Wpis z mikrobloga

#stan #slimak #polska #francja #anonim Ślimaki z Polski podbijają Francję

"Ciekawe, jak to jest, że ślimaki chodzą tak wolno, a zdążają?" – dziwi się satyryk Stanisław Tym. Dziwią się też Francuzi, że pyszne "ślimaki z Burgundii", pochodzą faktycznie z importu z Polski.

Tej wiosny obrodziły nam szczególnie dwa zwierzątka: malutkie kleszcze i przyzwoicie duże ślimaki. Handlowcy zachęcają chętnych do korzystania z okazji i zbierania w maju winniczków. To niezły interes biznesowy. Także dla zbieraczy. Polskie ślimaki tego gatunku królują na stołach paryskich smakoszy. Dzieje się tak, gdyż oślizłe, wyjątkowo spokojne i fantastycznie smaczne zwierzątka, we Francji prawie wcale nie żyją obecnie, bo wyginęły. A ich hodowla nad Sekwaną uznana jest za mało opłacalną. To ciekawe – winniczki bardziej są opłacalne na talerzu z importu?...

Na ogół Francuzi nie zdają sobie sprawy, że z niezwykłym smakiem jadają - niczym rodzime cytrusy, winogrona i oliwki - polskie winniczki. Pewnie z tego powodu, że nazwa śliskiego gatunku powolnego rogatego zwierzaka - ślimaka, brzmi po francusku "ślimak z Burgundii".

Według obowiązującego u nas prawa, zbieranie wśród wiosennej zieleni dzikich winniczków, dozwolone jest w Polsce, głównie w maju. Duża część z nich trafia właśnie na paryskie stoły, jako swojskie "ślimaki z Burgundii". Wielu Francuzów myśli na prawdę, że pochodzą one z tego francuskiego regionu, gdzie wyginęły m.in. z powodu powszechnie stosowanych w rolnictwie, pestycydów.

- Wszystkie "ślimaki z Burgundii", które sprzedawane są we Francji, np. jako mrożonki, w praktyce importowane są z Polski, Ukrainy, Czech, Węgier i innych krajów - tłumaczy korespondentowi RMF FM, szef jednego z paryskich sklepów spożywczych.

Ponieważ Francuzi uważają na ogół, że ich rodzima żywność jest najlepsza - handlowcy starają się "ukrywać" pochodzenie winniczków i hodowanych w Polsce tzw. szarych ślimaków, które co nieco przypominają winniczki, ale rosną szybciej. Chodzi oczywiście o subtelności językowe. Ślimaki szare, okraszane zwykle masłem, koprem i czosnkiem w zakładach przetwórstwa spożywczego, sprzedawane są we francuskich sklepach, jako "ślimaki po burgundzku", gdyż tak nazywają się pieczone i w ten sposób przyrządzone.

- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, skąd pochodzą "ślimaki po burgundzku". Nie wiedziałam, że część z nich jest z Polski. Najważniejsze jest jednak to, że są smaczne – mówi polskiemu dziennikarzowi RMF FM 34-letnia paryżanka, w jednym ze sklepów spożywczych, we francuskiej stolicy. Aż 85 procent ślimaków zjadanych przez Francuzów, pochodzi z Polski i innych krajów Europy i Afryki północnej.
Źródło: interia.pl.

Stanisław Cybruch

Na zdjęciu ilustracyjnym - ślimak winniczek z naszego ogrodu. Foto: swiatkwiatow.pl.google.com.
stanislaw-cybruch - #stan #slimak #polska #francja #anonim Ślimaki z Polski podbijają...

źródło: comment_RTp0BSJmD8tZ3MfBjnCDXQ6iQhz7w9lP.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz