Wpis z mikrobloga

Idę sobie spokojnie do domu obgryzając czekoladową skorupkę loda Magnum, którego sobie sprawiłem z okazji Dnia Dziecka.
Przechodząc obok placu zabaw zauważyłem, że trzech młodocianych (6-7 lat) męczy jakieś stworzenie boże, które okazało się być kotem. Więc zapytałem grzecznie:

- Chłopaki, dlaczego męczycie tego biednego kota?
- Abo nie mamy się w co bawić i nam się nudzi.
- To nie wiem, zagrajcie może w czołgi.

I tutaj na ich twarzy zobaczyłem wielki ŁOT.
- No robicie z piasku po 7 czołgów, czyli takie babki z wbitymi w nie patykami, a później stajecie za swoimi czołgami i jakimś kamieniem rozwalacie armię kumpla. Pokażę wam.

No i zbudowałem czołga testowego, wyjaśniłem w 15 sekund reguły, chłopaki się podjarali i w tym momencie zaczyna się (i równocześnie kończy) część główna dramatu.

Z ławki wstała taka typowa Karyna ze szlugiem w ustach. Widzę, że idzie w moim kierunku w bojowej postawie.
- Dlaczego uczysz moje dziecko agresywnych zachowań?!!!??!!

W mojej głowie wybuchło milion myśli na raz: razem w poprawczaku siedzieliśmy, że jesteśmy na ty? Jakich agresywnych zachowań? Przecież oni przed chwilą wyrywali kotu łapy? Wszystko MUSIAŁAŚ WIDZIEĆ! To nie była agresja?!
Ale tak mnie zbiła z tropu, że nic nie odpowiedziałem i odszedłem. Musiało to wyglądać idiotycznie, ale czuję, że mogłem sobie w ten sposób uratować życie - w końcu na pewno ma jakiegoś konkubenta Sebę, który bardziej od gruzińskiej poezji lubi łamanie wrogom nosów.

Tak. Ta historia nie ma puenty, ale czułem, że muszę się z Wami nią podzielić.

Graliście w czołgi?

#truestory #logikarozowychpaskow #bekazpodludzi
  • 24
  • Odpowiedz
@tarsycjusz: pamiętam jak nie raz tworzyło się te czołgi - trzeba było wykopać ten mokry piach i często trafiało się na gline - tak się wydawał0, niestety to była nie raz kupa...
  • Odpowiedz