Wpis z mikrobloga

Witam wszystkich,

chciałem zapytać jakie są Wasze doświadczenia z kulturą akademicką w Polsce i innych krajach.

Powodem tego pytania jest moja dzisiejsza wizyta na jednej z uczelni w stanach i wcześniejszy dość długi pobyt w Niemczech. Nie chcę stwierdzać, że coś jest gorsze lub lepsze, czy ktoś ma kija w dupie, po prostu uważam pewne zjawiska za inne i uwarunkowane kulturą.

Niemcy: nikt nie zwracał uwagi np. na spóźniających się, jedzących lub pijących studentów. W pamięć wrył mi się obraz studenta wchodzącego z ok 15 minutowym spóźnieniem na wykład w czapce. Niektórzy postanawiali zostać w czapkach przez cały czas. U nas nie do pomyślenia, byłoby to (czapka, niekoniecznie jedzenie) odebrane jako zwyczajne hamstwo lub wieśniactwo. Prowadzący ubrani dość elegancko, profesorowie obowiązkowo co najmniej koszula, pre i post PhD trochę mniej oficjalnie, ale wciąż schludnie (co innego latem, gdy nie było już studentów).
Na konsultacje można było umówić się w każdej chwili i w dowolny sposób, nawet telefonicznie. Różnica w polskim podejściu nie dziwi, kiedy weźmie się pod uwagę liczbę studentów i obciążenie dydaktyczne (tam 1-2 zajecia w tygodniu, z czego jedne do siedzenie na wykładzie profesora/promotora).

US: profesor (Scopus: 2225 cytatów, Hirsch 29) w laczkach, krótkich spodniach i różowym polo. PhD candidates których spotkałem trochę bardziej oficjalnie, bo chyba wszyscy w długich spodniach. Pamiętam, oglądając wykłady z któregoś z kursów na edx (Harvard), że studenci wywoływani na "scenę" też byli poubierani dość luźno, generalnie w strojach sugerujących jakieś 25-30 stopni na zewnątrz.

Jakie są Wasze wrażenia, doświadczenia z wymienionych bądź innych krajów?

#studia #studbaza #pytanie
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@viav: u mnie na wydziale na większości przedmiotów można i jeść i pić i nigdy mi to nie przeszkadzało. Oczywiście są prowadzący którzy mówią, że nie bo nie ale to raczej mniejszość. Na spóźnialskich też nikt nie reagował pod warunkiem, że nie witał się przy okazji z każdym ze 100 osobowej grupy.

Ogólnie w zdecydowanej większości pełen luz.

Najbardziej nie podobał mi się wymóg bycia w garniturze na jednym z
  • Odpowiedz
@viav: mam na uczelni wydział ED i cóż - lekkie podejście, ganianie w czapeczkach, jedzenie na wykładach, raczej głośni, zdarzają się wybryki podpadające pod komisję dyscyplinarną czego u nas nie ma. Prowadzący często narzekają.
  • Odpowiedz
@Nutaharion: Zgadzam się, co do dress code myślę, że dobrą praktyką mogłoby być określenie z góry przed egzaminem: casual / smart i wszystko byłoby jasne. A najlepiej domyślnie casual, smart na prośbę (jeśli ktoś ma taki f----z, to trudno). To w przypadku egzaminów ustnych.

Natomiast kompletnie nie rozumiem ubierania się w garnitury na egzaminy pisemne, sam na maturę przyszedłem w krótkiej, wyśmiewanej często na wykopie, koszuli w kratę, bo tak
  • Odpowiedz
@viav: Co do spóźniających się, jedzących, pijących, na wykładach nikt nie zwraca uwagi, a studenci nawet spóźnieni z kanapką w buzi i butelką coli w ręku starają się wejść z gracją i możliwie po cichu. Oczywiście zmienia się to gdy zajęcia są bardziej "kameralne" w małej sali z małą liczbą osób ćwiczenia, projekty. Jeszcze nie widziałem, żeby ktoś na takich zajęciach wyjął kanapke i zaczął obcesowo ją jeść więc i
  • Odpowiedz
@viav: Niemcy. Raz dziewczyna przyniosła szczeniaka na wykład, ale usiadła z boku, żeby nie przeszkadzać innym. Jeść można, pić można, na egzaminy przychodzisz ubrany jak chcesz i na nich też można jeść i pić, spóźnienia na wykład to normalka, albo że wychodzisz kilka minut wcześniej, albo w połowie, bo nie ma obowiązku na nich siedzieć.

Ja pisząc teraz mastera konsultuję się z moim profem prze skype. ( ͡° ͜
  • Odpowiedz