Wpis z mikrobloga

Kupiłem Ilustrowany Słownik Hiszpańsko Polski wydawnictwa Olesiejuk. O ile sam koncept jest bardzo ciekawy, o tyle trzy rzeczy na które musicie zwrócić uwagę, jeżeli zechcecie go kupić:
1) Błędy. Uparcie przez połowę słownika zamiast ñ pisano ń. Czasem opuszcza się jakąś niewygodną literkę lub w ogóle podpisuje się co innego.
2) Zdjęcia: Wkurza mnie niesamowicie gdy na zdjęciach widać pikselozę a tam jest z 5-10% takich zdjęć. Nie mam pojęcia skąd brano ilustracje ale naprawdę czasem ciężko rozpoznać co jest na fotografii.
3) Dobór słówek. Podobno słownik zawiera 6 tysięcy niezbędnych słówek. Ale czy do takich słów zaliczymy:
- skrzynka uciosowa
- wyrzynarka
- rozwiertak
- okryć mierzwą
- śruta pszenna
- koryntka
- morlesz
#hiszpanski #januszehiszpanskiego
  • 10
@mike78: od razu pomyślałem o internecie. Nie wiem jaki jest sens kupowania takich słowników. Mam w domu jeden polsko-hiszpański i hiszpańsko-polski, który kupiłem w supermarkecie kilka lat temu, ale użyłem go może z parę razy. Aczkolwiek półkę ładnie wypełnia. ;)
En cuanto al idioma, me gustaría muchísimo hablar contigo, @Famina, kanzi y otros. Espero que podamos hacerlo pronto. :)
He pagado 23,63 zł. A mi me gusta libros, especialmente libros de espanol. He comprado el diccionario porque quiero usar lo en cartas de Anki :) (za błędy przepraszam, ledwo A2, z gadać nie mam kim, z pisać nie mam kim, jeno słówek się uczę)
@Praktisch: Entiendo pero creo que si no cometes errores, no aprendes. ;)
23,63 no es tan mucho. Sin embargo, internet es mas util que diccionarios que contienen errores y palabras muy inutiles.
Yo llevo un ano aprendiendo espanol y no tengo nadie cual con podria hablar o escribir. Pero no te preocupes, en cuanto la gente aqui este lista, vamos a continuar nuestra grupa de conversaciones en Team Speak. Saludos.
@KrupnikPL: tu się nikt nie popisuje, ten tag powstał po to, żeby pisać po hiszpańsku i się wzajemnie poprawiać.
@Praktisch: tak się zastanawiam, czy nie lepszy byłby słownik hiszpańsko-hiszpański? Obrazków w nauce czasem się używa po to, żeby nie tłumaczyć na język ojczysty. Początkujący by się opierał na obrazkach, a ktoś bardziej zaawansowany na definicjach.