Wpis z mikrobloga

Jej włosy pachniały szamponem dla dzieci, nigdy nie spytałem dlaczego go używa, nigdy nie interesowały mnie takie pierdoły, co robiła po przebudzeniu, co czyta i co tak ciągle maluje skoro nigdy nie widziałem żadnego obrazu. Dziś bym pytał o każdy szczegół. Ona zawsze pytała, o wszystko, czasami to irytowało – dlaczego robię coś tak a nie inaczej, dlaczego coś skręcam, rozkręcam, jak to działa, co czytam, o czym to, co widziałem, czy mi się podobało, do czego służy to czy tamto i gdzie dokładnie i co czuję albo co myślę o życiu i próbowała mnie wciągać w filozoficzne dyskusje. Gdy dowiedziała się o mojej chorobie zaczęła mi przynosić ziołowe herbatki i podkładała pomysły jak złagodzić objawy. Nie pomyślałem wtedy, że siedziała kilka nocy próbując dowiedzieć się o tym jak najwięcej, sam nigdy bym nie pomyślał, żeby tak zrobić. Mówiła, że ma depresję, ale brała leki i się uśmiechała więc nie czułem potrzeby by cokolwiek o tym czytać, to był jej problem. Dziś przeczytałbym każdą książkę na ten temat.

Nie była idealna ale była moim ideałem, choć na początku myślałem, że właściwie to spotkam się z nią raz czy dwa, może uda się spędzić razem noc, potem „dowidzenia”, przecież myślami byłem wciąż przy mojej byłej z którą żadna nie mogła się równać a już na pewno nie taka całkowicie hmm… zwyczajna dziewczyna, która raczej przemyka gdzieś z boku przez życie nikomu nie wadząc i nie zwracając niczyjej uwagi. Potem leżąc obok niej przypominałem sobie te myśli, patrzyłem na ten lekko płaski tyłek i fałdkę na brzuchu, na ten niezgrabny nos i burzę włosów na głowie która chyba żyła własnym życiem, kochałem te oczy z rana opuchnięte, ten uśmiech i dołeczki w policzkach, krzywe małe palce u stóp. Gdyby ktoś mi kiedyś pokazał ją na ulicy „patrz, to ona, będziesz z nią szczęśliwy” to zaśmiałbym mu się w twarz. Ja? Wybacz stary, mam swoje wymagania.

Niczego ode mnie nie oczekiwała, nie było rozmów o wspólnej przyszłości, po prostu cieszyliśmy się sobą na co dzień. Czasami tylko prosiła żebym położył się obok niej i głaskał ją po włosach, mówiła, że ją to uspokaja. Nie wiedziałem za bardzo o co chodzi z tym uspokajaniem bo była nieprzeciętnie spokojna zazwyczaj. Nudziło mnie to czasami, byłem przyzwyczajony do emocji, lubiłem czuć, że coś się dzieje, lubiłem się czasem pokłócić a tutaj było po prostu dobrze, stabilnie. po całym dniu pracy i wkurzających mnie ludziach mogłem wrócić do domu i się zrelaksować, zawsze mnie witał ten uśmiech, nawet późnym wieczorem a jeśli już spała to w lodówce zawsze czekała kolacja z kartką „ty małpiszonie”. Nie wiem skąd ten małpiszon, nawet nigdy nie spytałem. Czasami widziałem jak płakała, ale łzy mnie irytowały, dałem jej siebie, fajny związek, dlaczego więc płakała? Ale też nigdy nie spytałem, może bałem się odpowiedzi, mówiła, że po prostu musi sobie popłakać i zaraz jej przejdzie, i przechodziło.

Dziś wiem, że byłem największym #!$%@? w historii ludzkości chyba. Ale nie mogę jej już tego powiedzieć. Nie mogę, #!$%@? nie mogę. Ona znała mnie jak nikt inny, ja nie znałem jej wcale.

#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #gorzkiezale
ukradzione od @Impresjonista - to twórczość własna czy znasz źródło?
  • 3