Wpis z mikrobloga

Ostatni raz w kwestii mojej pracy w domu opieki dla osób starszych. Tym razem bez burrito.

Podejrzewam, że już nigdy w przyszłości nie będę świadkiem tylu dowodów na istnienie prawdziwej miłości, ile dane mi było ujrzeć w tym miejscu. Poznałem historię żon, których mężowie w naprawdę bardzo krótkim czasie stali się facetami robiącymi w gacie, nie potrafiącymi poradzić sobie z najprostszymi czynnościami i nie wiedzącymi nawet jak mają na imię. W niektórych przypadkach demencja lub Alzheimer dosięgły ich w wieku 65 lat! Dyrektor prężnej fabryki, którego zdjęcia zrobione podczas spotkania z Tonym Blairem były w lokalnych gazetach, kierowca autobusu, żołnierz, marynarz... Większość z nich nie była typem zasuszonego staruszka. Często byli to faceci, którzy pomimo niemłodego wieku, powinni sobie spokojnie radzić w życiu bez niczyjej pomocy.

Pamiętam szczególnie gościa imieniem Ron, który mieszkał w tym domu od kilkunastu miesięcy. Starsi stażem pracownicy utrzymywali, że po przyjściu zachowywał się w miarę normalnie, ale w przeciągu roku praktycznie przestał się odzywać, potem chodzić, wreszcie całe dnie spędzał w fotelu z zamkniętymi oczami, mamrocząc coś do siebie. Jego żona mogła ułożyć sobie życie na nowo - była dobrze sytuowana i niebrzydka jak na swój wiek. Z tego co wiem, nawet rodzina męża mówiła jej, iż nikt nie czułby żalu gdyby znalazła sobie nowego faceta. Ona nie chciała o tym słyszeć. Odwiedzała go kilka razy w tygodniu, siedziała obok trzymając za rękę, szepcząc coś do ucha i karmiąc ulubionymi słodyczami. Na powitanie i pożegnanie zawsze czule całowała go w policzek. Nie zapomnę jak pewnego popołudnia rozpłakała się kiedy przyznała nam, że dzisiaj mają 40-stą rocznicę ślubu. Ron akurat był w gorszej formie i nawet nie otworzył na chwilę oczu.

Nie był to odosobniony przypadek. Takich wiernych żon było kilka. Dlatego śmiać mi się chce kiedy czytam te głupotki piwniczniaków o tym, że na świecie nie ma prawdziwej miłości, że zawsze chodzi o wygląd, kasę czy cokolwiek. Miłość do grobu istnieje. Widziałem jej dowodów aż nadto. Problemem jest mylenie zauroczenia - które potem przeistacza się w przyzwyczajenie - z prawdziwą miłością, która jest dużo rzadsza niż się nam wydaje.

Wszystkim Mirkom - i sobie samemu - życzę takich kobiet. Wiernych na śmierć i życie, będących z wami wtedy gdy już nic się nie da zrobić i kiedy może być tylko gorzej.

#truestory #przemyslenia #milosc #zwiazki
  • 6
Dlatego śmiać mi się chce kiedy czytam te głupotki piwniczniaków o tym, że na świecie nie ma prawdziwej miłości


@Klinghoffer: jak można mówić, że nie ma prawdziwej miłości jeśli piwniczniaki jej nie przeżyły ew. nie wiedzą, że to ta właśnie nią jest? IMO dopiero na łożu śmierci można powiedzieć, że to była prawdziwa miłość.
@Mirabelkowa: Haha, dokładnie. Gdybym wylał tutaj wiadra pomyj na te wredne baby, które odwróciły się w takich trudnych momentach od swoich mężów to by była gównoburza i milion plusów, tak jak napisałaś.

HURR TYLKO HAJS I FATAŁASZKI DURR

CAŁE ŻYCIE PEWNIE #!$%@? NA TE #!$%@?, A TE ICH ZOSTAWIŁY W NAJGORSZYM MOMENCIE

DLATEGO NIGDY NIE BĘDĘ Z KOBIETĄ, PO CO MI TO DURRR

Osły. :)
Nie był to odosobniony przypadek. Takich wiernych żon było kilka. Dlatego śmiać mi się chce kiedy czytam te głupotki piwniczniaków o tym, że na świecie nie ma prawdziwej miłości, że zawsze chodzi o wygląd, kasę czy cokolwiek. Miłość do grobu istnieje. Widziałem jej dowodów aż nadto. Problemem jest mylenie zauroczenia - które potem przeistacza się w przyzwyczajenie - z prawdziwą miłością, która jest dużo rzadsza niż się nam wydaje.

Wszystkim Mirkom -