Wpis z mikrobloga

@wytrzzeszcz: Bo wierzę w Boga. W to, że Jezus to nie byle kolo, który uważał, że coś może zmienić. Jest tak też napisane w ewangelii. A poza tym. Pomijając fakt wiary. Dobrze czasem uświadomić sobie, że nie jest się doskonałym, sam rachunek sumienia może dużo zmienić, spowiedź to otwarte przyznanie się do win, oczyszcza.
@kvvach: Obietnice mają to do siebie, że nie zawsze się ich dotrzymuje. Ważna jest chęć poprawy, a nie wyobrażam sobie jak okazać chęć mocniej niż powtarzać w kółko to samo. W końcu się uda. Jeśli upadniesz musisz się podnieść. I to podnoszenie jest ważne, ważniejsze niż upadanie. Człowiek grzeszy, nie ma różnicy czy zgrzeszysz dzisiaj i jutro, czy dzisiaj i za dziesięć lat, grzech to grzech, ważne, że się wyspowiadałeś i
@kvvach: Do śmierci. Myślisz, że Bóg osądzi tak samo człowieka, który zgrzeszył 1000x i spowiadał się raz (gdzieś w środku grzeszenia, nie na końcu) i człowieka, który zgrzeszył 1000x i spowiadał się 1000x? Wydaje mi się, że najważniejsza jest chęć. Nie sam wynik. To jest Bóg, nie jakiś ludzki sąd.
@wytrzzeszcz: hmm, od razu mówię, że mój stosunek do spowiedzi w takiej formie jak w Polsce, jest mocno sceptyczny. NIE MAM NA CELU NIKOGO URAZIĆ (jeśli ktoś się czuje urażony, NAJMOCNIEJ PRZEPRASZAM), to MOJE I TYLKO MOJE ZDANIE i chciałabym zwrócić na inne spojrzenie na problem.
wg mnie chyba najważniejszym jest, by stwierdzić przed Bogiem: "OK, popełniłam błąd, zachowałam się źle, ale więcej tego nie zrobię, a przynajmniej postaram się tego