Wpis z mikrobloga

@olesiu: Jest jedna duża zaleta zamkniętych osiedli. BRAK SRALNIKA pod oknem.
To na zdjęciu to faktycznie przegięcie z tym drutem, pewnie jakieś dzieciaki przeskakiwały i się komuś nie spodobało.
  • Odpowiedz
@olesiu: ogrodzenie osiedla ma sens jeśli jest nieduże i stanowi ciągu komunikacyjnego (typu kilka osiedli położonych szeregowo wzdłuż ulicy, do każdego wchodzi się od ulicy i z głowy). Gorzej że wielu Januszom zamarzyło się ogrodzić bloki z wielkiej płyty, które mają wspólne ciągi komunikacyjne i część infrastruktury.
  • Odpowiedz
@olesiu: u mnie na przeciwko jest cały ciąg bloków ogrodzony i wszystko pozamykane. jak chcesz iść gdzieś na przeciwko ale dalej, to musisz okrążyć z którejś strony te wszystkie bloki, bo nie masz jak iść na wprost, bo kraty. denerwujące.
  • Odpowiedz
@ereswude: u mnie w okolicy zauważyłem, że właściciele psów już ogarniają klocki swoich milusińskich. A i tak wyprowadzają je dalej niż tylko przed klatkę. Więc nie mam tego problemu. Dzieciaki przeskakiwały to zamontujmy drut xD

@goferek: no grodzić nie sobie grodzą chodnik przed blokiem ale nie tak, że utrudniają przejście przez osiedle. #januszebezpieczenstwa
  • Odpowiedz
@pablosik: tylko popatrz jak wyglądają u nas nieogrodzone osiedla. Zaraz są pomazane napisami typu LEGIA PANY a na ławkach siedzą menele. Dopóki służby sobie z tym nie radzą, ludzie kupujący mieszkania będą woleli ogrodzone osiedla.
  • Odpowiedz
@pablosik: nawet jeśli są gdzieś ogrodzone bloki to nie na klucz/kod tylko po prostu zwykła bramka z klamką. A u nas mury, fosy i wejście na odciska palca.
  • Odpowiedz
@olesiu: Dokładnie się z tobą zgadzam @ereswude: Gdyby w Polsce była kultura sprzątania (tu dosadnie:) gówna po swoich pupilach nie było by problemu, ale jak mam wąchać po deszczu smród odchodów, wolę aby wspólnota się ogrodziła. tyle ;)
  • Odpowiedz
@goferek: to zależy. na moim bloku nie ma żadnych napisów na przykład. po remoncie klatki schodowej tez mi się nie rzuciły w oczy żadne napisy na ścianach.
  • Odpowiedz
@olesiu: No u mnie w Warszawie problem niestety wciąż żywy. Wystarczy, że odejdę 20-30m od bramki i mogę powiedzieć 'witajcie bobeczki'. Co prawda ludzie wyprowadzają psy na osiedlu mimo zakazu, ale dzięki temu przynajmniej ma się argument, żeby kogoś za to mocno upomnieć i wymusić sprzątniecie.
  • Odpowiedz
@goferek: takie sytuacje są w jakichś patologicznych miejscach (Dolne miasto, Orunia dolna, itd) ale to i tak już na wymarciu. A LEGIA PANY i tak ktoś napisze nawet jak będzie musiał zrobić susa przez płot.
  • Odpowiedz