Wpis z mikrobloga

@t3m4: moim zdaniem musiałby najpierw w jedną stronę spadać, jeśli miałby prędkość wyższą niż siła grawitacji to leciałby do momentu aż wytraciłby tą prędkość i tak do momentu aż zatrzymałby się w jądrze, problem w tym że tam temperatura wynosi pierdyliard stopni więc raczej spaliłby się w połowie drogi
@Georgiamayellen: i mi się tak wydaje, zasada zachowania energii się kłania. Człowiek spadając traci energię potencjalną, która osiągnie zero w środku ziemi. Ale że przy okazji nabierze prędkości to poleci dalej bo energia kinetyczna wzrośnie. I tak latalby od powierzchni do powierzchni gdyby po drodze nie tracił energii na np. Opory powietrza. W końcu zawislby w centrum ziemi. Chyba.