Wpis z mikrobloga

Uprzedzam, że będą #gorzkiezale i #logikarozowychpaskow w najgorszym wydaniu czyli razy 2 (w tym moim), żebyście nie narzekali, że gimbusiarskie (ale w sumie jest :D dlatego uprzedzam, żebyście nie zrzędzili)

Chodzi o to, że nie lubię ślubów i wesel. Długo trwają, są nudne, formalne, nie lubię takich klimatów, nie lubię takich z dużym wyprzedzeniem zaplanowanych imprez, dużo z tym zamieszania, są takie pompatyczne itd. No i moja koleżanka (w sumie chyba już nie) za niecały miesiąc ma ten ślub i wesele. No i dostałam z miesiąc temu zaproszenie, wiadomo o wszystkim od ponad roku. Pomijam, że wie, że nie lubię na to chodzić, bo zawsze jak musiałam iść na jakiś rodzinny to narzekałam, no ale zaproszenie dostałam, bo się kolegujemy (tzn. gwoli ścisłości to nie moja przyjaciółka, tylko w liceum się kumplowałyśmy w szóstkę, ale to wiadomo jak to jest w większych ekipach znajomych, z jednym się kolegujesz mniej, z innym więcej, a w sumie odkąd parę lat jesteśmy na studiach to tylko w wakacje i ferie się widujemy, a takto raczej wszystkie w swoich miastach mają nowe życie, no ale fajnie mieć do czego wrócić w rodzinnym mieście, wiadomo).

No i zaczęła się inba, bo najpierw powiedziałam, że mnie nie będzie na wieczorze panieńskim, bo mam wyjazd zaplanowany na ten weekend (prawda, ale w sumie zaplanowany, żeby mieć wymówkę, bo mamy na fejsie konferencję z tą świadkową co to planuje i wiem jaka to będzie żenada), no i okej, przyjęła to w miarę, bez większego focha, ale na zaproszeniu jest, że do 16 trzeba im dać znać czy się będzie na weselu. I serio próbowałam się zmusić, już nawet wstępnie wybrałam sukienkę, osobę towarzyszącą, prezent, ale no nie no, po prostu jak pomyślałam, że tę kasę co wydam na imprezę na którą nie chcę iść, mogę wydać na siebie to stwierdziłam, że bez przesady, ale czemu mam się w imię czyjegoś dobrego nastroju poświęcać, szczególnie, że jej się żadna krzywda nie stanie. No i ja bezczelnie przedwczoraj skłamałam, że mam odrazu po tym weekendzie z jej weselem egzamin (nie mam) i że możliwe, że zostanę tam dłużej niż ten weekend co panieński (nie zostanę). Dobra wiem, że to było słabe, ale no mam taką wadę, że po prostu jak wiem, że będę musiała słuchać zrzędzenia, histeryzowania, fochów i szantażów emocjonalnych to mi się słabo robi i zawsze wtedy kłamię, żeby mieć spokój. Co też zrobiłam i przyjęła to słabo, ale powiedzmy, że w skali tego co by było jakbym powiedziała, że nie chcę to i tak nieźle.

Wczoraj byłam na wycieczce od rana, do wieczora, odcięta od internetu i jak przyjechałam to się rozpętało piekło. Otóż ona napisała do mojej kumpeli ze studiów, że ja niby z nią siedzę, ale nie mogę się na fejsa zalogować i że pytam kiedy dokładnie jest ten egzamin. Szydło z worka wyszło szybko i po powrocie miałam przerąbane kompletnie. W skrócie, cała piątka mnie uważa za kłamczuchę i egoistkę i, że już pomijając, że skłamałam to, że jestem podła, że nie chce mi się iść na wesele mojej koleżanki, że to najważniejszy dzień w jej życiu itd.

Ale co ja miałam zrobić tak w sumie? Wierzcie mi na słowo, że prawda by niczego nie zmieniła, bo one mają wszystkie obsesję na ten temat i od 2 miesięcy jak tu jestem to gadają tylko o tym, a ja sobie siedzę z boku na necie, bo mnie to nudzi. Ja szanuję to, że one się tym tak podniecają, ale czy serio ślub to jest takie wydarzenie w życiu, że to jest jak złamać tabu, że komuś się nie chce na to iść? Wołam #rozowepaski żeby się wypowiedziały czy serio byście kogoś znienawidziły, bo nie chce mu się iść na wasze wesele? Bo ona mi szczerze powiedziała, że jej nie chodzi o kłamstwo, tylko o sam fakt, że nie mam ochoty tam iść i że powinnam mieć do niej szacunek i iść na kompromis i przyjść, a druga, że powinnam wiedzieć, że życzenia i uczucia panny młodej są najważniejsze. No świetny kompromis to jest, że jedna osoba robi to co ta druga chce. To tyle w sumie, wybaczcie, że ściaaaaaaana tekstu, ale musiałam się gdzieś wyżalić i poznać obiektywną opinię na ten temat, dlatego postarałam się to dokładnie opisać.

tl;dr

  • 64
Wołam #rozowepaski żeby się wypowiedziały czy serio byście kogoś znienawidziły, bo nie chce mu się iść na wasze wesele?


@Blaankaa: oczywiście że nie. Jakbym wiedział że np kumpel nie lubi tego typu imprez i powiedział że nie przyjdzie z tego powodu to powiedziałbym "OK" i zerowo się tym przejął. Pewnie zaproponowałbym jakieś weselne piwo w trójkę/czwórkę. Tyle.
@LewackiKrul: serio to by było fajne, że ktoś siedzi z przymusu na Twoim weselu? Nie lepiej jak Cię w dzień, który dla Ciebie jest ważny otaczają ludzie dla których to też jest ważne? Ale racja, ślub bym jakoś już przebolała i odbębniła, ale no tak mi się poskładała ta ściema, bo ten ślub i to miejsce w którym miałam być jest oddalone o prawie 500 km i zna mnie na tyle,
@Blaankaa: Wydaje mi się, że dla tego kogoś jest ważne, że tam jesteś. A jeszcze fajniej, kiedy wie, że dużo poświęcasz, żeby tam być (czy to, że nie lubisz takich zlotów, czy z racji odległości czy innych...) Myślisz, że 100% gości weselnych to takie śmieszki co to do tanca i do zabawy zawsze pierwsi? Otóż nie. Podejrzewam nawet, że dla większości to w jakiś sposób niechciana impreza, ale wypada po prostu
Nie chcesz nie idziesz, proste. Wiadomo że to trochę słabo, bo moglabyś chociaż tam na chwilę wpaść jednak skoro nie lubisz takich tego typu imprez to powinna to zaakceptować i tyle. Niepotrzebnie tylko skłamałaś.
@LewackiKrul: Okej, rozumiem Twoje zdanie, biorę pod uwagę, że to ja mam problem, że za bardzo patrzę na swoją wygodę, ale nie umiem na to obiektywnie spojrzeć (dlatego post), bo dla mnie to jest oczywiste, że ktoś ma prawo odmówić jak coś nie odpowiada.

@krolewskitv: Chciałam uniknąć fochów, szantażów emocjonalnych itd., zresztą ona wprost mi powiedziała, że nie chodzi o to kłamstwo i w sumie ten temat, że skłamałam to
@LewackiKrul: No wiem, że chwały mi to nie przynosi, ale tak mam, że jak wiem, że ktoś mi będzie zrzędził i gderał to zawsze kłamię, żeby mieć spokój, nawet jak chcę powiedzieć prawdę to jak widzę po twarzy, że się zacznie blablablabla to automatycznie kłamię, nie umiem tego opanować. Ale poważnie, mogłam w całej tej historii pominąć to kłamstwo, bo ono serio nie ma dla niej znaczenia, ale nie chciałam się
@Blaankaa: Miałaś prawo nie chcieć iść i odmówić, ona miała prawo strzelić za to focha, na przyszłość będziesz mieć nauczkę, żeby opowiadać tylko takie ściemy o których prawdzie wiesz tylko ty. Swoją drogą znam z autopsji tą niechęć do wesel, jednak skoro to dosyć bliska kumpela to może warto zacisnąć zęby i jakoś przetrwać te 5, 6h o potem się ulotnić.
@kosmiczny_maupiak: no właśnie tak jak napisałam, nie AŻ taka bliska, w przyszłym roku mam 6 wesel, na 2 muszę iść, bo bliskie przyjaciółki, a na pozostałe to nie wiem nawet jak się wykręcę, bo jak widać tutaj, wesela to jednak jest dla większości jakieś wielkie wydarzenie i obraza śmiertelna, że komuś się nie chce iść. Niby masz rację, że mogłam na te parę godzin iść, ale raz, że robią w drogim
@Blaankaa: albo oszukujesz nas albo samą siebie, bo to że Ci się nie chce na pewno nie jest jedynym powodem, bo wtedy byłabyś gotowa pójść dla swojej koleżanki, ponieważ to nie jest wielka sprawa.

Ja nienawidzę wesel (co jest złego w ślubach? Przecież tam nic prawie się nie dzieje), bo nie cierpię bawić się ze starymi wujkami i ciotkami w rytmach disco polo, a i tak się na nich chociaż się
@virusman: nie nienawidzę, gdzie tak napisałam? nie przepadam raczej + jak wyżej - wolę wydać kasę na siebie, niż na imprezę, na którą mi się nie chce iść ;) urodzin nie wyprawiam, bo tak jak pisałam, nie lubię dużo wcześniej zaplanowanych imprez, jak mam w urodziny humor to idę ze znajomymi do klubu i tyle, nie bardzo rozumiem co ludzie mają taką presję w sobie na świętowanie w konkretną datę, a