Wpis z mikrobloga

@Eutanazja: Też kiedyś myślałem, że dietetyk mi pomoże. Byłem na wizytach, wydałem ponad 200zł i niestety się zawiodłem. Jedzenie i przepisy - wszystko spoko, ale ogólnie podejście "jak na taśmie", to znaczy, że każdy ma być taki sam i myślenie w stylu "jak obetniemy kalorie, to się schudnie" i ciągłe zapewnianie, że tak właśnie będzie. Niestety - gówno. Ja np. jestem innym przypadkiem i trzeba do mnie innego podejścia.

Rada ode
@mattommottam: Mniej więcej. Zawsze wychodziłem z założenia, że "ja wiem wszystko najlepiej" i tak się załatwiłem, że już miałem kilka efektów jojo. Te efekty spowalniają metabolizm i sprawiają, że organizm bardziej "podejrzliwie" patrzy na ujemny bilans kaloryczny. Działa to na zasadzie "aha, coraz mniej kalorii, więc pewnie za chwilę znów będzie deficyt - lepiej się przygotować na kryzys i odłożyć kilka kilogramów". Takie osoby jak ja muszą w pierwszym etapie diety
@mattommottam: Ruch. Codziennie sobie spaceruję, wprowadzam teraz nawyk min. 30-60min ruchu dziennie. Absolutne minimum to 30min chodzenia. Oprócz ruchu jedzenie "na czuja", czyli gdy organizm się domaga... a jak zaczniesz jeść mało, to będziesz jadł dość często. Mimo wszystko bardziej niż dieta, ważny jest ruch ;). A co? Też chcesz schudnąć :)?