Wpis z mikrobloga

Wstawiam kolejny wpis od młodego taty, bo ostatni się spodobał. #niewiemjaktootagowac więc daje #dzieci, #heheszki i #truestory.

Z cyklu sam na sam z dzieckiem.

O tym jak nie dospałem.
Wstaję rano, myślę dośpię. Trzy bezpasteryzowane pod wieczór napierają ku wyjściu bez litości. Pęcherz nabrzmiały łaski się uprasza, a umowa na stałe z nim zobowiązuje. Powieki uchylam na ósmą część cala by sen do końca nie uleciał i omijając taboret, co na palca poluje, przemieszczam się w stronę wychodka. Człapie tylko po cichych panelach gdyż jak chochlik się ocknie, to żegnajcie senne rozkosze. Wybieram upokorzenie i sprawę załatwiam na siedząco wszak celowanie rozbudza. Wracam na pokój bacząc po drodze czy podstępny taboret nie zmienił lokacji. Coś nie gra. Nie o taboret chodzi. Coś, ktoś, jakaś siła, sam nie wiem co, wżera się do mojej głowy. Wiem, że jak spojrzę w tamtym kierunku, to zmiętej pościeli dotyku nie zaznam. Spojrzałem. Błąd. Nie śpi. Patrzy. Rączki wyciąga. Śmieje się szydera. Drwi z ojca diablica. Wie że wygrała. Ja poległem. Już nie dośpię. No i nie dospałem.

Miłego wieczoru ()