Wpis z mikrobloga

317 199 - 23 - 21 - 36 - 89 - 79 - 42 - 104 = 316 805

Moje rowerowanie z całego tygodnia. Głównie popołudniami i wieczorami.

Było kilka sytuacji, które zapamiętam na dłużej. Na przykład, pojechałam sobie nową trasą i zabłądziłam - skręciłam za wcześnie (a po co patrzeć na mapę jak się ma tak zajebistą orientację w terenie...( ͡° ͜ʖ ͡°)) - na kilkanaście kilometrów wylądowałam w lesie, gdzie nie było nikogo, tylko jakiś zwierz, ale ja nie wiem co to mnie się tam pojawiło! :D Jakieś totalne zadupie tak w ogóle, a ja sobie jadę i się modlę: lesie skończ się!!! Wyszło mi przez to więcej kilometrów niż zakładałam i ostatnie 15 km to już po ciemku jechałam jakimiś wioskami.

Poza tym, to wczoraj gość w BMW, jadący z naprzeciwka, chciał mnie pozbawić życia, ale spoko - uciekłam na pobocze. Wyprzedzał dwa auta po kolei i chociaz miał miejsce, żeby się schować, wyminąc mnie i bezpiecznie wyprzedzić kolejny samochód, to sie pchał, na mnie! A Kejcia siup na trawę! :P

Dziś natomiast goniłam na ścieżce jakąś łydę - ja miałam na liczniku 33 km/h i nie mogłam go dojść...chłop się rozbujał, a tu mu wyskakuje na ścieżkę mała dziewczynka..."Lecę, bo chcę. Lecę, bo życie jest złe..." Lot był zajebisty - pierwszy raz taki widziałam. Zapytałam czy wszystko ok - na szczęście nic mu się nie stało, rower też cały, a dziewczynka cała we łzach, ale też bez szwanku.

No i jeszcze jedna sytuacja - jadę z Kamienia do Chełma, wyprzedza mnie jakieś auto. Gość cały łeb wywala przez okno i pyta czy mu piątaka na piwo pożyczę. XD Czo te chłopy. :P

A na koniec tej pasjonującej opowieści dedykuję piosenkę mojemu kochanemu


Ain't nobody

Loves me better

Makes me happy

Makes me feel this way

Ain't nobody

Loves me better than you


#rowerowyrownik #100km #rowerowychelm
Kejcia26 - 317 199 - 23 - 21 - 36 - 89 - 79 - 42 - 104 = 316 805

Moje rowerowanie ...

źródło: comment_GCKtmNjgXifsbiZQDxft2HsJMj6MgeUr.jpg

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz
@Kejcia26: Już miałem pytać, gdzie Twoje kilometry bo na rr nie widzę. No i 1000km stuknęło w tej edycji. Gratki :)

Mi dzisiaj jakieś 5 metrów przed rowerem wbiegła na szosę sarna. Jechałem jakieś 35km/h. Nawet nie zdążyłem nacisnąć na klamki hamulców. Trochę strachu się najadłem. Na szczęście gleby nie było. Sarna zastukała sobie kopytkami w asfalt i pobiegła w krzaki po drugiej stronie drogi.
  • Odpowiedz
@oskar1100: Ano, patrz, a ja nawet tego nie widziałam! Dzięki! :)
Z sarną miałam podobną sytuację, chyba w tamtym tygodniu pod Lublinem. Podobną, bo była troszkę dalej niż ta Twoja i ja się jarałam, bo z bliska to tak pierwszy raz i ten stukot - fajne to było. ;)
Dobrze, że tylko na strachu się skończyło! :)
  • Odpowiedz