Wpis z mikrobloga

Ja p------e co to się stało to ja nawet nie xD mój stary ma kuzyna Tadka, za szczeniaka razem się bawili u jakiejś tam babki na wsi, ganianie po polu, szczelanie z procy do kur itp ogulnie komuna motzno. Ja sam widziałem go raz, na pogrzebie jakiegoś wujka Lutka z siedem lat temu, inba niezła jak się rodzinka zebrała oczywiście były i poprawiny bo Januszom jeden dzień pogrzebu nie wystarczy i trzeba opic tych co odeszli. Tadzio ma syna- Marcina, chłop jak dąb, ojciec zawsze powtarzał że tak powinien wyglądać mężczyzna a nie te pedały z telewizji i w ogóle hurr durr -do mnie też miał jakieś sapy (ja spierdox 3/10 i to w ocenie babci) ale siedział cicho bo ja jedynak- i ogólnie zajarany nim bo służy w wojsku i sie poświęca dla ojczyzny. Z racji misji pokojowej na bliskim wschodzie nie poznałem wymarzonego synka mojego ojca, tylko sie nasłuchałem. Kontakty z kuzynami stary miał zawsze i jak listonosz przyniósł zaproszenie na ślub Marcina i Karoliny to stary przez trzy dni płakał ze szczęścia, matce kazał już koszule prasować a mi pastować buty chociaż ślub dopiero w lipcu a tu sylwester z jedynką leci xD. Nie chciało mi sie jechać bo po pierwsze nie znam człowieka, po drugie jestem przegrywem i ogulnie wole w domu siedzieć ale stary zarządził że jade, poznam Marcina to może przykład wezme a nie tylko te komputery. Lipiec, Lanos zapakowany, ojciec pojechał na orlen zalać lepszym gazem ("a co! w końcu raz się chłopak żeni"), matka narobiła kanapek, ugotwała ze 40 jajek na twardo (od mojego anonowa pod Legnice z 300 km będzie), nakupowała bananów, herbata w termos i jazda. Wyjazd o 4:30 bo wiecej czasu z rodzinką, podróż p--------a bo baterie w empetrujce padły i musiałem słuchać po raz setny jak to z tadkiem kradli jabłka od sąsiada, super opowieść bulwo. Jechaliśmy prawie siedem godzin bo przecież "nie damy sie okradać i nie bedziem bulić za ałtostrady". jak dojechaliśmy to wszystkie ciotki zachwycone jak to ja dorosłem, że pewnie "pannice się za tobą uganiają" i kiedy sie widzimy na moim ślubie. Jako iż jestem grzeczny (a może dlatego że matka stała blisko) nie odpowiedziałem że prędzej na waszych pogrzebach stare prukwy. Już pierszego dnia stary sie w-----ł bo nie położyli nas spać w chałupie Tadzia tylko u jakiegoś kuzyna Sławka. Stary całą noc p-------ł że co to ma być że w młodości nikt sie nie chciał bawić z naszym gospodarzem bo sprzedał ich że palili fajki kradzione od dziadka za stodołą i ogólnie był przegrywem na wsi bo nie potrafił komara rozebrać i złożyć xD. Matka go uspokajała, dobrze że zostały kanapki z podróży to chociaż mu morde zapchała. Następnego dnia ślub w kościele oczywiście, nudy straszne, ciotki płaczo bachory latajo i drą mordy, organista n------y więc musieli jechać do drugiej wsi po drugiego co jak sie okazało wypił troche mniej wczoraj bo był kierowcą na imprezie organistów xd. Młoda para powiedziała sobie |TAK| i jadziem do remizy na wesele. Po drodze wszystkie Mirki i Janusze trąbią bo wesele, jednego nawet bagiety chciały zatrzymać ale dali flaszkę i rozeszło sie po kościach. Jak robili gdzieś brame to mieli dla nich przygotowane ćwiartki Krajowej przelane do butelek po żołądkowej, że niby na bogato. Na miejscu w---w ojca osiągnął prawdziwe apogeum bo posadzili nas przy drzwiach, daleko od młodej pary. Stary sapał, że oni nie są jacyś byle znajomi tylko rodzina i nie chciał pierszego za zdrowie młodych wypić, p-------ł że po co on ten lepszy gaz w Lanosa lał i kazał matce zakraść się i z koperty wyjąć jedną stówę xd. Już myślałem że cała "zabawa" skończy się na siedzeniu i słuchaniu bulu d--y ojca gdy nagle na sale wszedł ktoś, kogo nie mogłem się spodziewać. Był to znany i ceniony polski raper Popek firma JP, Paweł Rak obecnie przebywający na emigracji. Przez chwilę nie mogłem w to uwierzyć, myślałem że od zapachu bonda czy brutala w którym stary chyba się wykąpał miałem jakieś omamy i chore wizje. Chciałem zapytać "popuś czy to ty?" ale w pore ugryzłem się w język. Moje wątpliwości rozwiał pan młody który gdy tylko zobaczył przybyłego gościa rzucił się na powitanie, omal nie krzytusząc się marchewką z rosołu (btw o to też ojciec miał spine bo lwia część rodziny dostała po kawałku tego króliczego przysmaku w rosole, ba! nawet znajomi dostali a my nie). Usłyszałem -Popuś!-Cinek!- i ogólna radość. Szybko znalazło się dla niego miejsce niedaleko nowożeńców, przesadzili Sławka starego kawalera. Ojciec aż wyszedł do kibla pokrzyczeć bo posadzili go oczywiście koło nas. Wesele rozkręca się, wóda się leje, latajo śledziki i ogóreczki, po chwili na scene wchodzi zespół TAKT i zabawa jeszcze większa. Mój wzrok skierowany był na popka od samego jego przybycia, bacznie śledziłem każdy jego ruch i ku mojemu zdziwieniu okazał się on być najsympatyczniejszą osobą tego dnia. Ciotki na początku niechętnie podchodziły do niego ze względu na jego wygląd ale Cinek wyjaśnił, że to przez wypadek. Po chwili wszystkie Grażynki, Halinki i Tereski patrzą jak w obrazek. Nagle wstaje Tadek z kielonem i wygłasza toast za zdrowie Popka, który to pomógł Marcinowi w Londynie, załatwił pracę, pozwolił zamieszkać itp. nagle cała sala "ZA POPKA!" ja dalej w szoku, ocochodzi.gif, inba trwa i ten uczuć. Ten uczuć gdy twoja babcia tańczy z popkiem patrząc mu w oczy i razem nucą "dziewczyny lubiom bronz" Ryszarda Rynkowskiego . Tematy schodzą na popka i popkobodobne, gdy ciotki dowiedziały się czym się zajmuje od razu było "ZAŚPIEWAJ PAWEŁ, ŚMIAŁO, CHCEMY POSŁUCHAĆ CO NA EMIGRACJI DODAJE POLAKOM OTUCHY!!11!", pan Mariusz, lider zespołu (xd) chętnie na to przystaje bo czas leci a wiadomo muzycy nie kaktusy hehe. Król Albanii wchodzi na scene, bierze gitarę i zaczyna grać swój przebój "Samo życie", akompaniuje mu pan Wiesiek na akordeonie, kierowca zespołowej furgonetki, na parkiecie tylko młoda para. Babcie, ciocie i ogulnie wszyscy płaczą słysząć opowieść o życiu rapera w formie jakże przepięknej ballady. łezkę uronił nawet pan Wiesław. Wszyscy biją brawo wzdychają jakie to prawdziwe itp babcie że on troche jak Mickiewicz na emigracji ku pokrzepieniu serc tworzy xD. Sam artysta chyba też się wzruszył bo niemal rzucił gitarą i pobiegł do kibla. Pomyślałem, że chyba źle go oceniałem więc poszedłem z nim pogadać. wchodzę a on sypie sobie kreche kosu z wora wielkiego jak ten świetego mikołaja nucąc pod nosem "koka, wóda góra siana to borixon alibaba". Pytam się czy wszystko ok, że piękna piosenka, taka prawdziwa i zagaduje czy mogę spróbować tego sławetnego koksu a on zmierzył mnie wzrokiem od sofiksów aż po czuprynę i mówi do mnie- s--------j lamusie-szok.tif -j---ć konfidentów i policyjne ścierwo- krzyknął gdy zamykałem za sobą drzwi. Smutłem bo dogadywał się z wszystkimi . Matka zapytałą o co kaman a gdy jej powiedziałem ona naskoczyła, że ja mam za dobrze z nimi, że nie doceniam co on zrobił w zyciu i co robi dla fanów, że on o takim Lanosie jak my mamy mógł marzyć tylko itp. W---w mega bo własna matka woli popka ode mnie (smutnażaba.jpg) Jednak to co nastąpiło potem przeszło najśmielsze oczekiwania, nawet Tolkien by tego nie wymyślił. Babcie zapytały czy to możliwe żeby tak miły i pogodny chłopak miał tylko takie smutne piosenki na co Cinek odparł przecząco i zaproponował puszczenie największego przeboju przyjaciela. Podłączył swój telefon do głośników, zespół nie protestował bo wszyscy leżeli już n------i xD Gdy tylko usłyszałem początek już wiedziałem że bedzie inba na 102. Jakbym tam nie był to nie uwierzyłbym nawet babci Józi z Plebanii. Ciotki, babcie wujkowie no k---a wszyscy bujają się do brudnej Darjanny, ojciec wcięty bardzo mocno zdjął nawet koszule i p--------a w samej żonobijce drąc morde do refrenu. Po drugiej zwrotce Popek prowadzi pociąg xD a ojciec spadł z krzesła jak próbował wskoczyć na tłum i trzeba było zabrać go do domu więc pojechał z matką. Impreza już dogorywała bo wszyscy po piosence chcieli napić się z "piosenkarzem", miały być też zdjęcia pamiątkowe ale Popek stanowczo zaprotestował bo przebywał w kraju nie do końca legalnie. Godzina piąta rano, wóda i żarcie sie pokończyli bo nikt nie przewidział tak długiej zabawy i czas wracać do wujka sławka na tapczan. Wszyscy się żegnają, kobiety otaczają rapera i dziękują mu, mówią że kochany jest, że chciałyby takiego wnuka i żeby mu się z tą Darianną układało i że ma ją zabrać na następny raz bo wszyscy chcą poznać xD a jedna ciotka mówiła że narobi mu bigosu w słoiki i kotletów nasmaży bo tam takich nie dostanie. Ogólnie wesoło tylko panna młoda smuta bo wszyscy czulej się żegnali z Popkiem a nie z nią xD
Następnego dnia poprawiny na 16 wszysy przyszli oprócz babci Krysi bo "bez popka to c--j nie impreza"xdxd. Miała racje o 18 wszyscy już się żegnali i wracali. My znowu do Lanosa i do domu. J--------e, co to był za łykend.
#pasta #coolstory #takbylo #heheszki
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach