Wpis z mikrobloga

#emigracja #uk Wiecie co mnie w-----a? Że wszyscy Anglicy u mnie w firmie maja mnie chyba za debila bez światopoglądu i bez wiedzy o otaczającym mnie świecie. Pogadalbym sobie o czymś innym niż "plany na weekend", ale mój język jest ubogi, mam duże problemy ze zbieraniem mysli i często cała wypowiedź traci sens w połowie, gdyż zabraknie mi kluczowego słowa. Widać, że rozmówcy sie męczą w czasie rozmowy ze mną przez co coraz rzadziej sami zagadują. W drugą stronę też wesoło nie jest, bo rozumienie rodowitych brytoli z mocnym akcentem dalej przychodzi mi z trudem. Jestem tutaj dopiero trzy miesiące, więc nie wymagam od siebie niewiadomo jakiego słownictwa i płynności, ale brakuje mi merytorycznej rozmowy o bieżących wydarzeniach, opowiadania anegdot i śmieszkowania. Do tych co uważają, że znają angielski bo 13 lat wałkowali go w szkole: Tak, ogladam Top Gear bez napisów i bez problemu wszystko rozumiem, Tak, czytam po angielsku z taka płynnościa i zrozumieniem tekstu jak po polsku, Tak, umiem napisać świetny list motywacyjny czy inne formy (rekrutarzy pytali sie czy mi to pisał anglik, bo język i słownictwo bardzo zaawansowane) tylko k---a mówic nie umiem. Rzadko zwraaca sie tu uwagę na takie pierdoły, wszyscy wychwalają emigrację za pieniądze, plejstejszyn za mniej niż tygodniówkę itd., ale o samotności wśród ludzi nikt nie wspomina. Wiadomo, że jest to stan przejściowy, ale zastanawiam się ile czasu musze tu siedzieć, by móc sobie smieszkować tak jak w Polsce, znając różne niunse językowe i kulturowe. Same suche klepanie formułek wystarczy by załatwić sprawe w urzędzie, czy nawet dostać pracę, ale by miło spędzać czas wsród rodowitych trzeba wiedziec więcej niż to co w słowniku polsko-angielskim. Wydarzenia, celebryci, kultura, polityka, sztuka to jest coś codopiero otworzy drogę do pełnego zaklimatyzowania się na obczyźnie. W końcu Anglik mógłby i 15 lat uczyć się polskiego, ale i tak nie będzie wiedział o co chodzi gdy ktoś mu powie, że "wali suchary jak sztrasburger", bo w podręczniku tego nie ma. Tyle #gorzkiezale na dziś.
  • 36
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Janusz_Radek: OK, też się tak czułem do czasu aż wylazłem ze skorupy i wiesz co się okazało? Nikt nie chce rozmawiać o niczym poza kopaniem świńskiego pęcherza albo filmie albo co tam w garach ostatnio miał lub jak to się balowało na maksa w weekend i najebka zioo. Jak wspomnisz o czymś poważniejszym to albo nie mają pojęcia,albo nie chcą gadać bo nie wypada albo są zlewaczałymi p-----i i klepią
  • Odpowiedz
@mlodosc: Bedzie ciężko, bo w robocie wszyscy minimum 10 lat starsi odemnie (35+) więc dochodzi różnica wieku. Po prostu c-----o tak siedzieć te 10h i ani "me"ani "be" poza służbowymi sprawami (co z kolei przychodzi mi nadzwyczaj łatwo).
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: Musisz poznać ludzi i tyle. Jak nikogo nie znasz to jasne, że jest Ci samotnie.

Z angolami nie ma co za dużo gadać o światopoglądzie, bo to straszne lewaki. Niemniej ja bardzo lubiłem szokować kumpli z projektu (delegacja) opowiadając im, że w Polsce mam kałasznikowa (prawda i jest legalny), nie widzę nic dziwnego w chodzeniu po ulicy z nożem i uważam, że nie powinno się dawać zasiłków ludziom którzy
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: po dwóch latach będzie lepiej, jednak nie oczekuj że będziesz mówił jak Brytyjczycy...jeden z powodów dlaczego nigdy nie chciałbym zostać na stałe w UK i dlaczego wróciłem do PL. tak czy inaczej uważam, że nauczyłem się mówić w stopniu dobrym ale żeby mówić jak oni potrzeba pewnie z 10 lat przebywania non stop pomiędzy Brytyjczykami wyłącznie. poznałem Polkę co była w UK 9 lat, mąż Anglik, ma bardzo brytyjski
  • Odpowiedz
@mlodosc: Loszki mi nie potrzebnebo siedze tu z różowym.
@mathix: U mnie raczej nie ma lewaków, patrząc po ich stosunku do kluczowych spraw dla lewactwa. Z resztą wolę sięjuz z kimś pokłócić niż siedzieć jak muł i tylko przytakiwać.
@fuberutsu: Nie aspiruję do bycia brytolem, nie musze mieć akcentu jak lektor BBC, ale słownictwo wyuczone w polskiej szkole mozna sobie wsadzić w dupę jesli chodzi o
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: Jesteś tu dopiero 3 miesiące. To normalne. Mieszkam w Niemczech od 3 lat, mój facet to Niemiec, a ich teksty typu "wali suchary jak sztrasburger" rozumiem sporadycznie. Na to potrzeba niestety czasu.
Jeśli będziesz miał okazję iść z kimś do kina, na imprezę itp. to temat do rozmowy i żartów sam się znajdzie. Nie wiem jak jest u Ciebie w pracy. Inne osoby nie żartują, nie rozmawiają między sobą??
  • Odpowiedz
@Zarzad_Powierniczy: znam to z autopsji i to bardzo dobrze. pracuje w jednej firmie już 7 lat i jak do tej pory nikt się jeszcze nie znalazł z kim można by było pogadać nie tylko o kiepskiej pogodzie i premier league. nawet przy piwie wałkują te same tematy. a jak powiem że gram na gitarze to od razu myślą że jestem Bryan May i musze umieć grać coś czego oprócz Angoli
  • Odpowiedz
@Zarzad_Powierniczy: nieprawda, wszystko zalezy od ludzi. Ja z moimi brytyjskimi znajomymi rozmawiam o prawie, wydarzeniach na swiecie, polityce czy historii i zawsze maja wiele do powiedzenia. Polecam po prostu obracac sie w srodowiskach akademickich, a nie pubowo-meczowych. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: opisujesz dokładnie to przez co przechodziłem, słownictwo sobie poszerzaj i w końcu zaczną Cię słuchać do końca, a jak się zacinasz to zawsze możesz wkręcić rozmówcę do dialogu w stylu "how do you call it/this word" i po prostu opisać słowami konkretną rzecz, a Angol ci sam powie :-)
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: mów prostymi słowami jak dziecko w przedszkolu.po jakimś czasie z rozmów sam wyłapiesz słownictwo, i żaden słownik Ci do tego nie będzie potrzebny :)
  • Odpowiedz
@Janusz_Radek: nie spinaj sie mam to samo. dobre 3-4 tygodnie zajęły mi żeby zrozumieć np jak wypowiadają moje imie bo na LUK nie reagowałem bo ze trzech mamy w fabryce i to brytole. Mam jednego gościa z którym gadam o jakiś pierdołach, dupach, wakacjach. Kisimy z ludzi z czego ja połowę powiem a resztę pokazuje ;) . Przełożeni już wiedzą że ze mną nie pogadają więc mam spokój robię swoje
  • Odpowiedz