-każdy #!$%@? wieśniak jest ważny, więc musimy czytać przez 50 stron o traumie dżona korniszona z dzieciństwa, kiedy był świadkiem jak jego pradziadek utonął w gnojówce po pijaku
-uuuuu uuuuu zaraz się stanie coś strasznego, a nie, jeszcze 30 stron opisu jak
Mroźna zimowa noc z 12 na 13 stycznia 1945 roku. Linia frontu wschodniego przechodzi niemal dokładnie przez obecnie usytuowaną w województwie podkarpackim wieś Jodłowa. Do stacjonujących opodal niemieckich wojsk przychodzą rozkazy natychmiastowego wyłapania wszystkich mężczyzn, którzy jeszcze ostali się w okupowanej przez nich okolicy i wcielenia ich do lokalnej jednostki pracy przymusowej.
Około 300 mężczyzn zostaje zidentyfikowanych i zagnanych do oddalonego o 20 kilometrów od Jodłowej Tuchowa, skąd w bydlęcych warunkach pociąg towarowy przetransportuje ich do Wrocławia. Tam zmuszeni będą do kopania rowów przeciwczołgowych w skutej lodem ziemi podczas oblężenia miasta. Wielu z nich nie przeżyje siermiężnych warunków.
Jeden z żołnierzy wpada do domu niejakiego Stanisława, również wyznaczonego do wywozu. Wydaje mu rozkaz ubrania się i spakowania tylko najpotrzebniejszych rzeczy, bacznie obserwując każdy jego ruch z pistoletem w dłoni. Wodząc za nim wzrokiem zauważa wiszącą na ścianie fotografię, przedstawiającą dwóch mężczyzn w mundurach z okresu I wojny światowej.
Zastanawiając się, co taka fotografia robi w polskim domu, pyta zbierającego się do wyjścia Stanisława, co wie o uchwyconych na nim żołnierzach armii austro-węgierskiej. Ten odpowiada, że wyższy mężczyzna to jego ojciec Jan, ale nie ma zbytnio pojęcia kim jest ani jak nazywa się ten niższy. Wie jedynie, że w czasach przed wybuchem Wielkiej Wojny zdążyli się zaprzyjaźnić. Na skutek przedziwnego splotu okoliczności, personalia drugiej osoby znane są jednak powoli odkładającemu broń niemieckiemu żołnierzowi. Z jego ust pada jedno zdanie: Ten drugi to też ojciec, mój.
Z rozmowy, jaką łamaną mieszanką polskiego i niemieckiego przeprowadził Stanisław i jego niedoszły oprawca wynikło, że ten ostatni został do Wehrmachtu wcielony siłą. I podobnie jak przed laty jego ojciec spotkał ojca Polaka, tak teraz on spotkał jego syna. A że ich rodzice byli przyjaciółmi, nie mógł pozwolić, aby Staszkowi stało się coś złego.
Nie mógł też jednak wrócić do oddziału bez wyznaczonej z listy osoby – inaczej sam nabawiłby się kłopotów. Po krótkiej naradzie mężczyźni doszli do porozumienia – Polak pójdzie bez szemrania za Austriakiem, dołączy do kolumny maszerującej na wspomniany Tuchów, a gdy tylko nadarzy się okazja, dostanie od pilnującego go nowego znajomego sygnał do ucieczki. Stanisław zaryzykował, ale opłaciło się – wkrótce po wyjściu z Jodłowej kolumna przeniosła się na nieco bardziej zalesione tereny. W wyniku zamieszania wywołanego przez innych maszerujących, austriacki żołnierz niemieckiej armii rozkazał Polakowi uciekać w krzaki, skąd po odczekaniu dłuższej chwili udał się z powrotem do domu.
Dwa dni później do Jodłowej wkroczyła Armia Czerwona, skutecznie przepędzając resztki niemieckich oddziałów z terenów wsi w ramach „wyzwalania”. Na szczęście żołnierze radzieccy nie potrzebowali dodatkowego wsparcia ze strony Polaków i Stanisław mógł pozostać w swoim domu. Do końca swojego życia mieszkał na wsi, gdzie prowadził gospodarstwo, od czasu do czasu wspominając swojego wybawcę, którego już nigdy więcej nie spotkał.
Źródło
#historiajednejfotografii #fotohistoria #fotografia #wojna #polska #2wojnaswiatowa
A tak na poważnie, to więcej taki historii. Dzięki
http://kulturawplot.pl/2015/02/23/historia-jednej-fotografii/
@siwymaka: siermiężny:
1. «używany na siermięgi»
2. «noszący siermięgę»
3. «prosty, zgrzebny i nieefektowny»
4. «charakteryzujący się brakiem obycia, gburowatością»
Nie jest to zatem słowo którego należałoby użyć. Bardziej pasowałoby: surowych, srogich, trudnych.
@siwymaka: fake historia słuząca wybielanie szkopów hihihi
a jakby spotkał innego polaka to co? wbił by mu bagnet w plecy jak by nie posłuchał?
@Kumagoro: j.w