Wpis z mikrobloga

Strasznie irytuje mnie #logikarozowychpaskow i #logikaniebieskichpaskow , gdy w towarzystwie dorosłych jest dziecko, i każdy traktuje je głównego bohatera spotkania. Jeszcze kij, jeśli jesteśmy gdzieś ze znajomymi większą paczką na wakacjach, i gadatliwe dziecko ciągle się o coś pyta - a pyta, bo je to interesuje. Wtedy człowiek chętnie wytłumaczy zawiłości świata i ma poczucie, że zrobił coś dobrego.
Ale jest też drugi rodzaj sytuacji - np. taka. Jedziesz do znajomych, level około 30, mają np. 10 letniego dzieciaka, który uj wie dlaczego siedzi z nami przy stole o godzinie 23, gdzie na stole jest w---a, w ustach p-------y i czasami brzydkie słowa. Co gorsza, dzieciak nie to, że siedzi cicho i słucha, tylko ciągle wchodzi ludziom w słowo pragnąc skupić uwagę całego towarzystwa na sobie. Mamusia, dajmy na to naszego Karolka co chwile opowiada historię, jak to jej synek wygrał konkurs recytacji wierszy Jana Brzechwy albo dostał 5 z matematyki... Nóż k---a, jedziesz spotkać się z dorosłymi ludźmi, pogadać o poważnych tematach, ale nie, bo gówniarz drze się, kiedy go nie słuchasz, płacze i co chwile coś mu nie pasuje.
Ja byłem nauczony, że w towarzystwie dorosłych nie odzywam się niepytany, (mówię o okresie tak do lat 15). Uważam, że wyszło mi to na dobre. Mam za to kuzynkę, która mając lat 17 potrafi uciszać zdecydowanie starszych od siebie ludzi, bo ona jeszcze nie skończyła mówić o koleżance, która zrobiła jej paznokcie...
#pdk
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@seba_syn_zenona: niestety ludzie z dziećmi zmieniają swoje życie właśnie pod dyktando dzieci. I w sumie mają do tego prawo. Ich dzieci, ich życie, ich sposoby wychowawcze i ich głowy, na które wchodzą bezstresowo wychowane latorośle. Dla mnie to by było nie do pomyślenia, żeby spotkanie dorosłych sterroryzował jakiś dzieciak. Niestety kończy się tak, że "dzieciaci" ograniczają się do grona znajomych z dziećmi. Mają wtedy wspólne tematy o przewijaniu, sraniu, szkole
  • Odpowiedz