Wpis z mikrobloga

Kiedyś wrzucałem, ale wrzucę jeszcze raz, moje tłumaczenie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ciężko jest mi opisać to co teraz czuję. To czego doświadczam tak odstaje od normalności, że jestem prawie przekonany, że postradałem zmysły,

Prawie.

Moja żona, Bea, zmarła podczas porodu. Była wspaniała, zabawna, inteligentna – uparta. Kobieta, której śmiech był tak głośny, że wyjście do restauracji było wyzwaniem, jej spojrzenie odbierało mi dech w piersiach. Straciłem ją, kiedy ona dała życie naszej córce. Sam (imię).
Oczywiście mogłem mieć pretensje do Sam, za zabranie mi czegoś, co kiedyś było moje w sposób nieporównywalny do niczego innego. Za odebranie czegoś tak prawdziwego i całkowicie niewinnego. Lecz nie byłem w stanie. Wiedziałem, że Bea nie chciałaby abym miał jakieś pretensje. Nie chciałaby aby nasze jedyne dziecko, przez nienawiść miało zrujnowane życie.

Lecz to nie jest historia o żalu. Nie opowiadam również o ciosie, który pozbawił mnie na zawsze czegoś co kochałem. Jest to opowieść o czymś znacznie gorszym.
Moja córka była przepełniona życiem, zawsze biegała i krzyczała, skakała w górę i w dół – siała chaos w przedszkolu. Na jej szóste urodziny, kiedy poszliśmy z przyjaciółmi do kina, była tak nabuzowana energią, że ledwo mogłem za nią nadążyć, kiedy biegała zygzakiem między ludźmi na chodniku. Czasem odwracała się i wśród morza ludzi krzyczała „Tatusiu, chodź!” rozdrażnionym tonem. Nie mogłem jej pomóc.
Próbowałem ją gonić, naprawdę próbowałem. Była tak zajęta patrzeniem na mnie, że nagle nieoczekiwanie wpadła na ulicę. Kierowca autobusu nie miał czasu na reakcję. Po głośnym uderzeniu, cały świat zamilkł. Tuliłem w ramionach jej zmasakrowane ciało, zbyt zszokowany by płakać i zbyt zraniony by się poruszyć. Jedyne co czułem, to ciepła krew, która przesiąkała przez moje ubrania. Byłem w takim szoku, że myślałem jedynie o tym jak dopiorę jeansy. Brzmi okropnie, wiem – lecz strata taka jak ta, odbiera ci wszystko i zostawia tylko pierwotne instynkty.

Cały następny tydzień pamiętałem jak przez mgłę. Nie byłem w stanie przypisać żadnego zdarzenia do konkretnej chwili, przewijały się jedynie kondolencje przesyłane od przyjaciół i znajomych i mój szloch, byłem gotów wybuchnąć w każdej chwili, nawet z błahego powodu.
Na jej pogrzeb poszedłem ubrany na czarno. Pisząc „ubrany”, nie do końca mam na myśli ubrania, mrok wylewał mi się ze środka. Nie byłem w stanie czuć lub myśleć, cały dzień minął niczym w zwolnionym tempie, niczym u człowieka, który umiera z pragnienia. Każdy pragnął powiedzieć mi o Sam, jak świetnym była dzieckiem – mały aniołek, jakbym nie wiedział.. Jakbym nie zdawał sobie z prawy z tego jakim darem była moja córka.
Pewien mężczyzna wystąpił z grupy i wręczył mi dużą skórzaną książkę. Wtedy myślałem, że był to rodzic jednego z przyjaciół Sam, myślałem, że wręczył mi album z ich wspólnymi zdjęciami. Może byłem zbyt zrozpaczony, żeby zwrócić uwagę na jego lodowate dłonie i na to, że ani razu nie wspomniał o mojej córce.

Przez miesiąc byłem zagubiony. Piłem i zostawałem w naszym pustym mieszkaniu całkiem sam. Oglądałem stare zdjęcia – nie byłem w stanie nawet płakać. Kiedy odwiedzała mnie moja siostra i trzymała moją dłoń, mówiąc do mnie, zacząłem w końcu wychodzić ze skorupy. Czasem po prostu siedziała i słuchała nawet najbardziej szalonych rzeczy wygadywanych przeze mnie. Pocieszała mnie i powoli pomagała mi wydostać się z depresji. Nie całkowicie, ale wystarczająco abym mógł zacząć na nowo w miarę normalne życie.
Wtedy postanowiłem otworzyć wspomnianą wcześniej książkę. Chciałem pamiętać całe to szczęście jakie Sam mi dała. Nastawiłem się na myślenie o jej życiu bez czucia się okropnie.
Otworzyłem pierwsza stroną. Były na niej zdjęcia mojej dorastającej córki. Lekko zdębiałem. Były zrobione z odległości, lekko rozmazane i było ich kilka. Zrobiło mi się niedobrze, ale liczyłem na to, że kolejne zdjęcia przyniosą jakieś wyjaśnienia. Na zdjęciach widniały kolejne momenty z życia mojej córki. Obrazy na zdjęciach zbliżały się do dnia jej urodzin. Był na nich upamiętniony dzień w którym podarowałem jej malutki rowerek, kiedy skończyła pięć lat. Album miał mnóstwo stron, założyłem, że reszta jest pusta. Jednak zobaczyłem też zdjęcie zrobione na krótko przed wyjściem do kina w jej szóste urodziny. Rozpoznałem jej różowy płaszcz przeciwdeszczowy – nalegała żeby go założyć, trzymałem ręce na jej ramionach. Nie było zdjęcia z wypadku. Kolejne strony również zawierały zdjęcia. Zdjęcie z jej siódmych urodzin przedstawiało mnie i ją w ogrodzie z ogromnym płótnem na ziemi na którym były bazgroły. Jej siódme urodziny. JEJ SIÓDME URODZINY..
Kiedy dotarło do mnie to co właśnie zauważyłem zamknąłem album z hukiem. Usiadłem przy kuchennym stole z wzrokiem wlepionym w skórzaną oprawę. To musi być photoshop. Miałem nadzieję, że ktoś poświęcił swój czas, aby zrobić mi okropny „żart”. Napisałem „miałem nadzieję”, ponieważ w rzeczywistości sam nie wierzyłem w to wyjaśnienie. Jeśli w ogóle jakieś było.

Zgrzytając zębami, stwierdziłem, że nie mam nic do stracenia, i kontynuowałem przeglądanie.
Nie jestem w stanie opisać emocji, które towarzyszyły mi podczas przeglądania albumu, wsłuchiwałem się w dźwięk przewracanych kartek. Mógłbym spróbować, ale po prostu nikt nie może się spodziewać, że spotka go coś takiego. Jej życie toczyło się dalej, widziałem zdjęcia na których wypadały jej mleczaki, jej pierwszy dzień w szkole. Przewracałem strony jak szalony i zacząłem coś zauważać. Fotograf zbliżał się coraz bardziej. Zbliżał się do niej.. Kiedy dorosła – nie na każdym zdjęciu, ale prawie – zdjęcia były robione z coraz mniejszej odległości. Wydaje mi się, że mężczyzna był bardziej śmiały. Sam była piękna. Oszałamiająca. Jako nastolatka wyglądała wprost jak jej matka, te wszystkie miny i uśmiechy.. Ja również się postarzałem, ale na zdjęciach pojawiałem się coraz rzadziej i rzadziej.. Jej szesnaste urodziny były dziwne. Grupa jej przyjaciół siedziała na zewnątrz popijając coś z małych plastikowych kubków. Jednak w tle był jeszcze ktoś. Blisko krzaków przy parku gdzie zostało zrobione zdjęcie, stała ciemna postać. Nie zauważyłbym go gdyby nie mały cień na trawie. Oparłem się na chwilę o krzesło i wypuściłem powietrze. To było zbyt dziwne. Tak przejąłem się oglądaniem jak moja dziewczynka dorasta, że nawet nie myślałem jak to się skończy. Chwile takie jak ta, są czasem tak surrealistyczne, że czasami nie uwzględnimy w nich siebie. Czułem się prawie tak, jakbym widział samego siebie przeglądającego album, to było jak sen, lub jak program w TV.
Kontynuowałem..
Ciemna postać stawała się coraz bardziej wyraźna na każdej kolejnej fotografii. Mogłem niemal dostrzec jego wygląd. Jego obecność była przytłaczająca, kiedy przewróciłem kolejna stronę, oczekiwałem, że zniknie. Lecz zamiast tego, kiedy zdjęcia zbliżały się do jej osiemnastych urodzin (każde urodziny u były oznaczone pod zdjęciem, napisane było „Kolejny rok.”) tym razem była w miejscu, którego nie mogłem rozpoznać. Znajdowała się w słabo oświetlonym domu. Na jej twarzy widniał strach, na każdym zdjęciu przyjmowała inną pozycję. Czasem była ubrana jak starożytna królowa, lub jak służąca, która czyści podłogi. Postać znajdowała się nawet bliżej niż wcześniej. Jego ręka, lub noga pojawiała się na każdej fotografii. Nie ważne jak Sam była ubrana, na każdym zdjęciu na jej twarzy widać było strach. Zwaliło mnie to z nóg. Na jej twarzy pojawiły się siniaki, była bardzo chuda, wyglądała na chorą.
Nie mogłem tego znieść. To było chore. Moja dziewczynka.. Poddałem się.
Ostatnie zdjęcie na jakie spojrzałem zanim trzasnąłem książką i przysiągłem sobie, że nigdy więcej do niej nie zajrzę, przedstawiało jej osiemnastkę. Podpis pod zdjęciem brzmiał „Nareszcie!”, Patrzyła wprost na aparat, płakała. Była na kolanach, ubrana w ciemną wieczorową sukienkę – miała jabłko w ustach, jej ręce były związane za plecami. Makijaż miała zepsuty przez łzy. Wyglądało to tak, jakby wołała mnie, błagała o pomoc. Ale ja nie mogłem. Zamknąłem książkę i opuściłem kuchnię, całe moje ciało drżało. Nie mogłem zawiadomić policji, bo przecież ona byłą martwa.
Myśli, które spędzają mi sen z powiek, nie dotyczą tego co widziałem. To świadomość tego, że w albumie zostało jeszcze tak wiele stron...

Link do oryginału: http://www.reddit.com/r/nosleep/comments/2pp54a/my_daughter_died_on_her_sixth_birthday_a_man_just/
#pasta #creepypasta
  • 4