Wpis z mikrobloga

Od razu na wstępie mówię, że nie chciałbym w tym wpisie rozpoczynać dysputy nt. tego czy wierzący czy niewierzący mają rację, ale mam pytanie do niewierzących mirków.
Jak podchodzicie do tematu śmierci. Jeśli zakładamy, że nie ma żadnego bytu wyższego, a życie po śmierci nie istnieje, to czy odczuwacie strach, że jednak gdy nadejdzie ten moment, to po prostu zgaśnie światło? Sam jestem niewierzący, a jednak nie potrafię wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał koniec. Codziennie mam świadomość, widzę, słyszę, czuję, myślę. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak z perspektywy umysłu wyglądałby koniec. Nie raz mam myśli, że chciałbym umrzeć na 10 minut i powrócić jakąś magiczną siłą do żywych, choć wiem, że to niemożliwe by tylko zobaczyć jak to wygląda.
#pytanie #rozkminy #ateizm #niewierzacy #smierc
  • 44
@Durb: tylko przed narodzinami nie miałem świadomości, którą nabyłem po. Myślę, że łatwiej ją zyskać, niż się z nią rozstać. Owszem, śmierć jest faktem nieuniknionym, a także naturalnym. Każdego z nas czeka. Jednych prędzej, drugich później. I przy samym końcu na pewno będzie niechęć rozstania się ze świadomością. Z drugiej strony, jej utraty i tak człowiek nie odczuje.
@PsyRomancer: nie widzę nic dziwnego w tym, że ciężko sobie wyobrazić całkowitą nicość, to chyba niemożliwe żeby sobie to jakoś zobrazować. ja to traktuję jako powrót do stanu sprzed narodzin. chociaż nie wiem czy nazwać to powrotem, przed narodzinami nigdzie się się przebywało, to niby gdzie miałoby się wracać? po prostu się nie istniało i tyle
@PsyRomancer: Jeżeli odczuwasz strach to znaczy tylko, że Twój rozwój wewnętrzny wciąż raczkuje i Twój teizm bądź ateizm gówno znaczy. Pysznie wierzysz w swoje transcendentne "JA", które wynika z czegoś ponad naturalnego, które ma swoje korzenie gdzieś poza biologią naszego mózgu. Swoje życie uważasz za jakiś niesłychany "dar", twoje 5 minut które Twoim zdaniem ma jakiekolwiek znaczenie i które musisz dobrze wykorzystać.

Nie.

Twoje życie nie znaczy nic. Jesteś nikim (bez
@PsyRomancer: chyba wszystko zależy jak będę umierał. Po śmierci nic mnie już nie będzie obchodzić, bo nie będzie już mojej świadomości, wiadomo, można sobie wyobrażać to i owo, co może nastąpić, ale to bezproduktywne. A chwilę przed śmiercią możesz spokojnie spać, lub leżeć w kałuży własnych wnętrzności, więc tutaj raczej upatrywałbym powodów do zmartwień. Chyba najgorzej jest umierać z pełną świadomością porażki,gdy wiadomo, że nic już nie możesz zrobić.
W każdym
@Durb: Ja nikogo o nic nie oskarżam, ani mnie to ziębi ani grzeje ( ͡° ͜ʖ ͡°) Wytykam - to już bardziej. A wytykam dlatego, że ateizm jest mimo wszystko bardziej wymagający niż religijność ze swoim gotowym zestawem poglądów i wierzeń. Jeżeli jest ateistą i się boi to znaczy, że coś w jego ateiźmie skrzypi, coś nie jest dograne, korci go żeby jednak bezpiecznie żyć sobie świadomością
Jeśli zakładamy, że nie ma żadnego bytu wyższego, a życie po śmierci nie istnieje, to czy odczuwacie strach, że jednak gdy nadejdzie ten moment, to po prostu zgaśnie światło


Nie boję się, bo mam mocne podejrzenie, że po śmierci nic nie ma.
@PsyRomancer: dla mnie myśl, że przestaję istnieć to totalna abstrakcja, w ogóle nie potrafię sobie tego wyobrazić.i boje się też, że po śmierci będzie ciemno i będę totalnie sama i nie będzie końca ani wyjścia.
jeśli chodzi o wiarę, to nie wierzę w boga (chociaż nie wykluczam jego istnienia) i daleko mi do walecznego ateizmu.
@rudzky15: właśnie mam podobne podejście. Nie potrafię sobie wyobrazić końca, ale pod innym względem. No i też mi daleko do ateizmu walczącego. Przez to co wszyscy wyżej napisali zaczynam swój ateizm kwestionować.