Wpis z mikrobloga

#podrozujzwykopem #podroze #kamperemdowloch


Jeszcze jedna rzecz jeśli chodzi o wyjazd do Włoch - jak oni kuźwa jeżdżą... Mam wrażenie, że to państwo posiada przepisy ruchu drogowego tylko dlatego, że wypada posiadać przepisy ruchu drogowego. Co zauważyłem:

- Kierunkowskaz? Nie znam człowieka... No #!$%@?, sygnalizowanie manewrów nie istnieje. Jeszcze ciężarówki jakoś tam migają, ale osobówki za cholerę. W pewnym momencie #rozowypasek nawet stwierdził, że jeszcze kilka samochodów wyprzedzę, to ktoś zadzwoni na policję, że mi jakieś dziwne pomarańczowe światełka migają na samochodzie

- Ograniczenia prędkości? A na co to, po co to komu? Sytuacja na autostradzie - zwężka z trzech pasów do dwóch + brak pasa awaryjnego i dwa pasy, które zostały też są węższe niż normalnie. Ograniczenie do 60km/h. No to na tempomacie prawilne 64, przyklejony do prawego pasa, bo na lewym szerokość autka max 2m. O ile dało się przeżyć osobówki wyprzedzające mnie 100-120km/h, to jak zobaczyłem, że zaczęła mnie wyprzedzać ciężarówka, to dla świętego spokoju ustawiłem tempomat na 96km/h

- Nie mam pierwszeństwa? Wysunę przód na pół pasa, to mnie wpuszczą. Kilka razy miałem taką sytuację.

- Zakaz wyprzedzania? Ale to chyba dotyczy tylko turystów, mi się spieszy. I to nic, że ten turysta jedzie autem, które ma ponad 2m szerokości i ponad 3m wysokości, i nic przed nim nie widzę. Zacznę go wyprzedzać, najwyżej mi zjedzie, albo zahamuje.

- Pasy na autostradzie? A no tak, te linie, co je trzeba mieć między kołami. Autentycznie pierwszy raz spotykam się z tym, żeby ktoś zajmował dwa pasy na autostradzie. I to nie raz i nie na chwilę. I nie ciężarówką z ładunkiem ponadgabarytowym, tylko alfą mito albo jakimś innym seicento. Specjalnie jechałem dłuższy czas za babką, która jechała w ten sposób i cały czas miała linię między kołami. I to tak przez dobre 2km, później ją wyprzedziłem.

- Chcesz zmienić pas? To się wpychaj. W Niemczech czy Austrii jadąc skrajnym prawym pasem i włączając lewy kierunkowskaz byłem prawie pewien, że osoba za mną na pasie obok albo zwolni, albo zmieni pas na lewy, jeśli były trzy. We Włoszech po prostu trzeba poczekać, aż auto za nami będzie w miarę daleko (a tu w miarę daleko to >50m), wrzucić lewy kierunkowskaz i zmienić pas. Inaczej mogę sobie migać przez 50km i nikt mnie nie wpuści, nie zmieni pasa na lewy mimo, że ten jest pusty. Może to mieć związek z punktem pierwszym - coś mi tam miga, ale oni nie mają pojęcia co to jest.

Po powrocie postaram się zmontować filmik z #g1wh, bo zapisuję najciekawsze momenty. Niestety, nie wziąłem ze sobą ani kabla USB ani czytnika kart, więc tutaj nie zgram.
  • 5
@rolfik_r1: eeee..... takie obyczaje.

Sam widziałem we Włoszech jak jeden gość zaparkował samochód na wjeździe zatoczki dla autobusów. Chwilę później pojawił się autobus i zaczął niemiłosiernie trąbić (minutę, dwie... nie liczyłem). Po chwili przybiega kierowca auta, krzyczy "skuza, skuza...", wsiada i odjeżdża. U nas posypałoby się klasyczne "gdzie parkujesz Baranie??? Kto Ci prawo jazdy dał??"..... a tam luzik. Kierowca auta odjechał, kierowca autobusu wjechał.