Wpis z mikrobloga

Mirki...

jak nigdy ogarnął mnie właśnie wielki smutek związany z krajem, w którym żyję. Do tej pory (level 30) nie miałem z owym krajem większych problemów, tzn. byłem mocno niezadowolony z wielu, wielu spraw, ale póki były odległe - jakoś miałem wszystko w dupie. Żyło mi się bez większych problemów, udawało wszystko ułożyć, a jako, że cieszę się tym co mam - nie narzekałem.

Do teraz.

Ale cała sprawa zaczęła się jakoś tydzień temu. Wracałem sobie na rowerze po pijaku, czyt. jak zawsze odkąd pamiętam, z krakowskiego rynku do domu (Dębniki). Pora przed północą, droga wiedzie ścieżkami rowerowymi, które na mojej trasie prowadzone są tak, że nawet gdybym poruszał się sposobem "od barierki do barierki" - to stwarzałbym zagrożenie jedynie dla materiału, z którego zrobiona jest ścieżka.

Tym razem niestety wszystko potoczyło się inaczej niż zwykle - 500 metrów od mojego miejsca zamieszkania, a jakieś 300 od mojej aktualnej pozycji na rowerze, zobaczyłem radiowóz, który obudził się, "zabłysnął" i zaczął coś kręcić. Cały czas myślałem, nawet gdy wjechali na chodnik i zaczęli posuwać się w moim kierunku, że to nie ja...

Bo dopier teraz do mnie #!$%@? dotarło - jaka to bzdura z tym karaniem rowerzystów!

#!$%@? mać - więc zaczęło się. Co tu robię? A czemu tak? A gdzie pracuję? A dokumenciki? A dmuchniemy...

Dwa pomiary - zrobione w odstępnie 15 minut (czyt. już 25 minut straty wieczoru na start) wykazały, że mam, kolejno, 0,51 i 0,52 promila alkoholu we krwi - więc, hoho, granica przekroczona.

Cały czas, cały czas - próbowałem z tą dwójką pajaców gadać. I to jest chyba ten najbardziej dobijający moment. Jak do tej pory spotkałem się, w większości przypadków, z kosmiczną wręcz nieudolnością polskiej policji (jedno popierdółkowate włamanie do samochodu), jednak podszytą jakimiś minimalnymi dobrymi chęciami - tak tutaj z powodem całej interwencji nie próbowali się kryć: "my musimy", "takie prawo", "wiemy, że to bez sensu".

To jest ten taki moment jak u Kafki, gdzie widzisz, że masz przed sobą totalną ofiarę systemu - pozbawioną jakiegokolwiek czynnika ludzkiego. Trybika. Dotarło do mnie też znaczenie terminu "pies".

Oczywiście w trakcie całego pitolenia heheszki, że już teraz nie zabierają prawka, że w ogóle super będzie itd.
Na końcu całego cyrku dowiedziałem się o dwóch bzdurach. Jednej takiej, że cała błazenada potrwa jeszcze trochę, bo muszę stawić się wtedy a tedy, by wszystko klepnęła jakaś inna instancja, jako że oni nie mogą teraz niczego wystawić - i to było tolerowalne. Tak kompletnym debilizmem był fakt, że musieli mnie, dorosłego #!$%@? człowieka - wydać komuś. Bo nie mogłem zostać wypuszczony przez nich dosłownie przed drzwiami mojego mieszkania.

Naturalnie akurat złożyło się tak, że pozostali domownicy porozjeżdżali się już na weekend, a nie miałem serca w tak gównianej sprawie ściągać znajomych z innych części Krakowa. I nic nie mogłem zrobić - komuś musieli mnie wydać (wraz z rowerem).

Sprawę uratowała miła pani z monopolowego, która przyjęła na klatę pokwitowanie za odebranie mnie wraz z rowerem.
Na koniec tego akapitu usłyszałem coś, co sprawiło, że nie miałem wątpliwości, że mam do czynienia z #!$%@?ą mafią - "mam nadzieję, że nie wsiądzie pan na rowerek, bo miła pani będzie miała kłopoty".

Tak powiedział "pani będzie miała kłopoty" - zagotowało się we mnie potwornie, bo nic tak nie #!$%@? mnie jak grożenie osobom, które okazały wobec mnie jakąś życzliwość. #!$%@? #!$%@?.

Ogólnie czekając na dalszy bieg wydarzeń sprawdziłem jakie są kary - wyszło, że jakieś piniondze, ale liczyłem skrycie na to, że dalej będzie już tylko lepiej i wszystko rozejdzie się po kościach.

Myliłem się.

Przed chwilą miałem spotkanie z absolutna idiotką na komisariacie. Sprawiała pozory miłej, ale tylko do momentu przejścia do konkretów. Ogólnie rzecz biorąc widoczna była gradacja #!$%@?ństwa oraz coś co nazywa się "nadużywaniem władzy".
Dygresja - miałem przyjemność trochę zjeździć m.in. Europę i Amerykę. Jeśli coś ma nas różnić w mentalności to wg mnie jest to ewentualne zakompleksienie jednostek i poczucie braku własnej wartości. Oczywiście osoby z wysokimi wskaźnikami wspomnianych zmiennych nie powinny sprawować jakichkolwiek istotniejszych funkcji.

Tutaj szydło z wora niestety wychodziło szybko. Jako że nie miałem do czynienia nigdy z tymi bzdurnymi procedurami - zadawałem mnóstwo pytań. Które idiotka, ze wspomnianych wyżej powodów, odbierała jako jakieś ataki na swoją zajebistą osobą - "a co mnie pan się pyta?", "ja tu tylko pracuje", "ja chcę być dla pana tak a taka, a pan" itd. itp.

W każdym razie, i to chyba jest wielki finał, dowiedziałem się, że #!$%@? aparat państwowy może mi odebrać jedną z moich ulubionych aktywności - możliwość legalnego poruszania się na rowerze. Nie mam siły opisywać kolejności odpowiedzi itd. itp. w całej #!$%@? ankiecie - niemniej z tego co rozumiem sprawa trafia do sądu, gdzie wszystko zostanie klepnięte. Zakaz jazdy na rowerze oraz 300 zeta ("mogę panu dać 5000" hurr durr #!$%@?! Wiedz, że ja jestem władza).

Tutaj zacząłem się trochę awanturować - powiedziałem co myślę, że nie mam już wątpliwości co do złej woli i zacząłem przedstawiać problemy, jakie to dla mnie stwarza (po Krakowie nie da się poruszać inaczej niż rowerem, mam zaplanowane wiele dłuższych wyjazdów w wakacje, itd. itp.).
W efekcie usłyszałem, że, #!$%@? jej mać:
"Gdybym to ja była prokuratorem to odbierałabym wszelkie uprawnienia dożywotnio".

Amen. Taka mentalność. Zrozumiałem, że jest to istota, którą predator spokojnie mógłby sobie zabić, jako "zwierzątko chore".

Wiem, że to w dużej mierze pierdoła i problem pierwszego świata - nic w obliczu problemów jakie mają inni, ale dzisiaj poczułem się jakoś złamany. Lubię podróżować, niemniej nigdy nie myślałem o tym, by spadać stąd na stałe.

Teraz zacząłem to poważnie rozkminiać.

Nie wierzę w idiotyzm naszych polityków - wszystkie te utrudnienia to moim zdaniem nowoczesny sposób prowadzenia wojen, gdzie w taki właśnie sposób, wpływając na polityków, manipulować można migracjami ludności na korzyść różnych stron. Dlatego mimo wszystko zawsze starałem się tego uniknąć.

Czuję się dość potwornie, jak ciotowaty bohater pedalskiej wersji Roku 1984 czy Procesu, bo to w sumie nie życie ani nic, nie przesłuchiwali mnie rozgrzanymi pogrzebaczami (dziadek spuszczał #!$%@? Niemcom i Ruskim w czasie wojny, potem przez to siedział). Aż założyłem konto i postanowiłem się wyżalić (bo nikomu z mojego otoczenia o tym nie powiem i nadal będę #!$%@?ć).

#gorzkiezale #rower
  • 129
  • Odpowiedz
i dlaczego chcesz marnować tymi wywodami czas swój i innych.


@gaszeswiatlo: ja pieprze, przychodzisz na wypok zalic sie swoim nieudacznictwem i miloscia do alkoholu, ale przeciez nigdy nie byles pijany, a po 6 piwach nawet trzezwy i zarzucasz innym, ze marnuja Twoj czas ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A po ilu piwkach jezdziles w tej ameryce? Z dobrego zrodla wiem, ze dlugo bys nie pojezdzil jakby Cie zatrzymali.
  • Odpowiedz
@edgar_k: Nie wiem, czy ktoś u góry powiedział, że 6 piw = trzeźwy. Na pewno trzeźwy nie był. Czy był w stanie prowadzić rower? Jak wypił na raz to nie sądzę, jak pił przez 6 godzin to niewykluczone. Jakbyś jeździł TIRem po ścieżce to byłaby strata. Sam zacząłeś absurdalne porównania z TIRem i brniesz w nie dalej. I tylko zwiększasz domenę tej rozmowy o riksze i inne udziwnienia jakby to cokolwiek
  • Odpowiedz
Bo jezdzenie po pijaku nie sluzy absolutnie niczemu a stwarza zagrożenie, tylko i wylacznie.

@edgar_k: I właśnie o to mi chodziło z twoim egoistycznym podejściem. Rower dla wielu to idealny środek transportu jako powrót z imprezu lub po prostu piwa na mieście. To że ty tego nie rozumiesz, tak jak nie rozumiesz różnicy w prowadzeniu tira i roweru to już naprawdę nie jest nikogo problem.

Ale czemu tylko po ściezkach? Przecież
JackBauer - > Bo jezdzenie po pijaku nie sluzy absolutnie niczemu a stwarza zagrożeni...

źródło: comment_EPweJgl6kCgUzz7UX32LLq7jogn5rDtA.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@edgar_k: nie lubię bardzo jak ktoś wkłada w moje usta słowa, których nie powiedziałem. Nie znam Cię i nie dorabiam sobie teorii do tego kim jesteś. Niestety wg tego co piszesz jesteś niestety strasznie grubiańskim człowiekiem, który lubi się dowartościowywać wypisując bzdury na temat innych, a z racji tego, że nasz kontakt w życiu ograniczy się do tego co wypisujesz - podziękuję za udział.

@metaxy: ja napisałem, że byłem po
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: ja #!$%@?ę albo jesteś totalnym debilem albo zwykłym trollem. Zapamietaj sobie jedną rzecz, gdy po alko prowadzisz cokolwiek i nawet jeśli wszystko robisz OK ale jakiś debil #!$%@? ci się pod koła to automatycznie wina leży po twojej stronie.
Na prawdę myślisz że ilość promili w twojej krwi jest identyczny po 6 czy 2 piwach? Nie można być tak #!$%@?, serio.
Prawo jest debilne ale zasada jest prosta: piłeś -
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: Ja wiem, że napisałeś. Ja tylko mówię, że nie zauważyłem (może ktoś albo nawet Ty), żeby uznał 6 piw za bycie trzeźwym, bo trzeźwym to nie byłeś na pewno. Twierdzę, że nawet 0.01‰ czyni z Ciebie winnego każdego wypadku/kolizji/potrącenia i robisz to na pełną odpowiedzialność (łącznie z płaceniem za naprawę samochodu, rentę, itd). Jednakowoż nie wydaje mi się, żeby odbieranie komuś prawa do jazdy na rowerze po piwie było dobrym
  • Odpowiedz
@tomashj2: mam nadzieję, że sobie ulżyłeś. Tak zdaję sobie sprawę, przez grube lata nawet przez chwilę nie stanąłem przed widmem wjechania w kogoś - ani wjechania we mnie. Nie interesuję mnie do końca ilość promili - nie uważam tego wyznacznika za coś miarodajnego. Nawet aparaty państwowe mają różne podejście do tego, kiedy karać. Mam znajomych, którzy po jednym piwie potrafią szaleć, a i takich - których nie sposób spić.

Broń boże
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: OK to trzeba zmienić prawo:

Nie wolno jeździć rowerem po spożyciu alkoholu CHYBA, ŻE:
1) nie ma pieszych w okolicy
2) poruszasz sie po odgrodzonej barierkami DDR
3) jest pozna godzina
4) jedziesz spokojnie, tempem #!$%@?
5) masz mocną głowę i uważasz, że nic ci nie jest xDDDDDDDDD

Udowodniles ze jesteś debilem. Na prawdę idź się zabij albo poplacz sobie na jakimś innym portalu ze smiesznymi obrazkami.
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: 30 lat a zachowuje się jak dziecko.. jeszcze te awantury że nie da się bez roweru poruszać po krakowie.. trzeba było nie wsiadać po procentach, tylko i wyłącznie jest tutaj Twoja wina.. Nie wiedziałeś że takie konsekwencje. ? Cóż nieznajomość prawa szkodzi.. Też tylko Twoja wina w tym jest. Czego oczekiwałeś, że Policjantka pogłaszcze cie po główce i cukierkiem poczęstuje i Cię puści jak gdyby nigdy nic ? Oni mają
  • Odpowiedz
@edgar_k: powiedz mi co chcesz osiągnąć swoimi postami, bo pytam Cię któryś raz do czego zmierzasz, a Ty cały czas odpisujesz tak, jakbyś chciał się dowartościować przez jeżdżenie po innych. Nie lubię takich ludzi - jak chcesz w czymś pomóc to piszesz o co Ci chodzi. Odpowiadając na Twoją sugestię - mam prawo jazdy na kilka kategorii - jeżdżę okazjonalnie sporo. Ostatnio zjeździłem Amerykę Północną chociażby. Serio nie bronię Ci wlepić
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: rozumiem Cię aż za dobrze. Też mnie to #!$%@? że mogą tak bez powodu zatrzymać ( bo nie widzę powodu do zatrzymywania o ile nie łamiesz praw ruchu drogowego). Sam na rowerze rzadko jeżdżę ale np. w wakacje zdarza mi się na działkę podjechać babci coś pomóc, trawę pokosić czy coś przekopać i #!$%@? mnie że nie mogę połączyć przyjemnego z pożytecznym i napić się piwka lub dwóch bo już
  • Odpowiedz
Dotarło do mnie też znaczenie terminu "pies".


@gaszeswiatlo: no tak, bo komuś służą. Niestety z reguły nie obywatelom.

Inna sprawa, że po alkoholu nie powinno się uczestniczyć w ruchu drogowym. Byłoby ci się w głowie zakręciło, spierdzieliłbyś się komuś pod koła i wtedy ta inna osoba by miała dopiero problem a tobie nie wiadomo co by się stało.

Generalnie prawo w Polsce jest po prostu tak skonstruowane, żeby j@bać w dupę
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: szczerze Ci współczuję. I w sumie nam wszystkim tez, bo przyszło nam zyc w chorym kraju z chorym prawem i z chorym społeczeństwem, które to prawo akceptuje, a nawet go broni. Wszyscy ci, którzy mówią o tym żebyś nie jeździł po pijaku niech się zastanowia jakie zagrożenie w ruchu wprowadza podchmielony rowerzysta (0.5 promila). I właśnie to jest najgorsze w tej sytuacji, że znajdują się tacy, którzy albo bronią tego
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: złe miejsce na takie gorzkie żale większość wykopków poturbowałaby człowieka tylko za to, że rzucił peta na trawnik albo wypadł mu papierek z kieszeni, a ty tutaj wyskakujesz, że jechałeś pijany na rowerze po chodniku nocą, gdzie:
-ruch jest zerowy
-jedynie zagrożenie stanowiłeś sam dla siebie w razie jakiegoś upadku
Chore prawo i tyle, że dorosły człowiek nie może sobie jechać po kilku piwach w nocy po chodniku rowerem, a
  • Odpowiedz
@gaszeswiatlo: Mój funfel dostał niedawno trzeci raz mandat za niezapięte pasy. W sumie ma już 6 punktów. Chłop ma prawie dwa metry wzrostu i jak wsiądzie do cinquecento to zwyczajnie te pasy mu przeszkadzają. Prawo jest prawem, ale niektóre przepisy są specjalnie nadużywane żeby podreperować budżet.
  • Odpowiedz