Wpis z mikrobloga

Poszłam sobie do jednego z barów mlecznych w #warszawa, bo dobrą i tanią szame tam mają.

Już kiedy stałam w kolejce nie dało się nie zauważyć rumunki/cyganki (taka jak ci, którzy zebrza w tramwajach) z gromada dzieci. Nie przeszkadzaloby mi to gdyby jeden z tych bachorow nie podbił do mnie i zaczął błagać (z miną wcale nie biednego, a rozpuszczonego dzieciaka) o kupienie mu jedzenia, uwaga - najlepiej całej porcji obiadowej. Powiedziałam ze nie (bo nie mogę wspierać wszystkich biednych ludzi tego świata, cegiełkę oddaje tylko tym, którzy wiem, ze naprawdę potrzebują), wzięłam swoją szame i usiadłam przy pustym 4-osobowym stoliku.

Pewnie się tego nie spodziewacie, ale na pozostałych trzech krzesłach siedziały zaraz te gowniaki. Zaczęły się rzucać jedzeniem, drzeć japę i zaczepiac ludzi siedzących obok.
Mój apetyt zginął bezpowrotnie kiedy mały gowniak zaczął sobie grzebać w nosie.

Dosiadlam się do jakiegoś #niebieskipasek, by gowniaki nie mogły przeprowadzić inwazji na kolejny stolik. Oczywiście nie dojadlam i ruszyłam w kierunku oddawania naczyń, kiedy mały gowniak podbił znowu i zapytał czy zamowie mu zarcie.

Odpowiedzialam, ze pomagam tylko grzecznym dzieciom. Usłyszałam tylko pytanie: "a co to znaczy grzeczny"?

Jeszcze, kurnia, polskiego nie znał.

Kurtyna.

#bieda #rumuni #cygani #4konserwy #neuropa
  • 19
  • Odpowiedz