Wpis z mikrobloga

Jestem bardzo ciekaw, jak wyglądała rozmowa twórców nowego "Mad Maksa", kiedy ustalali, jak będzie wyglądał ten film. To musiało być coś takiego:
- Dobra, #!$%@? wołowe. Wymyślamy jakąś fabułę, czy nie?
- Wymyślamy.
- No i co to za fabuła będzie?
- Mad Max wsiada do cysterny i jedzie przez pustynię, a Charlize Theron nie ma ręki.
- Czemu nie ma ręki?
- Nie wiem, czemu. Nie podobała jej się, to sobie ucięła. Co za różnica.
- OK. To jest dobre, George. Tak się tworzy postacie z przeszłością, trójwymiarowe.
- To może jeszcze ogolimy jej łeb, jak Ripley w "Obcym 3"?
- Ogolimy na łyso i wysmarujemy pysk smarem.
- Charlize dostanie drugiego Oscara.
- Dobra, a co z Maksem?
- Damy mu kaganiec na ryj.
- Po co?
- Żeby nic nie mówił.
- Dobre. To mu doda tajemniczości.
- O to chodzi. A zagra go ten gość, co grał Bane'a w "Batmanie".
- A on tam nie miał też kagańca na ryju?
- Miał. Teraz znowu mu założymy. He, he.
- He, he.
- He, he.
- W następnym filmie zagra psa.
- He, he.
- He, he.
- OK, jeszcze coś dla beki dajmy.
- Ja mam pomysł. Weźmiemy tego gówniaka z "About a boy".
- Którego gówniaka?
- Tego lamusa w głupiej czapce, co łaził za Hugh Grantem.
- Damy mu taką samą czapkę.
- Nie. Ogolimy go na łyso.
- I wysmarujemy smarem.
- Wapnem.
- OK. I każemy pryskać sobie lakierem w spraju do ryja.
- He, he.
- Nie zgodzi się.
- Zgodzi.
- Nie zgodzi.
- Zadzwonię do niego.
[...]
- I co?
- Zgodził się.
- #!$%@?.
- Nie. He, he.
- He, he.
- He, he.

  • 20