Aktywne Wpisy
masur1 +315
Eh, w poprzedniej pracy byłem 3,5 roku, zwodzili mnie z podwyżkami i awansami. Bardzo lubiłem tamtą pracę, ale finalnie każdy pracuje aby zarabiać, a nie dla atmosfery.
W międzyczasie odezwała się rekruterka, od niechcenia przeszedłem 3 etapy rekrutacji, dostałem list intencyjny na maila, jednak nadal czekałem na rozmowę roczną w maju, liczyłem, że w końcu zgodnie z obietnicami dostanę awans. Nic bardziej mylnego. 3 miesiące wypowiedzenia ciągnęły się jak flaki z olejem,
W międzyczasie odezwała się rekruterka, od niechcenia przeszedłem 3 etapy rekrutacji, dostałem list intencyjny na maila, jednak nadal czekałem na rozmowę roczną w maju, liczyłem, że w końcu zgodnie z obietnicami dostanę awans. Nic bardziej mylnego. 3 miesiące wypowiedzenia ciągnęły się jak flaki z olejem,
NicolasLatifi +1336
Otóż doszłam do wniosku, że zmieniam pracę. Mam już jakieś doświadczenie w rachunkowości i księgowości, w takiej też branży szukam. Zaproszono mnie na rozmowę kwalifikacyjną do bardzo przyjemnej kawiarni w centrum handlowym. Na miejsce przybył mężczyzna około 35 lat, średniej urody, ale nie brzydki. Ogląda moje CV, zadaje standardowe pytania, troszkę po angielsku, bez problemu sobie poradziłam i wybrnęłam chyba z każdego. Na samym końcu mówi mi, że wszystko w porządku, pani się nadaje, jednak... jednak 'mamy na to miejsce kilka innych kobiet, które tak samo jak pani, wypadły rewelacyjnie'. No i 'czym by mnie mogła pani przekonać?' No to zaczynam wymieniać swoje zalety itp., jakie projekty robiłam itd. Ale koleś brnie w zaparte 'a czym mnie mogła pani przekonać, żebym się od razu zgodził na panią' z głupim uśmieszkiem. Więc mówię, że właśnie przedstawiłam swoje zalety i powody, dla których to akurat mnie powinien wybrać. Koleś dalej kręci, kręci, aż w końcu dochodzi do tekstu typu 'jak pojedziemy do mnie i mnie pani przekona, ma pani tą pracę'. Nie pamiętam dokładnie jak te ostatnie zdanie brzmiało, bo się we mnie zagotowało! Dosłownie wściekłość i zmieszanie na raz. I ten jego szyderczy uśmieszek.. Wstałam, szarpnęłam krzesłem i poszłam szybkim tempem nie odwracając się za siebie. Później dostałam esemesa 'jak pani ochłonie to propozycja jest aktualna ;-)'.
Praca bardzo dobrze płatna, prawie dwa razy tyle, ile zarabiałam do tej pory. Oczywiście nie ma możliwości, żebym cokolwiek co on myślał zrobiła, nie ma takiej pracy, nie ma takich pieniędzy. Moje pytanie brzmi: w jaki sposób ja mogę gnojowi problemów narobić? Dowodów żadnych nie mam, jakbym wiedziała to dyktafon bym załączyła. Iść na policję? To się pewnie skończy podchodami, powiedzą, że mam się z nim umówić, jakiś podsłuch, że oni wejdą w odpowiednim momencie itp. tak? Czy za dużo się filmów naoglądałam? Czy tylko stracę czas i wyjdę na idiotkę?
To miało miejsce wczoraj, a dalej się we mnie gotuje, jak o tym myślę, jestem cała roztrzęsiona ze złości jak to piszę. Byłyście kiedyś w takiej sytuacji? A panowie, co o tym myślicie?
nie wiem jak się taguje.. #pytanie #praca #rozowepaski #niebieskiepaski
Solidne podstawy? :) OK, pani Szewczyk wprawdzie pisze: