Wpis z mikrobloga

Jeżeli już to psychodeliki. Cóż, rozumiem potrzebę wiedzy i muszę powiedzieć że z mojego doświadczenia wynika, że większość zawartości książek o medytacji to #!$%@? wijące się dookoła tematu, żadnych konkretów, a już na pewno brak konkretnych technik medytacyjnych. Generalnie sposobów na osiągnięcie tego stanu jest bardzo dużo, dla każdego znajdzie się inny. Ja osiągnąłem ten stan na dłużej niż 5 sekund po ponad 2 latach prób (czasem częstszych, czasem rzadszych). To, co
@volq: Być może mądre głowy rozpoznały i podzieliły wiele stanów medytacji. Ja znam i uznaję tylko jeden. Z moich badań prowadzonych na własnym ciele wynika, że stan medytacji to w gigantycznym skrócie: stan braku aktywności mózgu. Co to oznacza? Oznacza to, że podczas medytacji nie jesteśmy bombardowani żadnymi myślami. Żadnej narracji w głowie, żadnego myślotoku, żadnych analiz, żadnych scen, wspomnień i tak daaalej... Co wtedy zostaje? Ano właśnie! Zostaje czysta świadomość!