Wpis z mikrobloga

"[...] po prawej siedział aktor, który nie wypił ani grama. Nazywa się Lech Dyblik i jeśli nie kojarzycie tego nazwiska, wygooglujcie jego fotosy, zaraz stanie się wam bliski. Ma taką twarz, że może przez cały film nie otworzyć ust, a zagra wybitnie. Aktor okazał się wyższy ode mnie o głowę, a przy facetach wyższych od siebie robię się mało rozmowny. Poprosiłem więc, żeby to on mówił. - Może doszedł pan w życiu do jakiejś swojej prawdy - zagadnąłem.
- Powiem ci chętnie - zaczął i powiedział mniej więcej ("mniej więcej" wstawiam z powodu ilości wypitego przeze mnie wina) tak:
- Doszedłem do tego, że warto mieć przy sobie stówę.
- W jednym banknocie?
- Nie ma znaczenia. Jadę samochodem i macha autostopowicz. Jak nie jest cycatą blondynką, to się zatrzymuję, bo nieblondynki mają małe szanse. I to był Czech, kierowca samochodu ciężarowego, który mu wysiadł. Chciał dojechać do granicy czeskiej. Ja na to, że mogę go dowieźć do Wrocławia. Mówi, że podróżuje stopem od wczoraj. Ja, że mam ze sobą sześć bułek, bo żona zawsze daje mi sześć bułek w podróż.
- Sześć?!
- No bo wysoki jestem. On - że chętnie zje. Zjadł wszystkie! Pomyślałem, że nie ma pieniędzy. Potwierdził: ma 40 groszy. Mówię więc: "Trzymaj stówę, zawiozę cię do Wrocławia, tam znajdziesz autobus do granicy, starczy ci na bilet i jedzenie". Nie zdążył nic powiedzieć, a ja dostałem SMS-a. "Oho - myślę - żona pyta, czy zjadłem bułki". Przeprosiłem i czytam. A to mój agent: "Reżyser czeski zaprasza cię do międzynarodowej produkcji bez zdjęć próbnych! Malowany ptak Kosińskiego!". Szok. Nie mówię po czesku, nigdy nie grałem w czeskim filmie - jak na mnie wpadli? Skończyłem czytać, a ten autostopowicz mówi: "Chciel sem odwdzieczyt...". Ja mu na to: "Chłopie! Właśnie się odwdzięczyłeś, nawet nie wiesz jak". Druga sytuacja. Jadę pod Lublinem, macha taki wysoki jak ja, tylko nastolatek. Otworzył drzwi, pochylił się i od razu odgiął, jakby go poraziło. Myślę: "Wariat, lepiej nie brać". Ale znów się zgiął i wsiada. "Pan mnie poznaje?" - pyta. Nie. "No jechaliśmy rok temu pod Wrocławiem". Sorry, ale za dużo ludzi biorę do samochodu, nie pamiętam. "To ja panu przypomnę... Dał mi pan stówę". Ja? Stówę? "No bo mówiłem panu, że mam 18 lat, wyszedłem z domu dziecka, dali mi mieszkanie do remontu i całe pieniądze w to wpakowałem. A nagle praca się trafiła, tylko że badania za 90 złotych... I nie mam od kogo pożyczyć. Stracę tę pracę, a szukałem jej strasznie długo. Pan na to: Masz stówę, a za resztę zupę sobie kup. Badania zrobiłem, pracę mam i cały rok zastanawiałem się, gdzie pana znajdę, żeby podziękować. I nagle pan jedzie tą drogą, na której ja stoję przez zupełny przypadek...".

Cdn."

M.S.

#coolstory
#gezinodajenawino
Pobierz
źródło: comment_YkfyCjLGJBQXZTHIRwQA8yUeJmjM5vAo.jpg